Ruchliwa droga pod oknami i brak ekranów

- Droga istniejąca, obecna ma być zamknięta dla aut powyżej 3,5 tony i wszystkie auta mają się poruszać tutaj – mówią mieszkańcy Jasła.

- Było to zaprojektowane przy wale, czyli dalej, ale okazało się, że koszt schowanIa rur, co prowadzą ciepło do miasta jest wysoki. Kosztem tego, że mieszkańcom zabrano więcej działki, droga przybliżyła się w moim kierunku – mówi Edyta Jaracz.

Pani Edyta dom wybudowała 12 lat temu. Jeszcze na początku tego roku, nim ruszyła budowa, miała olbrzymi ogród. Dziś mieszka właściwie na placu budowy. Wraz z innymi protestującymi mieszkańcami żąda ekranów na całej długości półtorakilometrowej nowej drogi.

- Od rogu do środka jezdni odległość to jest 20 metrów. Tu jest góra, która mnie przysypała za życia. Nasyp ma 7 metrów – tłumaczy Pani Edyta.

- Mieliśmy piękne ogrody, przychodziły sarny, inne zwierzęta, a został nam betonowy nasyp, smród, kurz, ubóstwo. Tu będzie masakra, dlatego gdybyście zbadali, jaki ruch jest na ul. Lwowskiej i Piłsudskiego to wiedzielibyście, co nam się tu zsumuje – dodają inni mieszkańcy.

Na drogach, które prowadzą do budowanej trasy ruch jest olbrzymi. Samochody ciężarowe, które teraz stoją w korkach pomknął już za kilka tygodni obok domów protestujących mieszkańców.

- Jeżeli ma być droga, to nie kosztem naszego zdrowia. Kiedyś nam przedstawiono, czemu nie będzie ekranów: bo będzie nam się zwiększać ilość samochodów elektrycznych, a nowe opony są tak ciche, że nie będzie to nam przeszkadzać – twierdzą mieszkańcy.

- Ekrany są budowane na podstawie decyzji administracyjnej, wydaje je Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, tak naprawdę z ustaleń RDOŚ wynika zakres ekranów – informuje Piotr Miąso z Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Rzeszowie.

 - Nie do końca my stwierdziliśmy. My dostaliśmy dokument do uzgodnienia. Raport oddziaływania na środowisko, w którym była przedłożona nam analiza hałasu. Dokumenty od inwestora - Podkarpackiego Zarządu Dróg. W tych dokumentach stwierdzono, że przekroczenie hałasu będzie w 3 miejscach. I w tych miejscach zostały wskazane ekrany – tłumaczy Łukasz Lis z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie.

- Zgłaszaliśmy uwagi, żeby powstały ekrany, przy tej drodze.  Poinformowano, że powstaną, ale tylko na początku ulicy. Przed moim domem ich nie będzie. Powiedziano mi, że hałas będzie na górze się rozchodził. A słychać jak jeżdżą samochody, już jest hałas – zauważa Edyta Jaracz.

 Urzędnicy twierdzą, że wszystko jest zgodnie z prawem i wzajemnie przerzucają się odpowiedzialnością. Według nich badania wykazały, że ekrany nie są potrzebne.

 - Jeżeli chodzi o ekrany, na podstawie decyzji, którą wydaliśmy, wyszło, że postawienie ekranów będzie konieczne w 3 odcinkach. Są to dość krótkie odcinki. Otrzymaliśmy wyniki badań, analiz, których wynika, że w tych 3 punktach będzie potrzeba. Badania były w raporcie oddziaływania na środowisko – mówi Agata Koba z Urzędu Miasta w Jaśle.

Reporter:  Od kogo?

- Wyjdzie, że jestem niekompetentna, ale nie wiem od kogo.

Urzędnicy twierdzą, że po oddaniu drogi zostaną w ciągu roku przeprowadzone kolejne badania hałasu i natężenia ruchu. Wówczas zapadnie decyzja czy konieczne jest dobudowanie nowych ekranów. Biorąc pod uwagę jeszcze przetargi i kwestie budowy, mieszkańcy nawet 3 lata będą żyć w hałasie.

- Na obwodnicy Mielca przez 3-4 kilometry droga prowadzi przez las i po obu stronach są ekrany. W lesie. Gdzie nie ma domów, a tu nie przewidziano? Dba się o rośliny, zwierzęta, a my jesteśmy na szarym końcu – oceniają mieszkańcy.*

* skrót materiału

aborzecki@polsat.com.pl