Skazana na życie w bólu po operacji

Niespełna dwa lata temu 82-letnia pani Hermina poślizgnęła się w łazience i złamała kość udową. Od czasu operacji w szpitalu powiatowym w Cieszynie, kobieta żyje w bólu. Kość się nie zrosła, a łączący ją gwóźdź chirurgiczny złamał się, co potęguje dolegliwość. Lekarze z Cieszyna nie chcą dalej operować, twierdząc, że to groźne dla życia pacjentki.

- Pacjentka trafiła do nas z typowym złamaniem dla osoby w podeszłym wieku, bliższego końca kości udowej. Przebieg operacyjny był gładki, pani została wypisana w dobrym stanie do domu z zaleceniami dalszego leczenia w poradni ortopedycznej, w miejscu zamieszkania – informuje dr Jacek Ochałek, ordynator oddziału chirurgii urazowo-ortopedycznej szpitala w Cieszynie.

Zalecono mi ćwiczyć tę nogę, próbować chodzić. Próbowałam z balkonikiem, krok po kroczku, ale noga bolała. Gipsu nie miałam, nic nie miałam. Wypisano do domu i kazano chodzić – opowiada pani Hermina.

- Nowoczesne metody leczenia, w tym metoda, która została zastosowana u pani: zespolenia złamania za pomocą gwoździa śródszpikowego, pozwalają na stosunkowo wczesne obciążanie. Generalnie zalecamy stosowanie kul, chodzenie z odciążeniem biodra. Pacjentka została przez naszych rehabilitantów uruchomiona i w takim stanie poszła do domu – mówi dr Ochałek.

Pani Herminie, mimo że stosowała się do zaleceń lekarzy, wciąż doskwierał bardzo silny ból. Kobieta zgłosiła się więc do poradni ortopedycznej.

- To było chyba trzy miesiące po operacji. W przychodni ortopedycznej zrobili mi zdjęcie i okazało się, że kość jest niezrośnięta i dlatego boli noga – wspomina Hermina Gluza.

- Brak zrostu u pacjentki związany jest z licznymi innymi chorobami, które obciążają chorą, jej wiekiem, miażdżycą, przewlekłą niewydolnością nerek i jej stanem ogólnym, który spowodował, że nie doszło do prawidłowej integracji, która średnio występuje w okresie 8 – 12 tygodni – tłumaczy dr Ochałek.

Mimo braku zrostu, jedynym zaleceniem dla pani Herminy było stosowanie silnych leków przeciwbólowych. Z czasem jednak i one przestały skutecznie działać, a kiedy w listopadzie 2018 roku kobieta ponownie trafiła do cieszyńskiego szpitala, okazało się, że sytuacja jest już bardzo zła.

- Okazało się, że śruba jest pęknięta, a kość biodrowa niezrośnięta – mówi pani Hermina.

Według ordynatora Ochałka „to jest następstwo typowej sytuacji, w której pacjent przed uzyskaniem zrostu zaczyna obciążać kończynę i zaczyna pracować implant”. - Ten gwóźdź, bardzo dobrej, światowej firmy, po prostu na skutek zmęczenia uległ pęknięciu – dodaje.

Szpital w Cieszynie odmówił kobiecie dalszego leczenia, innego niż tylko przeciwbólowe, twierdząc, że operacja mogłaby być niebezpieczna dla jej życia.

- Rozwiązaniem jest stosowanie dotychczasowego postępowania, czyli stosowanie leków przeciwbólowych. Alternatywą jest zabieg operacyjny obarczony olbrzymim ryzykiem śmiertelności – twierdzi dr Ochałek.

Jednak nie wszyscy lekarze są tego samego zdania.

- Ta pani w znieczuleniu zewnątrzoponowym, po przygotowaniu przez nefrologa i kardiologa mogłaby być zoperowana. Jeżeli jej stan ogólny jest na tyle zły, można się pokusić o usunięcie złamanej, górnej części gwoździa śródszpikowego z gwoździem wchodzącym do szyjki i pozostawianie pozostałej części gwoździa śródszpikowego w kości. To niewątpliwie dałoby zmniejszenie dolegliwości bólowych, jakie pacjentka odczuwa w trakcie chodzenia – uważa dr Wojciech Radło, ortopeda, biegły sądowy.

Hermina Gluza mówi, że boli ją każdy postawiony krok. Kobieta mieszka na pierwszym piętrze. Przez dolegliwości skazana jest na wegetację w mieszkaniu.*

* skrót materiału

jkasia@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX