Szpital odwiózł, chory został bez opieki. Losem 72-latka nikt się nie przejął
Starszy, schorowany, niesamodzielny i samotny mężczyzna leżał pozostawiony zupełnie bez opieki w swoim mieszkaniu w Ciechanowie. Życie uratowali mu czujni sąsiedzi. Pan Leszek na kilka dni trafił do szpitala. Później pogotowie przywiozło go do domu, posadziło w fotelu i… odjechało. Był piątkowy wieczór. Władze szpitala twierdzą, że powiadamiały o swoich zamiarach MOPS.
72-letni pan Leszek mieszka sam w Ciechanowie w województwie mazowieckim. Jest niepełnosprawny, nie ma żony ani dzieci. Kilka tygodni temu, gdyby nie pomoc sąsiadki i znajomego, pan Leszek mógłby umrzeć w samotności.
- Jesteśmy tutaj dlatego, że pan Leszek potrzebuje naszej pomocy, bo zawiódł system, który powinien gdzieś tę pieczę mu zapewnić – mówi pan Jakub.
- Nie można mieszkać w takich warunkach i tak zostać samemu ze swoimi problemami. Ten człowiek żyje – dodaje pani Ludmiła, opiekunka z MOPS-u.
ZOBACZ: Fachowiec od mebli i kłamstw. Stolarz zniknął z pieniędzmi klientów
Pan Leszek mieszka w niewielkim jednopokojowym lokalu. Utrzymuje się z niewielkiej emerytury - około 2 tys. złotych. Pomimo że jest bardzo schorowany, stara się radzić sobie sam.
- Endoprotezę mam w prawym biodrze i w porządku było, jakoś tak chodziłem – wspomina Leszek Rzepliński.
Niestety od kliku miesięcy jest co raz gorzej. Pod koniec września pan Leszek przestał chodzić i wiele dni leżał sam przykuty do łóżka. Wycieńczonego mężczyznę znalazła i uratowała sąsiadka.
- Fetor, smród poczułam i stwierdziłam, że coś dzieje się nie tak z człowiekiem, skoro w domu na łóżku zaczyna się załatwiać – mówi pani Renata, sąsiadka.
ZOBACZ: „Sprawiedliwość dla ofiar”. Walczymy o zmiany w prawie karnym
Pan Leszek trafił do szpitala. 10 października został jednak wypisany i przywieziony do domu. Niestety starszy pan został pozostawiony w zagrzybionym mieszkaniu bez opieki.
- Gdy został skierowany do szpitala, zadzwoniłam do MOPS-u, by uruchomić procedurę, bo dowiedziałam się od pewnej osoby ze szpitala, że ma być zawieziony do ośrodka. A tu nagle sąsiad przychodzi do mnie wieczorem i mówi: Leszka przywieźli. Chłopa wrzucili do domu, w fotel go ulokowali jak worek ziemniaków, wiedzą, że jest totalnie niechodzący – komentuje pani Renata.
„Poinformowano MOPS w Ciechanowie, że Pacjent przebywa w szpitalu, że wypis planowany jest prawdopodobnie na 10.10.2025r. i pacjent będzie potrzebował pomocy opiekuńczej. Nigdy nie zdarzyło się, aby Pacjent został odwieziony do domu bez uzgodnienia z rodziną lub pracownikiem socjalnym. Ale aby w przyszłości uniknąć takich sytuacji, wymiana informacji będzie następowała drogą mailową” – przekazała Agnieszka Woźniak, pełnomocnik dyrektora ds. praw pacjenta SSW w Ciechanowie.
- Wiedzieliśmy, że taki człowiek jest, natomiast, że w tym dniu trafi do domu, to nie. Z naszych ustaleń wnika, że został przywieziony o godzinie 20 – odpowiada Agnieszka Milewska, kierownik Działu Pomocy Środowiskowej w MOPS w Ciechanowie.
- Gdzieś zgubiono tę kluczową informację, że pan Leszek jest osobą samotną. Jedna instytucja przełożyła odpowiedzialność na drugą, zabrakło serca w tym wszystkim, suche przepisy zadziałały – komentuje pan Jakub.
ZOBACZ: Gmina wylała asfalt, ale… droga dojazdowa nie istnieje
Obecnie do pana Leszka przychodzi codziennie na dwie godziny opiekunka. Ale część kosztów starszy pan i tak musi pokryć sam, bo takie przepisy uchwalili miejscy radni. A warunki, w jakich przebywa niepełnosprawny mężczyzna, są tragiczne.
- Trzeba umyć pana, zmienić pielucho-majtki, pościel, wszystko pozmieniać. Ogolić, głowę umyć, a tu wody nie można nabrać normlanie. To nie jest miejsce dla takiego człowieka, proszę zobaczyć tę wilgotną ścianę. Mi po dwóch godzinach trudno jest tu oddychać – przyznaje opiekunka, pani Ludmiła.
Schorowany mężczyzna wymaga codziennej, całodobowej opieki, o tę jednak bardzo trudno.
- Umieszczenie osoby, która wymaga wsparcia, w instytucjach opieki całodobowej, nie jest prostą sprawą, którą załatwia się od ręki. Jest czas oczekiwania. Jesteśmy na etapie poszukiwania tego miejsca. Oczywiście przydałoby się, by były takie miejsca, gdzie można z dnia na dzień takie osoby umieścić, ale liczba oczekujących, które wymagają tej formy pomocy, jest bardzo duża – tłumaczy Agnieszka Milewska z MOPS-u w Ciechanowie.
ZOBACZ: Ma zlikwidować kiosk, bo urzędnikom się nie podoba
Urzędnicy twierdzą, że na miejsce w zakładzie opiekuńczo-leczniczym trzeba czekać. Ale czekać na opiekę i leczenie nie może pan Leszek. Miejski Ośrodek Pomocy w Ciechanowie po interwencji obiecał, że mężczyzna trafi przynajmniej do Domu Pomocy Społecznej.
- Chodzi o to nasze, ludzkie prawo do życia i umierania w godnych warunkach – podkreśla pan Jakub.
- Chciałbym do domu pomocy, gdyby wcześniej się znalazło takie miejsce, to ja pójdę. Samemu to ciężko żyć, a poza tym zawracam tu głowę Bogu ducha winnym ludziom – podsumowuje Leszek Rzepliński.