Uwięzieni w domu przez zepsuty wózek
77-letnia pani Krystyna samotnie opiekuje się 45-letnim synem Adamem, który urodził się z porażeniem mózgowym. Od kilku miesięcy są uwięzieni w domu. Uszkodzeniu uległ joystick w elektrycznym wózku pana Adama. Koszt naprawy to 3200 zł. Dla matki i syna to astronomiczna kwota. Po raz pierwszy w życiu, są zmuszeni prosić o pomoc.
Ogrom nieszczęść , które od dawna dzielnie dźwiga 77-letnia pani Krystyna Knap z Częstochowy już ją przerósł. Dlatego zdecydowała się napisać list do naszej redakcji. Kiedy w 1972 roku wychodziła z wielkiej miłości za mąż myślała, że życie będzie cudowne. Niestety los napisał inny scenariusz.
- Jak się Adaś urodził mąż był przeszczęśliwy, bardzo go kochał. Adaś urodził się z porażeniem mózgowym. Wtedy kompletnie nie orientowałam się co to znaczy. Myślałam, że może nie będą takie skutki, jakie są. Modliłam się, żeby syn był sprawny umysłowo. Na szczęście jest - opowiada nam pani Krystyna.
- Jeździłam "po profesorach", chciałam go leczyć. Ale nie da się. Tej choroby po dzień dzisiejszy nie da się wyleczyć - tłumaczy kobieta.
Pogodzona z losem pani Krystyna wspólnie z mężem robili wszystko, aby stworzyć synowi, jak najlepsze warunki do życia. Ciągła rehabilitacja dziecka była priorytetem dla rodziców. Niestety, kiedy syn miał niespełna 3 lata, mąż pani Krystyny zmarł na nowotwór żołądka.
- Byłam po prostu przerażona. Musiałam pogodzić się z sytuacją, musiałam zająć się synem przy pomocy mojej mamy, która mi wtedy dużo pomagała. No, ale zmarła prawie 20 lat temu. Od tej pory jestem z nim zupełnie sama - tłumaczy pani Krystyna.
Od kilku miesięcy pani Krystyna i jej 45 letni syn są uwięzieni w domu. Panu Adamowi w starym wózku elektrycznym, który miał i umożliwiał wyjście matki z synem na dwór zepsuł się joystick. Koszt naprawy to 3200 zł. Dla nich to astronomiczna kwota.
- Naprawa takiego wózka jest bardzo droga, bo sam wózek kosztuje 17 tys. złotych. Obdzwoniłam w Częstochowie wszelkie ośrodki, które mogłyby mi pomóc w dofinansowaniu naprawy, czy do kupna takiego wózka. Efekt był żaden - mówi pani Krystyna.
Kobieta boi się wychodzić ze swoim synem z domu w obawie o jego bezpieczeństwo. - Już mi się dwa razy zsunął i ja go nie mogłam po prostu podciągnąć do góry - dodaje.
- Adaś ma stary, elektryczny wózek. Waży ponad 100 kg, jest stabilny i mocny - mówi pani Krystyna. Zwraca też uwagę na zamontowany w nim joystick dzięki, któremu nie musi przewozić syna z miejsca na miejsce.
- Sam sobie świetnie radzi. Przyzwyczaił się do tego joysticka, potrafi poruszać się za jego pomocą po mieszkaniu i po dworze. Mogę wyjść z nim na dwór, usiąść na ławce, a on sobie sam jeździ. Co 20 minut melduje mi się, że wszystko jest w porządku - dodaje kobieta.
- Nie tylko Adaś musi być na wózku elektrycznym. Nie rozumiem dlaczego cofnięto dofinansowanie do wózków w PFRON-nie (Państwowym Funduszu Rehabilitacji Osób niepełnosprawnych - red.) - mówi pani Krystyna.
Olga Dargiel, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Częstochowie przyznaje, że jeszcze kilka lat temu można było uzyskać dofinansowanie do nawet 19 tys. złotych.
- W roku 2015 zawieszono realizację tej części programu i nie ma już możliwości dofinansowania z PFRON – informuje rzecznik.
- Adaś już nie wychodził już cała zimę z domu. Dla niego to teraz jest sytuacja depresyjna. Bardzo bym gorąco prosiła o pomoc - mówi pani Krystyna.
mfrydrych@polsat.com.pl