Sukces Interwencji. Kobieta i jej wnuczka nie stracą domu
Pani Lidia wraz z synem pracowała dla spółki, która dzierżawiła ośrodek wczasowy w Bieszczadach. Niewypłacalna spółka zalega im z odsetkami ok. 70 tys. złotych. Ponieważ kobieta potrzebowała pieniędzy na leczenie 8-letniej wnuczki, to pożyczyła 8 tys. złotych od prezesa spółki. Nie miała z czego oddać, a prezes zlecił komornikowi zajęcie jej domu. Dzięki naszej pomocy kobieta i jej wnuczka nie stracą domu.
Trzy miesiące temu opowiedzieliśmy historię pani Lidii. Kobieta zwróciła się do nas z prośbą o pomoc, ponieważ komornik chciał zlicytować jej dom w miejscowości Smerek, w samym sercu Bieszczad. Jej syn i córka, aby pomóc w utrzymaniu rodzinnego domu, wyjechali do pracy w Holandii. Kobieta samotnie opiekuje się 8-letnią niepełnosprawną wnuczką.
- Operację miała wnuczka na serduszko. Po zawale jest - mówi kobieta.
- Jestem chora na serce, nie mogę się przemęczać i denerwować, mogę dostać zawału - dodaje Kasia, wnuczka pani Lidii.
Pani Lidia w 2012 roku z synem, który był wówczas jeszcze w Polsce, pracowała w jednym z bieszczadzkich ośrodków wypoczynkowych. Pani Lidia gotowała i sprzątała, a jej syn pracował jako stróż. Zatrudnił ich Jerzy R. – wtedy prezes łódzkiej spółki, która dzierżawiła ośrodek. W pewnym momencie mężczyzna przestał płacić.
- Prosiłam o wypłatę, to pan Jerzy mówił, że się księgują, a tych pieniędzy nie było - mówi kobieta.
Ponieważ wnuczka pani Lidii musiała regularnie jeździć do kliniki kardiologicznej w Zabrzu, kobieta zażądała zapłaty za prace. Jerzy R. odmówił, ale zaoferował pożyczkę – 8 tys. złotych. Pani Lidia pożyczkę przyjęła. Nie mogąc się doczekać wypłaty należnego wynagrodzenia za pracę i nadgodziny, w 2015 roku oddała sprawę do sądu pracy.
Reporter: Sąd przyznał rację kobiecie?
Artur Lipiński z Sądu Okręgowego w Krośnie: Zdecydowanie tak. Jeżeli chodzi o orzeczenie, to było 27 tys. dla pani, a dla pana Mariusza 37 tys. złotych plus odsetki.
- Razem z synem około 70 tys. firma jest nam winna. Oddałam sprawę do komornika, ale egzekucja była nieskuteczna, syna też - mówi pani Lidia.
- Komornik poinformował wierzycieli, że dłużna spółka nie ma majątku. Na rachunku bankowym są inni komornicy. Nie ma z czego wyegzekwować - informuje Andrzej Ritmann z Izby Komorniczej w Łodzi.
Jednak to nie koniec kłopotów pani Lidii. Jerzy R. zażądał od niej zwrotu pożyczki. Kobieta nie miała z czego oddać, bo ten nie wypłacił jej zaległych pieniędzy za pracę. Mężczyzna oddał sprawę do sądu. W efekcie komornik zajął dom i niewielką parcelę pani Lidii.
- Sąd wydał wyrok, który zasądził od pozwanej pani Lidii kwotę 8 tys. złotych jako zwrot pożyczki - informuje Monika Pawłowska-Radzimierska z Sądu Okręgowego w Łodzi.
Reporter: Jak pan mógł, jako pracodawca, zalegając jej tyle pieniędzy, poprosić komornika o zajecie nieruchomości?
Jerzy R.: O nic nie prosiłem. W związku tym proszę, żeby pani Lidia się skontaktowała, uważam że sprawa jest do załatwienia. Dziękuję.
Pod koniec kwietnia Jerzy R. przesłał nam oświadczenie, w którym napisał m.in.:
„Uważam, że przy osobistym kontakcie jestem w stanie dojść do porozumienia z Lidią Myk i sprawę uregulować w sposób polubowny, dlatego też w dniu jutrzejszym cofnę wniosek o prowadzenie egzekucji z nieruchomości”.
Sprawdziliśmy, czy dotrzymał słowa.
- Z posiadanej wiedzy taki wniosek nie wpłynął do komornika. Toczy się nadal egzekucja, nie została wycofana z nieruchomości. Wierzyciel żąda wpłaty, wskazał sposób egzekucji z nieruchomości, czyli zajęcia domu - mówi Mirosław Wolanin z Izby Komorniczej w Rzeszowie.
Pani Lidia oglądając reportaż w „Interwencji” usłyszała wypowiedź eksperta. I postąpiła dokładnie tak, jak podpowiedziała zapytana przez nas prawniczka. Efekt był natychmiastowy.
- Problemem w tej sprawie jest to, że udzielona pożyczka przez pana prezesa. To osoba prywatna, a wierzytelność firmy należy do spółki, mimo że jest powiązana tą samą osobą, to jest to osobny podmiot. Pani Lidia powinna pozwać pana prezesa, jak spółka jest niewypłacalna - mówi adwokat dr Aleksandra Cempura.
- Pani mecenas z redakcji naprowadziła mnie, żeby iść do sądu i walczyć. Zawnioskowałam, żeby mi nie zabrali domu, żeby egzekucji nie było. No i sprawa w sądzie się toczy - mówi pani Lidia.
A Mirosław Wolanin z Izby Komorniczej w Rzeszowie dodaje: Komornik nie podejmuje żadnych działań, nikogo nie wyrzuci, nawet nie oszacuje wartości.
- To jest wielki sukces „Interwencji” Polsatu, od nikogo nie miałam pomocy, jednak są jeszcze uczciwi ludzie, którzy chcą pomóc. Pisałam do różnych instytucji, redakcji, nikt się nie odezwał, tylko Polsat pomógł - mówi pani Lidia.*
*skrót materiału