Rodzinny dramat. Mama choruje, brakuje pieniędzy na terapię

Dla 22-letniej pani Joanny każdy dzień jest walką o byt. Kobieta wychowuje troje młodszego rodzeństwa i opiekuje się matką, u której zdiagnozowano ataksję rdzeniowo-móżdżkową. To choroba genetyczna, wobec której większość lekarzy jest bezradnych. Być może ratunkiem dla pani Anny okazałaby się terapia komórkami macierzystymi. Problemem jest jej koszt.

Pani Joanna mieszka w Płocku z mamą i trojgiem rodzeństwa: Aleksandra ma 16 lat, Bartosz 14 lat, a Patrycja 10. Mimo młodego wieku, kobieta każdego dnia musi walczyć o rodzinę. Walczyć o przetrwanie.

- Dopóki byłam zdrowsza, starałam się wszystko ogarnąć. Każda chwila jest dla mnie trudna,  trochę ciężko – rozpacza pani Anna.

- Chciałabym, żeby mama mnie odprowadzała do szkoły, robiła takie różne rzeczy, które mama robi ze swoją córką – mówi 10-letnia Patrycja.

Pani Joanna wraz z rodzeństwem nigdy nie miała łatwego życia. Jak twierdzi, jej ojciec nadużywał alkoholu i nie zajmował się ich wychowaniem. Pięć lat temu rodzice pani Joanny rozwiedli się. Kobieta z matką i rodzeństwem wyprowadziła się do długo wyczekiwanego mieszkania socjalnego. Uciekła od koszmaru.  

Niestety problemy rodziny nie opuściły. U matki pani Joanny dziewięć lat temu zdiagnozowano chorobę genetyczną: ataksję rdzeniowo-móżdżkową. Choroba wyniszczyła organizm pani Anny. Dziś kobieta prawie nie mówi, ma problemy z poruszaniem się.

- Nie ma na to lekarstwa, tylko rehabilitacja – opowiada pani Anna.

- Mama nie może oddychać , dusi się – dodaje 10-letnia Patrycja.

Pani Joanna jest w bardzo trudnej sytuacji. Opiekuje się mamą, zajmuje się wychowaniem trojga rodzeństwa i utrzymaniem domu. 
- Płace rachunki, robię zakupy, spadły na mnie prawie wszystkie obowiązki – opowiada pani Joanna.

Leczenie pani Anny to jedynie rehabilitacja. Pani Joanna nie poddaje się jednak, za wszelką cenę szuka jakiegokolwiek ratunku dla matki. Odnalazła osoby, które próbują  leczyć się na tę chorobę. Terapia komórkami macierzystymi prowadzona jest w klinice w Częstochowie. Jedną z takich osób jest pani Marlena. Kobieta ma trudności z mówieniem, ale opisała nam swoje leczenie.

„W Częstochowie na razie byłam na 3 iniekcjach, a mam mieć 5. Czuje różnicę, ale o efektach będę mogła mówić po zakończeniu leczenia. Warto poddać się temu leczeniu, bo to jedyna nadzieja. To bardzo ważne. Gdyby nie nadzieja, to ciężko byłoby żyć z tą chorobą.”

Niestety koszt takiego leczenia to około 100 tys. złotych . Pani Joanna musi utrzymać rodzinę za 2 tys. złotych. Brakuje jej pieniędzy na bliskich, na rehabilitację i leczenie matki.

- Mają lek na moją chorobę, a ja nie mogę nic z tym zrobić – mówi pani Anna. *

* skrót materiału

Jeśli chcą Państwo pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją, tel. 22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz