Porzuciła męża z trojgiem dzieci

Żona Marcina Rozbickiego porzuciła rodzinę i wyjechała za granicę. Mężczyzna został sam z trojgiem dzieci. W sądzie walczy o pozbawienie żony praw rodzicielskich i alimenty. Niestety, sprawa się przedłuża, a rodzina, mimo dzielnej postawy pana Marcina, walczy o przetrwanie. Liczymy na pomoc widzów Interwencji.

Są dla niego całym życiem. Maciek ma 11 lat, Klaudia 8 lat, a Amelia 5. Marcin Rozbicki z Nowej Soli w województwie lubuskim swoje dzieci wychowuje sam. 

- Gotuję im, sprzątam, drzewo trzeba porąbać. Jak żona przyjeżdżała, to mówiłem: dzieci porozmawiajcie z mamą i wychodziłem  do kuchni, a dzieciaki za mną – opowiada pan Marcin.

Żona pana Marcina kilka lat temu zaczęła wyjeżdżać do pracy za granicę. Z ostatniego wyjazdu do Holandii nie wróciła. Jak twierdzi pan Marcin, nie było w tym życiu miejsca dla niego i dzieci.

- Chciałabym, żeby córka z wami porozmawiała. Jeżeli będzie taka możliwość i ona się zgodzi, będę ją namawiała – mówi Wanda Szczap, teściowa pana Marcina. Niestety, kobiecie nie udało się skontaktować ze swoją córką. Twierdzi, że jej telefon komórkowy nie odpowiada.

- Ja nawet śmieci nie mogłem sam wynieść, bo za mną lecieli. Nie wiem, może się bali. Ja tam na kobietę nie chce gadać, bo może nie jestem bez winy. Nie wiem, co się stało. Dzieci zawożę rowerem do szkoły, wracam, mam sprawy są do załatwienia: rachunki, sprzątam mieszkanie i znowu jadę po dzieci. Średnia córka do komunii idzie, uczę jej modlitwy, do kościoła chodzę – opowiada pan Marcin.

- Pomaga w lekcjach Klaudii, mi, przywozi Amelię ze szkoły. Dla mnie radzi sobie niesamowicie – chwiali tatę 11-letni Maciek. I dodaje: Za mamą nie tęsknię. To, co zrobiła nie jest za mądre.

Pan Marcin pracuje dorywczo na budowach. Z pomocy społecznej dostaje 700 zł zasiłku, otrzymuje również dopłatę do mieszkania i na obiady. Często panu Marcinowi nie starcza pieniędzy na życie.

- Często nam nie starcza pieniędzy. Rodzice pomagają, teściowa. Syn w moich butach chodzi. Oddałem mu, nie stać mnie na buty – mówi pan Marcin.

Mężczyzna nie ma jeszcze zasądzonych alimentów. W sądzie trwa sprawa o pozbawienie jego żony praw rodzicielskich. Matka dzieci nie przyjeżdża na rozprawy, sąd nie zna jej obecnego miejsca pobytu, więc cała procedura się przedłuża. A mężczyźnie brakuje dla dzieci nawet ubrań. 

- Córka pracuje za granicą i nie może przyjechać na dany dzień na sprawę. Nie wiem, co między nim takiego było, że ona powiedziała, że się nie stawi. Nie powinna zostawiać dzieci, ale to oni wykończyli ją psychiczne. Będę bronić córki,  żeby w sądzie nie zabrali jej praw całkowicie, tylko ograniczyli – zapowiada Wanda Szczap, teściowa pana Marcina.

- Same na świat się nie pchały, ja nie jestem taki, żeby je porzucić. Są dzieci i muszę dla nich żyć. Mogę nie zjeść, mogę się nie ubrać, chodzę skromnie, ale dzieciom zawsze dam. Nie mogę im powiedzieć, że nie ma – mówi pan Marcin.*

* skrót materiału

Jeśli chcę Państwo pomóc panu Marcinowi, prosimy o kontakt z redakcją. Tel:  22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl