Alkohol, smród i awantury. Kłopoty z sąsiadem i jego „świtą”
Ponad 17 lat ciągłego strachu, awantur i brudu na klatce schodowej, to codzienność mieszkańców małej kamienicy w Nowogrodźcu w województwie dolnośląskim. Ci, którzy poprosili nas o pomoc, wykupili mieszkania na własność. Są to 3 rodziny. Jeden lokal jest socjalny. Mieszka w nim pan Wiesław. I tu zaczyna się problem…
- Boimy się o zdrowie i bezpieczeństwo, bo pan K. ma tendencje do nożowania – mówią mieszkańcy.
- Sąsiad jest alkoholikiem. Do tego jest niewidomy, sam sobie nie może poradzić. Ma wiernych przyjaciół, którzy przychodzą razem z nim, przynoszą alkohol. A szczególnie wtedy jak dostaje pieniądze z opieki – opowiadają sąsiadki.
Mieszkańcy pokazali nam wiele filmów, na których widać kompletnie pijanych i wulgarnie odnoszących się do ludzi towarzyszy pana Wiesława.
- Poza tym on tnie się. Jak już wie, że nie ma co jeść i jest ciężko, to się tnie i przychodzi, żeby dzwonić na karetkę. Zabierają go, poleży tam miesiąc, półtora i wraca – mówi sąsiad.
- Pana Wiesława znam od lat 80-tych, jak byłem policjantem na tym terenie jakiś czas. Działał w grupach przestępczych, które przewijały się przez ten pokój. Tu się odbył nawet gwałt zbiorowy, za który pan K. odbywał karę. Prawdopodobnie tam się nabył tej wady wzroku, o której teraz się mówi – opowiada Leszek Socha z Obywatelskiego Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych VE-TO w Nowogrodźcu, które sąsiedzi pana Wiesława poprosili o pomoc.
Mimowolnym świadkiem tych drastycznych scen był 15-letni syn państwa Nowaków. Chłopak wracając do domu zobaczył sąsiada na klatce schodowej, z nożem w brzuchu. Od tego czasu chłopak jest pod opieką psychologa. Rodzice bezskutecznie piszą pisma do MOPS-u i burmistrza miasta o pomoc w tej dramatycznej sytuacji.
- Mam żal do wszystkich instytucji, do których się zwracamy. Każdy na nas się wypina, nikt nie przyszedł i nie zobaczył, co tu się dzieje – twierdzi Bożena Nowak.
- Bardzo często pracownik socjalny odwiedza go – zapewnia Anna Lityńska, kierownik Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nowogrodźcu.
Reporterka: Rozumiem, że wy pomagacie panu Wiesławowi, a kto pomoże mieszkańcom, którym towarzystwo pana Wiesława i jego kolegów po prostu zagraża, przeszkadza?
Kierownik: Ja się na ten temat nie mogę wypowiadać, dlatego że nikt z mieszkańców osobiście na ten temat ze mną nie rozmawiał.
Reporterka: Ale pracownik socjalny ma obowiązek raportować prace do pani, więc nie potrzebują przychodzić osobiście do pani, a pisma do MOPS-u z prośbą o pomoc na pewno wysyłali.
Kierownik: Na miarę naszej możliwości udzielaliśmy pomocy.
- Jesteśmy odpychani z jednej instytucji do drugiej. Jak idziemy do burmistrza, to mówi nam, żeby dzwonić na policję. Jak dzwonimy na policję, to policja mówi, że opieka jest od tego, jest pan burmistrz – komentuje Sebastian Nowak.
Reporterka: Proszą was o pomoc. Jak wy im możecie pomóc?
- Pomagamy naszym mieszkańcom od wielu lat – zapewnia Robert Marek Relich, burmistrz Nowogrodźca.
Reporterka: Z tej kamienicy?
- Tak. Realizujemy zadania inwestycyjne polegające na budowie mieszkań socjalnych, oddaliśmy dosłownie…
- Ale jak pomagacie tym mieszkańcom? Opowiada pan o mieszkaniach socjalnych.
- Realizujemy następne zadanie inwestycyjne, oddamy kolejnych 16 lokali socjalnych.
- Jak człowiek niewidomy może funkcjonować sam, bez toalety, bez środków sanitarnych w jednym pomieszczeniu – pyta Bożena Nowak.
- Koledzy naszego sąsiada załatwiają się na klatce schodowej, na korytarzu. Smród jest okropny – dodaje Sebastian Nowak.
Reporter: Dzień dobry. Chciałabym pana namówić na rozmowę, bo widzę, że się pan szykował do kolegi na imprezę.
Kolega pana Wiesława: Nie imprezę, jedzenie niosę dla niego.
Reporter: W butelkach jedzenie?
Kolega: Tak. *
* skrót materiału
mfrydrych@polsat.com.pl