Pożar zabrał im wszystko. Proszą o pomoc

Dramat ojca samotnie wychowującego dwóch bliźniaków. W maju w pożarze 59-letni Henryk Ołów stracił dom rodziny. Mężczyzna utrzymuje się z niewielkiego gospodarstwa, zasiłku rodzinnego i 300 zł alimentów. Nie stać go na odbudowę domu. Pan Henryk Ołów w pożarze stracił dorobek całego życia. Dzięki życzliwości sąsiadów wraz z synami ma dach nad głową, ale tylko do końca wakacji. Co będzie potem - nie wiadomo.

- Co mi zostało, tylko parę ubrań. Może ludzie pomogą jakoś i odbuduję – mówi pan Henryk.

Mężczyzna od urodzenia mieszka w podsuwalskim Bakaniuku. Od kilku lat samotnie wychowuje dwóch bliźniaków: Tomka i Ludwika. Chłopcy wymagają specjalnej opieki, szczególnie Tomasz, który uczy się w ośrodku szkoleniowo-wychowawczym dla głuchych w Olecku. Matka chłopców nie utrzymuje kontaktu z rodziną. Od lat nie interesuje się losem swoich synów.

- Długo miałem żonę, wszystko było w porządku, a później zaczęła zaglądać do kieliszka, nie patrzyła domu, obowiązków swoich i nie bywała, to co miałem zrobić – opowiada pan Henryk.

11 maja pożar zabrał cały majątek rodziny. Drewniany dom spalił się w kilka minut. Zostały tylko fundamenty. Nadzór budowlany nakazał rozbiórkę zgliszczy.

- Ciąłem drzewo do maszyny. Zaśmierdziało mi dymem, oglądam się, a od asfaltu już dym. Wziąłem wiadro wody i chciałem gasić – wspomina pan Henryk.

Pożar odebrał rodzinie wszystko. Zniszczone zostały sprzęty i przedmioty niezbędne do życia. To, czego nie zniszczył ogień, zalała woda.

- Z pokoju udało się uratować tylko łóżko, stolik, biurko z laptopem, szafkę i kilka albumów ze zdjęciami z wakacji – wylicza syn pana Henryka Ludwik Ołów.

Pan Henryk po pożarze nie miał się gdzie podziać. Nocował w stodole. Jego dzieci zostały rozdzielone. Tomasz, jeden z bliźniaków nocował w internacie, drugiego syna przygarnęła rodzina kolegi z jego klasy.

- Wynajęliśmy pomieszczenie rodzinie u sąsiadów. Tam jest pokój, dostęp do kuchni i łazienki. Można się umyć, wykąpać, w zimę będzie ciepło – informuje Andrzej Szymulewski, wójt gminy Raczki.

Pan Henryk najbardziej martwi się o ukochanych synów. Wie, że utrata rodzinnego domu jest dla nich wielka tragedią.  Tylko dzięki nim się nie załamał.

Rodzina musi zaczynać od zera, a to przerasta jej możliwości. Tym bardziej, że jest to drugi pożar w gospodarstwie. W sierpniu 2009 roku ogień zniszczył oborę, wtedy udało się uratować dom. Tym razem rodzina nie miała tyle szczęścia.

- Sam to może bym się nie budował, ale to się robi, żeby dzieci pamiętały o ojcu,  żeby miały pamiątkę – mówi pan Henryk. Mężczyzna utrzymuje się z gospodarstwa, zasiłku rodzinnego oraz 300 zł alimentów.

- Niedużo mam, wszystko kosztuje, synowie uczą się w gimnazjum, to kosztuje – dodaje.

Władze gminy Raczki obiecują pomoc, ale koszt wybudowania nowego domu znacznie niestety przekracza możliwości finansowe gminy.  Bez pomocy innych ludzi, pan Henryk nie da sobie rady.

- Jako gmina nie jesteśmy w stanie pobudować tego domu, ale wspólnie z innymi mieszkańcami polski jesteśmy w stanie pomóc temu człowiekowi – zapewnia Andrzej Szymulewski, wójt gminy Raczki.
 
- Wydaje mi się, że w tej chwili najbardziej potrzebna jest pomoc finansowa. Przydałaby się również materialna, nie w postaci ubrań czy mebli, bo tych pan Henryk nie ma jeszcze gdzie przechowywać, ale przede wszystkim w postaci materiałów budowlanych – dodaje Marta Litwiniuk z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Raczkach.

Samotny ojciec nie traci nadziei. Wierzy, że dzięki pomocy ludzi uda mu się zapewnić godne życie dla siebie i swoich dzieci. Choć pan Henryk zapewnia, że u sąsiada jest im dobrze, marzy, żeby jak najszybciej znaleźć się na swoim. Jak mówi, chce odbudować skromny dom.

- Prosimy, abyście pomogli w odbudowie domu. Możecie przysyłać materiały budowlane, cegły, cement i tym podobne. Chcemy żeby dom został wybudowany nawet do świąt, by spędzić je w nim razem – podsumowuje Ludwik Ołów, syn pana Henryka.*

* skrót materiału

Gmina założyła specjalne subkonto, na które można wpłacać pieniądze dla rodziny:

Bank Spółdzielczy w Rutce Tartak oddział w Raczkach
nr. konta: 50 9367 0007 0030 0300 0198 0218

Z dopiskiem: Pomoc dla pogorzelców

Reporter: Martyna Gacioch

mgacioch@polsat.com.pl