Przejeżdżające ciężarówki niszczą im domy i ulice. „Horror”

Mieszkańcy gminy Leśna na Dolnym Śląsku wyszli na ulice, by protestować przeciwko działaniom kopalni. Nie zgadzają się, by przez ich miasto przejeżdżały ciężarówki. Twierdzą, że transport z kopalni na stację kolejową niszczy im domy i ulice.

Mieszkańcy gminy Leśna na Dolnym Śląsku wyszli na ulicę, by protestować przeciwko kopalni. Ale nie przeciwko jej istnieniu, tylko sposobowi jej działania.

- To jest niezrozumiałe, że 70 lat temu potrafiono zorganizować transport urobku w ten sposób, że nie było to uciążliwe dla mieszkańców, a przy dzisiejszej technologii tego się nie da zrobić. To jest niezrozumiałe - mówi jeden z mieszkańców gminy Leśna.

- Tu jest transport głównie samochodowy, a tu jest bocznica kolejowa. Jeśli kopalnia jest zainteresowana współpracą z gminą, powinna sobie doprowadzić torowisko bezpośrednio na kopalnię, dokonywać załadunku na kopalni i wyeliminować ruch ciężarowy - twierdzi inny mieszkaniec.

Kopalnia zaczęła działać dwanaście lat temu. Wtedy mieszkańcy byli z nowej inwestycji bardzo zadowoleni. Władze gminy obiecywały pełną współpracę z kopalnią.

Niestety, jak twierdzą mieszkańcy gminy, z roku na rok było coraz gorzej. Wciąż chcieli, by kopalnia działała. Stawiali jednak warunki. Nie zgadzają się, by ciężarówki przejeżdżały przez ich miasto. Ich zdaniem transport z kopalni na stację kolejową przez centrum miasta niszczy im domy i ulice.

- Jeden wielki kurz i jeden wielki hałas. Z okna do okna nie można rozmawiać. Jak jeżdżą, to pani nic nie słyszy, komórki nie można odebrać, bo pani nie słyszy przez ten hałas. Jest bardzo źle, mi płytki w łazience pękają, elewacja z domu się sypie, wszystko się telepie. Pytam się, jak długo jeszcze człowiek wytrzyma - mówi jedna z mieszkanek.

- Teraz mam horror. Potrafię usiąść na ławeczce i przejeżdża 14 samochodów w jedną stronę na godzinę. Tyle samo musi wrócić. Jest ruch, nie można posiedzieć, oddychać, okien otworzyć - twierdzi inna z protestujących kobiet.

Mieszkańcy gminy protestowali już wielokrotnie. Zwracali się do władz gminy o pomoc i rozwiązanie trudnej sytuacji. Bez rezultatu. Dlatego postanowili protestować kolejny raz.

- Dlaczego to się tak dzieje: najpierw wydaje się zezwolenia, coś jest napisane na piśmie, uruchamia się to? To jest bardzo dobre pytanie do władz kadencji w latach 2006-2010, gdzie było wydawane pierwsze zezwolenie - mówi burmistrz gminy Leśna Szymon Surmacz. - Wtedy była inna presja, miejsc pracy itd. Była presja, że nic się nie dzieje, miejmy jakiegoś inwestora. Mi trudno powiedzieć, bo ja wtedy w tej gminie nie mieszkałem. Moim zadaniem jest, żeby doprowadzić, by kopalnia przestała jeździć przez centrum miasta - dodaje.

Spółka odpowiedź wysłała mailem, w którym czytamy m.in.:

"Spółka Kruszywa Polskie SA na bieżąco analizuje alternatywne możliwości transportu kruszywa. Wstępne wyniki prowadzonych analiz wskazują jednak że wdrożenie alternatywnych dróg napotyka na bariery natury administracyjno-prawnej. Nie wspominając już o konieczności poniesienia wielomilionowych nakładów finansowych. Jesteśmy głęboko przekonani, że rozwiązanie tego problemu z korzyścią dla wszystkich jest jednak możliwe.

Prezes Zarządu
Dyrektor Operacyjny
Marcin Wróblewski"

- Jeśli to ma tak w końcu wyglądać, to my się musimy w końcu wynieść po prostu. Tutaj ludzie pokupowali domy, założyli agroturystyki, które są kilkaset metrów stąd. Ludzie poinwestowali miliony złotych w agroturystykę i nie przyjeżdżają klienci, bo jest hałas, kruszarka, wybuchy - mówi jedna z mieszkanek.

zkolodziejczyk@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX