Mieszkańcy kontra wójt. Bronią biblioteki i świetlicy
Wieś Bratucice w województwie małopolskim liczy około 800 mieszkańców. Jest to jedna z najbardziej aktywnych społeczności w okolicy. Na terenie świetlicy i biblioteki, funkcjonujących tu od 60 lat, działają 4 kluby książki, lokalny zespół ludowy i klub seniora. Wieś od czasu wyborów samorządowych jest w konflikcie z wójtem, a ten, jak twierdzą mieszkańcy, chce przenieść bibliotekę do sąsiedniej wsi i zlikwidować świetlicę.
- W każdy wtorek mamy tam próby zespołu. Przygotowujemy piosenki, śpiewamy. Prowadzimy spotkania z seniorami. Ale wójt twierdzi, że to jest lokum po byłym mieszkaniu, osobiście powiedział, że jak on to wyremontuje i wynajmie, to za to będą pieniądze. A teraz do tego musi dokładać – mówi Anna Jakubiec, mieszkanka Bratucic.
- Tu wchodzimy do pomieszczeń biblioteki, trwa spotkanie dyskusyjnego klubu książki – oprowadza nas Teresa Gnutek z Bratucic. Kobieta opowiada, że mieszkańcy wybudowali budynek własnymi rękami, żeby im służył.
- Jeżeli chcemy się spotkać z Radą Sołecką, musimy pisać o pozwolenie do pana wójta, ponieważ zostaliśmy pozbawieni kluczy do budynku. Tymi kluczami dysponuje wójt. Za jego zgodą na piśmie możemy wejść na salę, na której spotykamy się z m.in. z seniorami raz w miesiącu – dodaje Anna Jakubiec, mieszkanka Bratucic.
Czekają na remont drogi
Na linii sporu między wójtem a mieszkańcami jest też niespełna dwustumetrowy odcinek drogi. Ta od lat jest w fatalnym stanie i według mieszkańców miała być remontowana w całości, ale wójt wycofał się z tej obietnicy.
- Prosiliśmy wójta tyle razy o drogę… Cztery osoby niepełnosprawne na wózkach nią jeżdżą. Jest tu pani, która ma bliźniaki, w sumie ma czworo dzieci i rowerem codziennie jeździ. Była u pana wójta, mówiła, prosiła, że jeżeli nie naprawią dołków, to my się złożymy i sami te dołki naprawimy. Wójt odmówił, bo to jest droga gminna – opowiada Antoni Gnutek z Bratucic.
Wójt: dla mnie, jako włodarza, najważniejsze jest bezpieczeństwo
O sytuacji mieszkańców Bratucic postanowiliśmy porozmawiać z wójtem gminy. Według niego likwidacja świetlicy jest konieczna… ze względów bezpieczeństwa. Ale jak do tej pory nie przeprowadzono w tym miejscu żadnej kontroli.
Wójt: Biblioteka nie podlega pod wójta, tylko pod Gminne Centrum Kultury i Czytelnictwa. Dla mnie, jako włodarza, najważniejsze jest bezpieczeństwo tych dzieci i nie tylko dzieci.
Reporter: To gdzie jest dokument, który świadczyłby o tym, że tam jest niebezpiecznie?
Wójt: Wie pan co, są przeprowadzane kontrole w tych jednostkach wszystkich, zobaczymy.
Reporter: Dużo mówi pan o bezpieczeństwie. W takim razie co z drogą, przy której mieszkają osoby niepełnosprawne. Kiedy zostanie przeprowadzony remont?
Wójt: Ta droga kosztuje w granicach 300, 400 tys. zł. Nikt nie wyciągnie z kapelusza tych pieniędzy. Gmina ma 12 tysięcy mieszkańców, gdzie każdy ma jakieś oczekiwania.
Reporter: Ale tam jest wyjątkowo niebezpiecznie i mieszkają osoby niepełnosprawne.
Wójt: Zgadza się, ale my nie jesteśmy w stanie tego wykonać. Szanowny panie…
„Trzeba prosić o klucz pana wójta”
- Jeżeli tego miejsca nie będzie, to dzieci będą siedzieć po przystankach. Takie było np. moje dzieciństwo. Mamy ośrodek zdrowia. To niedługo nam zabiorą ośrodek zdrowia, dentystę. Aptekę mieliśmy - już jej nie mamy. Była poczta, również jej nie ma. Więc dzieje się coraz gorzej, a wieś jest naprawdę ogromna, największa w gminie i uważam, że to jest skandal – mówi Andżelika Szablowska, mieszkanka Bratucic.
- Mnie to bardzo denerwuje. Dlaczego jak mamy się gdzie spotkać, to wszystko trzeba burzyć? Do świetlicy żebyśmy nie mogli iść? Tylko trzeba prosić o klucz pana wójta. To już mnie przerasta – dodaje Janina Borowiec z Bratucic.*
* skrót materiału
jhnat@polsat.com.pl