Sama w trojgiem dzieci. Brakuje wszystkiego

Będą wdzięczni za każdą pomoc. Urszula Jakubiak samotnie wychowuje troje dzieci. Jej mąż popełnił samobójstwo. Kobieta z trudem wiąże koniec z końcem, a od 1 stycznia zostanie bez pracy. Rodzina mieszka w zrujnowanym domu bez łazienki i centralnego ogrzewania. Brakuje jej wszystkiego. Pani Urszula będzie wdzięczna za każdą pomoc.

7-letnia Patrycja, 5-letnia Oliwka i 3-letni Bartek mieszkają ze swoją mamą w Starych Hołowczycach, małej miejscowości we wschodniej części województwa mazowieckiego. Pani Urszula Jakubiak wychowuje dzieci sama. Sytuacja rodziny 27-letniej kobiety jest bardzo trudna.

- Mam cudowne dzieci, bez nich na pewno nie dałabym rady przetrwać. Warto dla nich żyć. Są najważniejsze na świecie – mówi pani Urszula.

- Sama nie zje do końca, ale dzieci muszą mieć. W ubraniach chodzi, co jej dam, ale dzieci muszą mieć ciepłe kurteczki, buciki – dodaje Renata Wędroch, siostra pani Urszuli.

- Ja bym chciała dostać pod choinkę lalkę Barbie – mówi 7-letnia Patrycja. Jej młodsza siostra Oliwka marzy o zabawkowym laptopie, natomiast Bartek o dużych samochodach.

1 czerwca 2014 roku panią Urszulę spotkała tragedia. Jej mąż popełnił samobójstwo, zostawiając młodą kobietę samą z trojgiem  dzieci.

- Bardzo tęsknię za nim, byliśmy 5 lat po ślubie. Jaki był, taki był, ale jednak był przy nas. Na początku było bardzo ciężko. Dzieci pytały się o tatusia, Bartuś budził się w nocy, spali ze mną wszyscy na jednym łóżku. Dziewczynki też przeżywały strasznie. Nie pozwolę im zapomnieć o tacie  – rozpacza pani Urszula.

- Moje największe marzenie jest, żeby jeszcze raz zobaczyć tatę – mówi 7-letnia Paulina.

- A moje, żeby zobaczyć Świętego Mikołaja – dodaje 5-letnia Oliwka. Mały Bartek wciąż mówi o samochodach.

- Było widać, że je kochał, tylko alkohol, to przeważyło wszystko – opowiada Renata Wędroch, siostra pani Urszuli.

Dom, w którym mieszka pani Ula, jest w opłakanym stanie. Nie ma ani łazienki, ani centralnego ogrzewania. Kobieta musi zrezygnować z pracy, żeby zimą  palić w piecu. Kiedy zabraknie wypłaty, będzie musiała utrzymać swoją rodzinę za 700 zł zasiłku rodzinnego.

- Pracuję do 31 grudnia, w sylwestra ostatni dzień będę w pracy. Wodę mam, ale jak są większe mrozy, to mi zamarza. Ostatnio kran rozmrażałam suszarką do włosów. Nie mamy łazienki, jest wilgoć, ściany są w złym stanie. Elektryka też nie jest za ciekawa, bo jeszcze za dziadków męża była założona – opowiada pani Urszula.

- Ona jest sama. Ciężko utrzymać jej trójkę dzieci. Nie ma mowy o remoncie – mówi Renata Wędroch, siostra pani Urszuli.

- Wszystko co mam, to pustaki. Brakuje materiałów do ocieplenia, do zbudowania łazienki, centralne ogrzewanie by nam się przydało, piec, grzejniki też. Nie wiem za co bym to kupiła. Staram się jak najlepiej radzić, gorzej będzie jak już nie będzie pracy. 1200 zł to dla niektórych wydaje się mało, ale dla nas wystarczało - dodaje pani Urszula.

Idą Święta, pani Ula i jej dzieci proszą o pomoc. Będą wdzięczni za cokolwiek. Potrzebne jest bowiem wszystko: ubrania dla dzieci, jedzenie, a przede wszystkim remont domu. Przygotowaliśmy dla nich świąteczną paczkę, ale liczymy także na pomoc widzów.

- Przydałyby się jakieś buty zimowe, kurtki. Ze wszystkiego będziemy bardzo zadowoleni, będzie to dla nas wielka pomoc – mówi pani Urszula.

„Mój kochany Mikołaju, cały rok czekałem, byłem bardzo, bardzo grzeczny, bardzo się starałem…” – śpiewają piosenkę dzieci pani Urszuli. *

* skrót materiału

Reporterka: Angelika Trela

atrela@polsat.com.pl

Jeśli chcą państwo pomóc pani Urszuli, prosimy o kontakt z redakcją:  22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl