Sąsiedzi donoszą - ZUS zabiera świadczenie

Przez donos sąsiadów stracila pieniędze z ZUS-u. Maria Górska ma 74 lata i pierwszą grupę inwalidzką. Od 50 lat leczy się na serce, w dodatku porusza się o kuli. Mimo to, skonfliktowani z panią Marią sąsiedzi napisali do ZUS-u donos, że kobieta jest zdrowa i wyłudza świadczenie. Reakacja urzędników była natychmastowa.

- Denerwuje mnie fakt, że człowiek, który przez tyle lat miał ten zasiłek i w międzyczasie przeszedł tyle chorób, jest uznany za zdrowego. To jest kłamstwo – mówi pani Maria i dodaje: Pierwszą operację przeszłam w 1967 roku, kolejną 1982 roku, a w 2000 roku trzecią. W międzyczasie miałam problemy z nogą.

Pani Maria od wielu lat ma pierwszą grupę inwalidzką. Dostała rentę i dodatek pielęgnacyjny, bo uznano, że jest niezdolna do samodzielnej egzystencji.

- Moją pomocą jest syn. On sprząta, gotuje, pomaga we wszystkim – mówi.

Pani Maria i jej syn od wielu lat są w konflikcie z sąsiadami. Zdarzają się nawet interwencje policyjne. Dwa lata temu sąsiedzi pani Marii napisali donos do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

- To jest osoba zdrowa, która na prawo, na lewo udzielała się towarzysko. Jak tu stoję, piłyśmy obydwie wódkę. Ja na chwiejnych nogach wracałam i nie pobierałam zasiłku pielęgnacyjnego. To jest okradanie Państwa, co jest sposobem na życie państwa Górskich – twierdzi Małgorzata M., która napisała donos.

- Skoro biorę leki na rozrzedznie krwi, to czy mogę pić alkohol? Czy ja mogę bić ludzi, zachowywać tak, jak oni napisali? A ten ich paszkwil jest rozpatrywany przez ZUS – dziwi się pani Maria.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych na podstawie donosu sąsiadów wszczął postępowanie sprawdzające. Wezwał panią Marię na komisję lekarską.

- My nie weryfikujemy, dlaczego ten donos został napisany. Jeśli dociera do nas informacja o wątpliwej sytuacji ubezpieczonego, najprostszym sposobem jest zweryfikować jego stan zdrowia i wezwać do lekarza orzecznika. Lekarz orzecznik stwierdził, że stan zdrowia pacjentki troszeczkę się polepszył – informuje Anna Mieczkowska rzecznik ZUS-u w Nowym Sączu.

Badanie przeprowadził psychiatra Michał G. Syn pani Marii przezornie postanowił nagrać całą wizytę. „Już kończymy, orzeczenie będzie dla pani pozytywne“ – słychać na nagraniu.

- A pismo, które dostaliśmy, było zupełnie inne. Mama dostała orzeczenie, że już nie jest niezdolna do samodzielnej egzystencji – mówi Konrad Górski, syn pani Marii.

- Ona może czuć się pokrzywdzona, bo nie uzyskała tego, co chciała. Ja mam jednak czyste sumienie, bo zrobiłem dobrze – mówi Michał G., lekarz orzecznik ZUS.

- Doktor G. napisał, że moja mama uskarża się na złe samopoczucie i niegodziwość ZUS-u i na przykładzie pana doktora można tę niegodziwość prześledzić. Bo jak można powiedzieć, że orzeczenie będzie pozytywne, a potem napisać coś zupełnie odwrotnego – dodajeKonrad Górski, syn pani Marii.

Na podstawie opinii lekarskiej ZUS odebrał pani Marii dodatek pielęgnacyjny. Starsza pani nie może się z tym pogodzić, bo 200 złotych to dla niej duża kwota. Kobieta odwołała się od decyzji ZUS-u. Czeka na opinię kolejnej komisji lekarskiej.*

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl