10 lat walczy o odszkodowanie za wywłaszczenie

Ewa Pałczyńska walczy z wojewodą o odszkodowanie za dom i działkę, z której wywłaszczono jej dziadka, współwłaściciela nieruchomości w Krakowie. Spadkobierczyni znalazła akt notarialny i od 2010 roku walczy. Rację przyznał jej Naczelny Sąd Administracyjny, ale mimo to nic się w sprawie nie dzieje.

Ewa Pałczyńska ma 68 lat. We wrześniu 1939 roku, tuż przed wybuchem II wojny światowej, dziadek pani Ewy zdecydował się ulokować pieniądze. Do spółki z kolegami kupił działkę w Krakowie. Postawiono tam dom i budynki gospodarcze, które wynajmowano do jego śmierci w 1978 r. Sześć lat później został pośmiertnie wywłaszczony, a jego spadkobierców nie szukano.

- Nic o tym wywłaszczeniu nie wiedzieliśmy. Mojego taty nie znaleźli. Nie byli zainteresowani, bo w dokumentach jest taki przepis, że jeżeli zostaje spadek, to w sądzie powinna być wywieszka miesiąc, żeby inni spadkobiercy się dowiedzieli i się wyszukuje tych spadkobierców. Natomiast te działki przejęto po dziesięciu dniach. Nikt nie był zainteresowany, żeby nas poszukiwać – mówi Ewa Pałczyńska.

- Do mojej mamy nikt się nie zgłosił, do dziadka, który wtedy żył, też się nikt nie zgłosił. Już pominę fakt, że prawdopodobnie wszyscy myśleli, że akt notarialny tych działek zaginął. Myślę, że nikt nie przypuszczał, że ktoś się tym zainteresuje – dodaje Katarzyna Pałczyńska, córka pani Ewy.

Pani Ewa w 2010 r. zaskarżyła decyzję o wywłaszczeniu, po tym jak sąd uznał ją za spadkobiercę. Obecnie działka w centrum Krakowa, niedaleko dworca może być warta nawet milion złotych. Niestety, wojewoda małopolski działki nie oddał, za to nakazał pani Ewie odszukanie spadkobierców reszty dawnych współwłaścicieli. Kobieta ma zrobić to, czego sam urząd nie wykonał przez 26 lat.

- My to tak oceniamy, że pojawiła się dodatkowa furtka, pozwalająca usprawnić takie postępowanie spadkowe, to znaczy także wnioskodawca może wystąpić do sądu o uregulowanie spraw spadkowych – tłumaczy Joanna Paździo, rzecznik wojewody małopolskiego.

Reporter: Ale czy można mówić o usprawnieniu, gdy sprawa pani Ewy ciągnie się już dziesięć lat?

Rzecznik: Z naszego punktu widzenia, takich postępowań niestety jest bardzo wiele.

- Jest ustawa o RODO i ja nie jestem w stanie dostać jakichkolwiek informacji odnośnie tych osób. Poszłam z jedną informacją do urzędu miasta, spytałam o dane osoby, którą byłam zainteresowana i  odmówiono mi. Jestem przekonana, że wojewoda zna przepisy i nakazując mi ponowne poszukiwanie tych ludzi łamie prawo, bo wie, że ja i tak nie jestem władna czegokolwiek ruszyć – komentuje pani Ewa.

Od 2010 do 2013 r. wojewoda kilkukrotnie odmawiał pani Ewie podjęcia jej sprawy. Po wejściu na drogę sądową, dopiero w 2017 r. Naczelny Sąd Administracyjny nakazał ponowne  rozpatrzenie sprawy przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, a ten zobligował wojewodę do uregulowania sytuacji.

- Dziesięć lat trwania takiego postępowania to długo?

- Z mojej praktyki zawodowej wynika, że 10 lat, nawet jak na tak skomplikowaną sprawę, to zdecydowanie długo – mówi Miłosz Wiktor, prawnik reprezentujący panią Ewę.

Pytany o ostatnie rozstrzygnięcie NSA w tej sprawie, tłumaczy: - Kierunek zasadza się na koncepcji, którą starałem się lansować od początku, mianowicie na rozstrzygnięciu kwestii związanych z reprezentacją przez kuratorów wszystkich współwłaścicieli wywłaszczonych. Jest do tego podstawa prawna, na tę podstawę zwracały uwagę sądy administracyjne, Naczelny Sąd Administracyjny, później w swoim drugim orzeczeniu również Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie i jest to, jak rozumiem, przedmiotem analizy ze strony orzekającego organu.

Analiza trwa już prawie rok. Wojewoda spadkobierców nie ustalił, ale jego decyzja o wywłaszczeniu - mimo wyroku sądu - nadal jest w mocy.

Reporter: Jeżeli chodzi o resztę spadkobierców, których nie udało się odnaleźć, można ustalić kuratorów, ale tego nie zrobiono.

Joanna Paździo, rzecznik wojewody małopolskiego: W taki sposób można działać na dalszych etapach. Czekamy też na materiał dowodowy, który nie jest w zasobach urzędu i dopiero po zgromadzeniu dokumentacji możemy podjąć taką decyzję, jak ustanowienie kuratorów spadku.

- Są ludzie, którzy tam mieszkali w Krakowie i okazuje się, że ci ludzie pamiętają, że tam był bardzo ładny ogród, był dom. Po wywłaszczeniu dom został zrównany z ziemią, zostało to wszystko zabrane. Ludzie do dzisiaj to wspominają i z tego co wiem, te osoby dostały mieszkania, a

my nie dostaliśmy nic – podsumowuje pani Ewa.*

* skrót materiału

jhnat@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX