Brutalna zbrodnia na 15-latce. Sprawca uniknął kary

15-letnia Joanna Wnuk została zgwałcona i brutalnie zamordowana. Choć policja ma DNA sprawcy, to od 24 lat pozostaje on nieuchwytny. Jako ostatni dziewczynę widział jej chłopak. Późnym wieczorem odprowadzał ją do domu. Opowiada, że rozstali się w połowie drogi.
Joanna Wnuk miała 15 lat. Mieszkała w miejscowości Krąpiel w województwie zachodniopomorskim. Miała chłopaka - dwa lata starszego mieszkańca sąsiedniej wsi.
- Z tego, co pamiętam, to się z siostrą koleżankowała i tak się zapoznaliśmy. Dzieciakami byliśmy – wspomina były chłopak Joanny. Zapewnia, że nie ma nic wspólnego ze zbrodnią.
ZOBACZ: Ani ciepła, ani pieniędzy. W pułapce programu „Czyste powietrze”
Jest 31 maja 2001 roku. Późnym popołudniem Joanna idzie do domu swojego chłopaka. Towarzyszy jej starsza siostra. Na spotkaniu spędzają kilka godzin. Około godz. 22 obie postanawiają wrócić do domu. Chłopak Joanny wychodzi z nimi, aby je odprowadzić. Cała trójka postanawia zatrzymać się jeszcze na przystanku, by spędzić ze sobą kilka chwil więcej.
- Szliśmy w stronę domu. Później postałam z nimi trochę i mówię: „To ja idę” i tak zrobiłam – relacjonuje siostra Joanny.
- Staliśmy na tym przystaneczku z 10 minut, maksymalnie 15 – opowiada były chłopak Joanny.
- Potem on ją zostawił i poszedł do domu. Nagle mu się przypomniało, że ma klasówkę. Córka wracała sama – dodaje Wanda Wnuk.
ZOBACZ: Po śmierci syna nie może odzyskać mieszkania. Lokal okupuje konkubina
Następnego dnia rano okazuje się, że dziewczyna nie dotarła do domu. Nikt nie wie, gdzie jest. Rozpoczynają się poszukiwania.
- Problem jest taki, że nie wiemy, gdzie tak naprawdę para się rozstała. Chłopak Joanny przedstawił różne wersje. Pierwsza wersja jest taka, że odprowadził ją pod kościół, ale to była wersja, którą podsunęła mu w liściku siostra Joanny. Druga wersja jest taka, że na pagórku, na końcu alei jabłonek. Czyli to jest początek tej wsi Krąpiel, gdzie widać boisko i widać już zabudowania tej miejscowości – mówi dziennikarz kryminalny Bartłomiej Mostek.
- Odprowadziłem ją do danego miejsca, które wskazałem wtedy. Nie wytłumaczę tego, każde drzewo jest inne. Na oko przeszliśmy z pół drogi. Pamiętałbym, że powiedziałem coś o kościele. Jeżeli ktoś napisał, że szedłem koło kościoła, to na pewno nie były moje słowa. W życiu – podkreśla były chłopak Joanny.
- Jeden list napisałam, żeby nikt nie pomyślał, że to my zrobiliśmy jej krzywdę. A później okazało się trochę inaczej – mówi siostra Joanny.
- Po przejściu skrzyżowania, koło kościoła, Asia byłaby już u siebie w domu. Jeszcze tej samej nocy jej mama wsiadła na rower i dokładnie tą trasą jechała, nawoływała, wypatrywała córki, niestety nic to nie dało – opowiada Emilia Chanczewska, dziennikarka portalu Stargard.News.
Trzy tygodnie po zaginięciu Joanny rolnik uprawiający pobliskie pole odkrywa jej ciało. Jest porzucone w zbożu na trasie, którą dziewczyna miała przebyć do domu. Już na pierwszy rzut oka widać, że Joanna została zamordowana.
- Ciało córki leżało w wysokim zbożu. Twarzy nie miała, oczy, zębów... To było straszne. Raczej nie pojawił się tam nikt obcy. To musiał być ktoś miejscowy – mówi Wanda Wnuk.
ZOBACZ: Nęka, straszy, grozi. Sąsiedzi nie wychodzą z mieszkań bez gazu
Reporter: Ma pan jakieś takie poczucie winy, że nie odprowadził pan jej do samego domu? Może wtedy do całej tej tragedii by nie doszło?
Były chłopak Joanny: Nie chciała iść ani z siostrą, ani nie chciała, żeby ją odprowadzać.
- Pan przez długi czas był w zasadzie pierwszym podejrzanym policji…
- Taka była ich myśl przewodnia. Zostałem zatrzymany od razu, zrobili testy DNA... Byłem badany wariografem. Oba testy mnie wykluczyły.
- Pan w jakiś sposób próbował jej szukać, kiedy ona zaginęła?
- Próbowałem. Z kolegami chodziliśmy tam, po tym polu.
- I niczego tam nie dostrzegliście…
- No, dziwnym trafem nie.
- Myśli pan, że to możliwe, że jeszcze jej tam wtedy nie było?
- Jestem o tym święcie przekonany.
- Czyli pana zdaniem, to ciało ktoś później podrzucił w to miejsce…
- Jestem święcie przekonany.
ZOBACZ: Deszcz niszczy mieszkania. Dramat po pożarze w Ząbkach
Od zabójstwa Joanny minie niebawem ćwierć wieku. Mimo to, jej bliscy wciąż mają nadzieję na odnalezienie mordercy. Kilka miesięcy temu sprawą zajęło się policyjne Archiwum x.
- Mamy do czynienia z sadystą, na pewno. Nie wiemy, czy nie było lub czy nie będzie więcej ofiar – zaznacza dziennikarz Bartłomiej Mostek.
- Czy ja jestem dalej pod lupą? Nie wiem. Czy mnie podejrzewają? Nie wiem. Ale szczerze mówiąc, mnie to nie przeszkadza, bo nie mam nic do ukrycia – podkreśla były chłopak Joanny.
- To jest nie do pomyślenia, że przez tyle lat sprawca wciąż pozostaje na wolności, wciąż może żyje w pobliżu i nie poniósł kary za to, co zrobił – podsumowuje Emilia Chanczewska z portalu Stargard.News.