Kamienica strachu w Kowarach

Mieszkańcy jednej z kamienic w Kowarach żyją jak na bombie. Kamienica jest w tragicznym stanie technicznym i może zawalić się. Przeciekający dach, nieszczelny komin w każdej chwili może doprowadzi do tragedii. Połowa kamienicy należy do miasta, druga do prywatnego właściciela. Niestety kiedy mieszkańcy, boją się o swoje życie, właściciele próbują dojść do porozumienia w sprawie remontu.

Pani Barbara, pan Bolesław oraz pani Karolina mieszkają w kamienicy w  Kowarach, niedaleko Jeleniej Góry.  Niestety każdego dnia boją się o swoje zdrowie, a nawet życie. 


- Mama mi przy dzieciach pomaga, boje się,  że któregoś dnia zadzwoni do mnie i powie, że na dziecko spadł tynk albo był pożar i nie mamy gdzie mieszkać  - mówi Karolina Śmiałek,   która mieszka w kamienicy.


- W każdej chwili możemy albo się spalić, albo utopić od deszczu  - mówi Bolesław Kowalski, który  mieszka w kamienicy.


Pan Bolesław z panią Barbarą w  kamiennicy mieszkają od dziesięciu lat. Jak twierdzą, choć regularnie płacą czynsz, nigdy kamienica nie była remontowana.  Z roku na rok warunki mieszkaniowe  pogarszają się. Dla chorego pana Bolesława życie w takim miejscu jest nie do zniesienia.    


-   Jestem  bez warunków do normalnego, godnego życia  - mówi pan Bolesław.


- Wywiązuje się z umowy jako najemca, ale oni nie. Boję się  najbardziej  o komin,  już były interwencje strażackie. Stwarza to zagrożenie.  Będzie tak,  że jak coś się stanie,  dopiero będzie jakaś reakcja – mówi pani Karolina.


Przedwojenna kamienica w centrum Kowar to kompletna ruina. Nigdy nie była remontowana. Kiedy pada deszcz woda wlewa się do mieszkań. Mieszkańcy boją się, żeby dach nie runął im na głowę. Dyżurują, więc na strychu.     


-  Chodzę na strych,  wylewam wodę z wiaderka,   w  pewnym momencie kapie tu,  za chwilę   w innym miejscu i tak chodzę. Nie zejdę do domu tylko śpię - mówi pani Barbara, która mieszka w kamienicy.


Lokatorzy są bezradni.  Niestety nie wiele mogą zrobić. Część, w której mieszkają  jest własnością miasta. Druga,   niezamieszkana połowa należy do prywatnego właściciela. Jak twierdzą lokatorzy, żaden z  współwłaścicieli  ich losem się nie interesuje. Prywatny właściciel oraz miasto wiedzą, że życie w tej kamienicy jest zagrożeniem dla lokatorów. Niestety jak twierdzą, nie mogą się porozumieć między sobą. I to już od wielu lat.


- Osiemnaście lat temu wykupiłem pięćdziesiąt  procent udziału w tym budynku, przygotowałem pełną dokumentacje  remontową, projekty. Chciałem przystąpić do remontu, urząd powiedział, że nie ma środków, bo pięćdziesiąt  procent musiałby zapłacić  - mówi prywatny współwłaściciel kamienicy.


Podczas  naszej interwencji sprawa nabiera tempa. Burmistrz nakazał kontrolę nadzoru budowlanego i obiecuje w końcu o mieszkańców zadbać. *

*skrót reportażu

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk – Tymochowicz

zkolodziejczyk@polsat.com.pl