Pracowali na budowie. Nie otrzymali swoich pensji
Kilkudziesięciu pracowników budowy w Kołobrzegu od miesięcy domaga się swoich pensji. Inwestor twierdzi, że dopełnił umowy i zapłacił wykonawcy za jego pracę. Z kolei wykonawca twierdzi, że nie wypłaca pracownikom pieniędzy, bo nie dostał ich od inwestora. Niestety na przepychankach obu firm cierpią pracownicy, którzy do Polski przyjechali z Ukrainy i Białorusi, by zapewnić byt swoim rodzinom. Teraz nie mają środków, by utrzymać się w Polsce, ani też pieniędzy, by wrócić do domów.
By utrzymać swoje rodziny, musieli przyjechać do Polski w poszukiwaniu pracy. Znaleźli w Kołobrzegu przy budowie apartamentowców. Pracownicy z Ukrainy i Białorusi twierdzi, że zostali oszukani przez swojego pracodawcę. Od wielu miesięcy czekają na swoje pieniądze.
- Ja mam żonę i troje dzieci. Szkołę zapłacę, przedszkole zapłacę, za mieszkanie za wynajem zapłacę, za wszystko. A jeszcze jedzenie... Ciężko jest - mówi pan Wiktor.
- W domu została żona, dzieci, rodzina. Przez pół roku nic nie wysłałem do domu - podkreśla z kolei pan Wasyl.
40-letni Oleh Syrotiuk pochodzi z Odessy na Ukrainie. Podobnie jak jego koledzy, pracował na budowie w Kołobrzegu. Mężczyzna twierdzi, że nie otrzymał kilkumiesięcznego wynagrodzenia. Nie może też wrócić na Ukrainę, bo tam nie ma dla niego pracy.
- Zaczęliśmy pracować od początku roku. Do marca pracowaliśmy. Wszystko było normalnie, wszystkie pieniądze wypłacał w czasie. Potem, z tego co prezes nam powiedział, to inwestor nie chciał wypłacać im pieniędzy na czas i on nie wypłacał nam tych pieniędzy - relacjonuje mężczyzna.
Pracodawca budowlańców twierdzi, że nie wypłacił im pieniędzy, bo sam nie otrzymał ich od inwestora. W jednej z podpoznańskich miejscowości znaleźliśmy inwestora, który twierdzi, że cała sprawa bardzo go zaskoczyła.
Przedstawiciel inwestora: My się rozliczaliśmy z generalnym wykonawcą…
Reporter: Czyli państwo zapłacili, ale wychodzi na to, że pieniadze gdzieś po drodze przepadały?
Przedstawiciel inwestora: One nie trafiły to tych, jak to się mówi, ostatnich ogniw. My do dnia wypowiedzenia umowy generalnemu wykonawcy rozliczeni byliśmy w stu procentach.
- Oszukał nas. Oszukiwał nas długo i na duże pieniądze. Tu pracowało ponad 50 osób, a są jeszcze takie chłopaki, którzy pracowali w Bydgoszczy. Tam ponad 100 osób i wszystkim tak nie wypłacał pieniędzy - mówi pan Wiktor.
Próbowaliśmy dotrzeć do Tomasza Sz., który obiecywał budowlańcom wypłaty. Pod adresem firmy nikogo nie zastaliśmy. Dotarliśmy do nagrania, w którym Tomasz Sz. zapewnia byłych pracowników o wypłacie zaległych pensji w dniu, w którym my spotkaliśmy się z poszkodowanymi.
- Widzimy się w czwartek. Wiesiek mi pożyczy pieniądze - słyszymy na nagraniu.
- On nam powiedział, że będzie dzisiaj, żeby wszystkim wypłacić pieniądze. Nie ma, nie przyjechał - mówi pan Oleh.
- To nie jest to, że myśmy pieniądze ukradli. Nie, proszę pana. Nam nie wypłacono bardzo dużej gotówki - mówi z kolei Tomasz S. w rozmowie z naszym reporterem.
Sprawą zajmuje się już Państwowa Inspekcja Pracy. Do kołobrzeskiego sądu zostało też złożonych 95 pozwów o zapłatę. Niebawem sprawą zajmie się też prokuratura. Poszkodowani budowlańcy liczą, że odzyskają swoje pieniądze i będą mogli wrócić do swoich rodzin.
- Można czekać i miesiąc, i dwa, i pół roku, i rok. Nie wiemy - mówi pan Oleh.*
*skrót materiału