Opiekuje się córką, mężowi płaci alimenty

Od pół roku samotna matka wychowująca 5-letnią Lenę musi płacić byłemu mężowi alimenty na córkę, choć dziecko jest pod jej opieką. Kilka dni temu odbyła się kolejna rozprawa. Kobieta miała nadzieję, że sąd uchyli kuriozalne postanowienie. Jednak według sądu, wszystko odbywa się zgodnie z prawem.

Pani Elżbieta mieszka w Raciborzu na Śląsku. W 2014 zaraz po urodzeniu córki Leny, kobieta rozstała się z mężem Pawłem D. Od tego czasu wychowuje córkę samotnie.

- Mąż wyprowadził się z domu po urodzeniu dziecka. Dziecko miało 3 miesiące. Wyprowadził się, bo stwierdził, że skoro urodziłam chore dziecko, to sama mam je leczyć. I on nie będzie się tym zajmować. Dziecko jest wcześniakiem, urodziło się z dysplazją biodra - mówi pani Elżbieta.

Kobieta twierdzi, że były mąż zaczął w 2016 roku pisać na nią donosy: do organów ścigania, a także do jej przełożonych w urzędzie wojewódzkim w Opolu, gdzie wówczas pracowała. Żaden donos się jednak nie potwierdził.

- Zawiadamiającym był mąż wskazując, że był osobą, wobec której znęcano się. W tym przypadku zostało wydane prawomocne postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania - tłumaczy prokurator Stanisław Bar z Prokuratury Okręgowej w Opolu.

- Zaczął mi zakładać niebieskie karty. Chodził do MOPR-u i opowiadał, że się znęcam nad dzieckiem, założył sześć kart. Gdy panie z ośrodka zobaczyły, że wszystko jest w porządku i pozamykały sprawy, to zaczął pisać skargi na nie. Następnie zaczął składać zawiadomienia na policji - relacjonuje pani Elżbieta.

- Prokuratura rejonowa w Opolu nadzoruje dochodzenie, które prowadzi opolska policja z zawiadomienia pani Elżbiety. Zawiadomienie dotyczy przestępstwa uporczywego nękania, którego miał się dopuścić były małżonek kobiety. Miało polegać na kierowaniu nieuzasadnionych zawiadomień o popełnionych przez Elżbietę D. przestępstw, na inicjowaniu niebieskiej karty - dodaje prokurator Stanisław Bar.

Konflikt eskalował. Paweł D. zawiadomił sąd rodzinny, że matka utrudnia mu kontakty z córką.

- W grudniu ubiegłego roku sąd zdecydował, że do czasu rozstrzygnięcia tej sprawy dziewczynka będzie przebywać u ojca, którego - jak wynika z relacji matki - znała jedynie ze sporadycznych kontaktów - wyjaśnia Mirela Mazurkiewicz, dziennikarka „Nowej Trybuny Opolskiej”.

- Pół roku wcześniej było postanowienie sądu, że on może wziąć dziecko na dwa tygodnie do hotelu robotniczego. Bez mojej obecności. Nie zastosowałam się do tego i zostałam ukarana. O godz. 13 się skończyła rozprawa, on z rozprawy wyszedł i zabrał dziecko z przedszkola. O godz. 21 zadzwonił, żebym odebrała dziecko. Od tego momentu jest u mnie. Kolejnego dnia złożył pozew o alimenty, mimo że mi je oddał - dodaje pani Elżbieta.

- Sąd rejonowy w Opolu 7 stycznia 2018 roku wydał postanowienie, w którym zobowiązał panią do uiszczania co miesiąc 500 złotych na poczet alimentów, na konto męża. Podstawą było do tego wcześniejsze postępowanie, gdzie sąd powierzył pieczę nad dzieckiem ojcu - mówi Tomasz Mikołajczyk z Sądu Okręgowego w Opolu.

Ojciec twierdzi, że oddał dziecko, bo nie miał ulubionych zabawek i rzeczy Leny. Od tego czasu dziecko przebywa pod opieką matki. A Paweł D. mimo proponowanych licznych spotkań od grudnia zeszłego roku, tylko dwukrotnie przyjechał w odwiedziny do córki. Jak twierdzi matka, nigdy nie chciał zabrać Leny do siebie.

- Na żadną interwencję nie przyjechał z policją, z kuratorem. Nie było takiej sytuacji - mówi pani Elżbieta.

- Stan faktyczny jest inny, niż ten w dokumentach. Matka informuje sąd bezpośrednio po tym, jak dziecko trafia do niej, że stan ustalony przez sąd jest nieaktualny, bo ojciec postanowił to dziecko oddać - dodaje dziennikarka Mirela Mazurkiewicz.

Ponieważ pani Elżbieta nie płaciła alimentów, były mąż oddał sprawę do komornika. A ten zajął konto kobiety, co miesiąc zabiera jej pieniądze i oddaje Pawłowi D. Sąd mimo licznych pism i wniosków kobiety, nie zmienił swojej decyzji.

- Działania sądu są dla mnie zastanawiające. W takiej sytuacji najważniejszy powinien być interes dziecka. Z całą pewnością taka sytuacja, gdzie matka ledwo wiąże koniec z końcem, nie może wpływać korzystnie na poczucie bezpieczeństwa - przekonuje red. Mazurkiewicz.

- Nie został uchylony nakaz płacenia alimentów. Postanowieniem z 11 lipca Sąd Rejonowy oddalił wniosek i wskazał, że na dzień dzisiejszy nie zmieniły się okoliczności . Cały czas mamy postanowienie z grudnia zeszłego roku powierzająca pieczę opieki ojcu - tłumaczy sędzia Tomasz Mikołajczyk.

Próbowaliśmy porozmawiać z Pawłem D. Jednak ojciec Leny odmówił jakiegokolwiek komentarza.

Ojciec złożył do sądu wniosek o wydanie córki. Matka - o zmianę postanowienia o pieczy nad Leną. Sprawy się toczą, a pani Elżbieta ciągle płaci alimenty byłemu mężowi.

- Jemu nie zależy na dobru dziecka, tylko na pieniądzach. Dziecko jest przywiązane do córki, a jego Lena się boi jak ognia - tłumaczy pan Bronisław Nizio, ojciec pani Elżbiety.

Kiedy sprawą zajęły się media, Paweł D. zwrócił na konto matki część pieniędzy żądając jednocześnie w sądzie podwyższenia kwoty alimentów. Kuriozalna sytuacja trwa...

- Złożył w marcu pozew o podwyższenie alimentów na 1600 zł, mimo ze nie posiadał dziecka. Sąd mu nie przyznał, więc złożył w lipcu zażalenie i kwota wzrosła do 2800. Czekamy na rozprawę - mówi pani Elżbieta.*

*skrót materiału
aborzecki@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX