Traci dom przez długi budowlańca. Wydał 560 tys. zł!

Mateusz Buchman zapłacił już 420 tys. zł Dawidowi T. za wybudowanie domu w Wodzisławiu Śląskim. W wykończenie budynku zainwestował kolejne 140 tys. zł. I wszystko to straci. Budynek formalnie wciąż należy bowiem do budowlańca, który popadł w długi. Wymarzony dom pana Mateusza już oglądał komornik i biegła sądowa, by przygotować się do licytacji.

Własny dom to było marzenie pana Mateusza z Wodzisławia Śląskiego. Od znajomych dowiedział się, że na obrzeżach miasta, sprawdzony wykonawca buduje takie lokale. Dom miał kosztować 530 tysięcy zł. Umowę przedwstępną na zakup domu pan Mateusz podpisał w sierpniu  2023 roku.

- Moja decyzja o zakupie nie była pochopna, widziałem, że pan Dawid już wybudował tutaj 3 budynki. Czwarty właśnie był wykańczany. Ludzie się tam wprowadzali. Rozmawiałem z mieszkańcami i każdy mówił, że na domku była hipoteka, ale ona była potem usuwana, działki były wydzielane i wszystko odbywało się bezproblemowo. No i dzięki temu zapadła decyzja o zakupie tego domu od pana Dawida – tłumaczy Mateusz Buchman.

- Przeniesienie własności miało nastąpić 30.06.2024 r. Ja zapłaciłem panu Dawidowi w trzech ratach. Niepokój poczułem gdzieś w zimę, grudzień 2024 roku. Nadchodziła zima, a czekałem po prostu, żeby już ten budynek był zamknięty do stanu surowego – opowiada.

ZOBACZ: Płacą podatki, ale Warszawa nie pomoże. W pożarze stracili wszystko

Niestety budowa opóźniała się, a kontakt z właścicielem firmy budującej dom stawał się coraz bardziej utrudniony. Przeniesienie własności na kupującego czyli pana Mateusza też się opóźniało.

- 26 maja tego roku kancelaria radców prawnych wysłała do pana Dawida pismo. Wezwała go do przeniesienia własności, ewentualnie do negocjacji i do kontaktu z nią. Już nawet byliśmy w takim stanie, że pani proponowała przepisanie własności tej nieruchomości w takim stanie, w jakim jest. Nawet bez dokończenia tego, bo już mi się ta sprawa nie podobała. Pan Dawid otrzymał to pismo. I gdy miałem okazję z nim rozmawiać, zapytałem się, dlaczego w ogóle nie odpowiedział. Odparł, że na głupie pisma nie będzie odpowiadać – mówi Mateusz Buchman.

"Wiedział, że muszę zamieszkać w tym domu"

My również próbowaliśmy porozmawiać z budowlańcem przed kamerą, ale nie wyraził na to zgody. Zaproponował, byśmy przesłali pytania na piśmie jego prawnikowi.

- Pan Dawid wiedział, że muszę zamieszkać w tym domu, ponieważ nie będę miał gdzie mieszkać do sierpnia 2025, więc zaproponował mi aneks do umowy przedwstępnej, która zezwalała mi na wejście do środka, na rozpoczęcie prac wykończeniowych, żebym do tego sierpnia zdążył z wykończeniem. Kuchnia jest w zabudowie. Są tutaj zainstalowane wszystkie sprzęty. Kuchnia jest praktycznie całkowicie gotowa. Został do zamontowania tylko kran i można byłoby tu gotować. W toalecie zostało tylko zamontować armaturę, którą również mam zakupioną. Zdecydowaliśmy się z dziewczyną na montaż pompy ciepła. I pompa została zamontowana od marca, od marca jest tutaj ogrzewane – opowiada Mateusz Buchman.

ZOBACZ: Płacą podatki, ale Warszawa nie pomoże. W pożarze stracili wszystko

Za budynek pan Mateusz zapłacił budowlańcowi już 420 tysięcy zł. Oprócz tego sam musiał wykończyć dom w środku, co kosztowało go dodatkowe 140 tysięcy zł. Przez cały czas był zapewniany, że przeniesienie własności to tylko formalność. W sierpniu tego roku przeżył szok. Okazało się, że jego dom ma być wystawiony na licytację komorniczą za długi właściciela firmy budowlanej.

- W obecności biegłej sądowej dokonaliśmy oględzin nieruchomości by sporządzić operat nieruchomości. Operat ten jest podstawą do tego, aby nieruchomość wystawić do licytacji. Ona odbywa się dlatego, że właściciel nieruchomości, wpisany w księgach wieczystych, nie uregulował swoich zobowiązań. Wierzyciele uzyskali tytuły wykonawcze i skierowali sprawę do egzekucji komorniczej – informuje Piotr Szweda, komornik sądowy z Wodzisławia Śląskiego.

- On ma zadłużenia u całej tu społeczności w Wodzisławiu, u jakiś podwykonawców. Ale pracuje nadal tą samą ekipą, w tych samych bluzach, tymi samymi autami jeździ, na firmę żony. Bo jego żona ma założoną firmę. Oczywiście tu jest rozdzielność majątkowa i człowiek jest „pusty”. Nic nie ma. Jeżeli dojdzie do licytacji, to jestem niestety ostatni w kolejce. Mój dom prawdopodobnie pójdzie pod licytację, a ja nie mogę nic z tym zrobić – komentuje Mateusz Buchman.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX