Walczy o siostrzenicę. „Mówiła, że żyje bez światła, wody. Chowała jedzenie”
Dramatyczna walka wujka o 11-letnią Zuzię. Pan Zbigniew twierdzi, że matka wychowuje dziecko w skandalicznych warunkach, m.in. w brudzie, alkoholu, że chodzi ono zaniedbane i do tego stopnia poczuło w życiu głód, że chowało jedzenie. Pomimo drastycznych opinii kuratora, MOPR i policji, sąd odmówił zabezpieczenia pobytu Zuzi na czas trwania postępowania.
Pani Anita i Zbigniew Kapuścikowie mieszkają w Rydułtowach na Śląsku. On jest górnikiem, ona na razie pracuje dorywczo. Mają troje dzieci: najstarszy syn Mateusz ma lat 11, córka Wiktoria 9, a najmłodsza Oliwia 3 lata. Ich spokojne życie od kilkunastu miesięcy naznaczone jest walką o stanie się rodziną zastępczą dla 11-letniej Zuzi, siostrzenicy pana Zbigniewa.
- Zuzię znamy praktycznie od urodzenia. Na początku mieszkaliśmy wspólnie w jednym domu. Później, po śmierci teścia, siostra męża wyprowadziła się z Zuzią. I tak mieszkała trochę tu, trochę tam. To jest osoba prowadząca bardzo rozrywkowy tryb życia. Zaniedbywała nie tylko Zuzię, ale wszystkie swoje dzieci. Miała ograniczone prawa rodzicielskie do wszystkich, a ma ich 5. Zuzia jest najmłodsza, jedyna niepełnoletnia już w tej chwili – opowiada Anita Kapuścik, żona pana Zbigniewa.
- Poznała kogoś innego, zaczęła jeździć na dyskoteki i Zuzię zostawiać. Z tego, co wiem, to jak mieszkała w Katowicach, to Zuzia zostawała sama w domu. Ona wyjeżdżała na weekendy, Zuzia miała wtedy chyba 8 lat – mówi Zbigniew Kapuścik, wujek Zuzi.
W 2017 roku Zuzia spędzała wakacje u państwa Kapuścików. To wtedy rodzina zauważyła, że dziecko jest bardzo zaniedbane. Przerażeni usłyszeli również od Zuzi, jak jej się mieszka z mamą.
- Opowiedziała, w jakich żyje warunkach, że ciągle bez światła, bez wody. A jak zobaczyłem z żoną, że chowa jedzenie, to powiedziałem siostrze, że tak tego nie zostawię. I od tamtego czasu zaczęły się jej ucieczki praktycznie po całej Polsce – tłumaczy Zbigniew Kapuścik, wujek Zuzi.
- Mówiła, że w domu jest bardzo ciężka sytuacja, że mama nigdzie jej nie zabiera, że w domu nie ma jedzenia. Ciągle zmienia miejsce zamieszkania i mówiła, że chciałaby w końcu stabilizacji, zostać w jednym miejscu. Tutaj ma rodzinę, znajomych. Jest bardzo zżyta z naszą Wiktorią – mówi Anita Kapuścik, żona pana Zbigniewa.
- Jak mama tylko do niej dzwoniła, to się chowała pod łóżko albo zamykała w łazience, bo ta mama podobno nie daje jej nic do jedzenia i pije piwo ciągle. Mówiła, że nie lubi być w domu i chce zostać z nami – opowiada 11-letnia Wiktoria, córka państwa Kapuścików.
- Ona bardzo się bała wracać do domu, płakała. Mąż wielokrotnie rozmawiał z mamą Zuzi na ten temat, ale mówiła, że po prostu ma się nie wtrącać w nie swoje sprawy, bo to jej dziecko i co będzie chciała, to z nim zrobi – dodaje pani Anita.
Zuzia po wakacjach w 2017 roku została zabrana przez matkę na drugi kraniec Polski. Kontakty rodziny Kapuścików z Zuzią zaczęły być bardzo utrudnione, bo matka skutecznie je ograniczała. Jednocześnie zaczęły docierać do nich niepokojące informacje od brata Zuzi.
- Uciekła do Białegostoku, tam poznała mężczyznę i stwierdziła, że założy z nim rodzinę – mówi Anita Kapuścik, żona pana Zbigniewa.
W Białymstoku mieszka również pełnoletni brat Zuzi z żoną.
- Zaczął się alkohol, partner mojej mamy zaczął sprowadzać różnych kolegów. Z jednym była bardzo nieprzyjemna sytuacja przy alkoholu. Moja siostra wyszła z pokoju w bieliźnie, bo się obudziła. Chodziła po pokoju i partner mamy powiedział, żeby poszła do wujka (kolegi – red.) usiąść na kolana. Bardzo się dziwię, że moja mama na to pozwoliła, tym bardziej, że był alkohol – opowiada brat Zuzi.
- Zanim Zuzia usiadła owemu panu na kolana, to zwróciłam uwagę, żeby się ubrała. To bulwersacja ze strony mojej teściowej była niesamowita: „czego się wtrącasz, to jest moje dziecko, ja będę decydowała, jak ma chodzić ubrana”. Zaraz po tej sytuacji poinformowałam Zbyszka, żeby temu dziecku pomógł. Jeżeli to dziecko faktycznie zostanie przy Iwonie i przy jej obecnym partnerze, to z tego dziecka nic nie będzie – dodaje żona brata Zuzi.
Państwo Kapuścikowie niezwłocznie znaleźli w Białymstoku panią adwokat i rozpoczęli walkę o stanie się rodziną zastępczą dla małoletniej Zuzi. Sprawa w Sądzie Rejonowym ruszyła na początku października ubiegłego roku.
- Zszokowały mnie przede wszystkim raporty, które są w materiale dowodowym niniejszej sprawy. Zuzia jest objęta opieką kuratora. Matka dziecka zupełnie nie stosowała się do jego zaleceń, nie współpracowała z asystentem rodziny. Z wywiadu pracownika Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie wynika, w jakich warunkach małoletnia żyje. Śpi w jednym łóżku z matką i konkubentem, który ma kryminalną przeszłość związaną z aktami przemocy. Siedział około 7 lat w zakładzie karnym – informuje Urszula Zajko, adwokat reprezentująca państwa Kapuścików.
Reporterka: Zgodzi się pani w ogóle na oficjalną rozmowę?
Matka Zuzi: Raczej nie.
Reporterka: Przerażające jest to, że mała śpi z panią i z pani konkubentem w jednym łóżku.
Matka: Było tak, ale już tak nie jest.
Reporterka: Jak nie jest tak, jak jeden pokój tylko pani wynajmuje?
Matka: Jeden pokój, ale mam dwa łóżka i teraz partnera nie ma.
Reporterka: A pani wie, że pani jest z człowiekiem, który ponad 7 lat odsiadywał karę za znęcanie się nad rodziną?
Matka: Wiem.
Reporterka: Nie przeraża to pani?
Matka: Nie przeraza mnie to. On zasługuje na kolejną szansę.
Reporter: Czyli daje pani kolejna szansę?
Matka: Daję kolejną szansę, tak.
- Sam kurator stwierdził podczas wizyty, że konkubent był pod wpływem alkoholu i jego kolega też, że była libacja alkoholowa, dochodziły z pokoju obraźliwe słowa. I to dziecko w takiej atmosferze dorasta, to bardzo trwożące. Dodatkowo dziecko nie ma w pokoju biurka, odrabia lekcje na parapecie. Panuje w ogóle brud, nieład, dziecko jest zaniedbane i to powtarza się i przewija we wszystkich raportach kuratorów, pracowników, służb – opisuje Urszula Zajko, adwokat reprezentująca państwa Kapuścików.
- Ona nie ma się komu poskarżyć, jeżeli jej się dzieje krzywda. Jest odcięta od telefonu, od internetu, nie ma w ogóle kontaktu z rodziną – mówi Anita Kapuścik, ciocia Zuzi.
- Zuzia powinna być już dzieckiem zabezpieczonym, bo ona się zniszczy, będzie nikim. Kim może być, skoro notorycznie nie chodzi do szkoły. Sąd tego nie widzi? – pyta pan Michał, pełnoletni brat Zuzi.
Chcieliśmy uzyskać od sądu odpowiedź, dlaczego pomimo tak drastycznych opinii kuratora, Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie i policji, sąd odmówił zabezpieczenia pobytu małoletniej Zuzi na czas trwania postępowania. Odpowiedź dostaliśmy mailem.
„Z przykrością informuję, że nie jestem w stanie udzielić odpowiedzi na zadane pytania, ponieważ akta sprawy znajdują się w Opiniodawczym Zespole Sądowych Specjalistów, a sędzia referent przebywa na urlopie wypoczynkowym”.
- Narażam się matce i jej partnerowi, ale robię wszystko dla dobra siostry. Liczę się z konsekwencjami, ale - za przeproszeniem - mam to gdzieś. Ważne jest dla mnie dobro siostry, żeby wyrosła na dobrą kobietę. Mój wujek ją bardzo kocha, naprawdę bardzo. Nie spotkałem się jeszcze, żeby wujek tak kochał swoją siostrzenicę – opowiada pan Michał, pełnoletni brat Zuzi.
- Najbardziej boję się, że Zuzi krzywda się stanie. Nie rozumiem, dlaczego sąd nic nie robi, mając tak mocne dowody: opinie kuratorów, opiekunów rodziny, szkoły. Jak można być na to obojętnym – dziwi się pan Zbigniew.*
* skrót materiału
mfrydrych@polsat.com.pl