Podrobiono jej podpis pod umową kredytową. Spłacała obcy dług
Wioletta Samełko po 4 latach spłacania kredytu w wysokości 80 tys. zł dowiedziała się przez przypadek, że spłaca zupełnie inny. Okazało się, że doradca kredytowy zaciągnął w jej imieniu kredyt konsolidacyjny, fałszując jej podpis na umowie. Pani Wioletta chce teraz odzyskać nadpłacone pieniądze, ale nie będzie to takie łatwe.
W 2014 roku prowadząca gospodarstwo agroturystyczne na Mazurach pani Wioletta zaciągnęła kredyt na kwotę 80 tys. zł. Rok temu, kiedy wystąpiła do banku o restrukturyzację zobowiązania, okazało się, że spłaca zupełnie inny kredyt niż ten, który zaciągnęła. Kobieta nie zorientowała się, że coś jest nie tak, ponieważ rachunek do spłaty oraz kwota raty się nie zmieniły.
- Zaciągnęłam kredyt w Meritum Bank w 2014 roku w kwocie 80 tys. zł. Później ten kredyt został przejęty przez Alior Bank. Kiedy złożyłam wniosek o restrukturyzację tego kredytu w 2018 r., bank mi przysłał, że to zobowiązanie zostało zamknięte 13 stycznia 2015 roku. Kiedy wysłałam pismo do banku z zapytaniem, co ja spłacam, oni przesłali mi numer umowy. Więc zgłosiłam to, że ja nie posiadam takiego numeru umowy – opowiada Wioletta Samełko.
Kredyt pani Wioletty został zamknięty, ponieważ - jak twierdził bank - kobieta wzięła inny kredyt – konsolidacyjny, który pokrył wcześniejsze zobowiązanie. Problem w tym, że pani Wioletta nie zaciągała takiego kredytu i że najprawdopodobniej ktoś wyłudził go posługując się jej danymi.
- Cały czas miałam ten sam numer konta, pomimo że były dwie umowy. Wpłacałam pieniądze z myślą, że spłacam kredyt, który wzięłam. Później złożyłam zawiadomienie na policję. W lutym 2019 roku dostałam już opinię biegłego, że podpis nie jest mój. Pani, która podpisała się za mnie, przyznała się do tego. Bank mnie informował, że będą współpracować, ale nie współpracowali. Podali mnie do sądu. Żądają zwrotu 164 tys. zł – informuje pani Wioletta.
Policja z pomocą biegłych ustaliła, że podpis na umowie kredytowej został sfałszowany. Pani Wioletta przestała płacić raty. Tymczasem bank, nie czekając na wyrok karny, wystąpił przeciwko niej do sądu o nakaz zapłaty. Sąd po zażaleniu kobiety wniosek oddalił oraz nakazał bankowi zwrócić koszty sądowe i egzekucyjne – w sumie około 8 tys. złotych.
W przesłanym do nas stanowisku Alior Bank SA przekazał:
„Pani Wioletta Samełko nie musi spłacać kredytu, o który Pan pyta. Sąd wydał już prawomocny wyrok oddalający nakaz zapłaty, ponieważ zgodnie z opinią biegłego jej podpis pod umową kredytową został podrobiony. Zasądzoną na jej rzecz kwotę tytułem zwrotu kosztów procesu Bank zwrócił na jej rachunek 19 lutego 2019 roku. Z kolei 12 marca 2019 roku Bank dokonał, zgodnie z żądaniem naszej klientki, zwrotu pieniędzy wyegzekwowanych w toku postępowania egzekucyjnego.”
Z wyliczeń pani Wioletty wynika jednak, że wpłaciła do banku w sumie ponad 125 tys. zł. Kobieta twierdzi, że skoro bank zamknął i rozliczył kredyt, który ona zaciągnęła, to kredyt konsolidacyjny w całości powinna zwrócić oszustka, a nie ona.
- Warto by było, żeby złożyła do banku reklamację, w której poprosi lub zażąda wręcz od banku rozliczenia tego wszystkiego, co się wydarzyło. Czyli jej pierwotnej pożyczki, która została zamknięta wskutek kredytu konsolidacyjnego i wszystkich wpłacanych jej kwot, czyli określenia na dzień dzisiejszy, jaka jest wartość tego zobowiązania. Można też skierować sprawę do sądu – informuje Izabela Dąbrowska-Antoniak z Biura Rzecznika Finansowego.
Reporter: Pani pełnomocnik wysłała pismo do banku?
Pani Wioletta: O zwrot tego nadpłaconego kredytu.
- Bo teoretycznie to pani płaci za te oszustkę kredyt?
- Tak.
- I co odpowiedział bank?
- Na pismo nic. Jak próbowałam się dodzwonić w sprawie zwrotów komorniczych, to jedyna pani, która odbiera telefon, powiedziała mi, że ta sprawa jest oddana do innego działu, ale ona mi nie poda numeru telefonu.
- Pani jest pokrzywdzoną, ofiarą przestępstwa w tej sytuacji, ale bank nie uznaje tego za prawdę?
- Nie. Bank powiedział, że bank mi dobrowolnie tego nie odda.*
* skrót materiału
jkasia@polsat.com.pl