Brał po kilkadziesiąt tysięcy zł zaliczki. Okien nie dostarczył
Firma z Poznania pobierała 70-80 proc. zaliczki za okna i nie wywiązywała się z umowy. Kwoty, o jakie wzbogacił się jej właściciel Grzegorz M., sięgają nawet 40 tys. zł od klienta! Brak okien nie tylko pozbawił poszkodowanych pieniędzy, ale i utrudnił dalsze prace nad budową ich domów. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie oszustwa.
Pani Sandra i pan Marcin mają po 28 lat i spodziewają się dziecka. Narzeczeni wzięli kredyt i budują dom, w którym mieli zamieszkać jeszcze przed narodzinami potomka. Niestety to się nie uda. Wszystko, jak twierdzą, przez firmę z Poznania. Para zapłaciła jej 33 tys. zł za okna, których nie zamontowano.
- Wpłaciliśmy 70 procent zaliczki za okna, mieliśmy na to 5 dni. Teraz jesteśmy te 33 tys. zł z tyłu i troszeczkę brakuje nam pieniędzy, żeby kończyć budowę, niestety przez pana Grzegorza – mówi Sandra Myślińska.
Ze względu na opóźnienia w montażu okien, narzeczeni stracili fachowców od prac budowlanych. Parze zależy na szybkim zamieszkaniu w nowym domu, więc rozwiązała umowę z firmą z Poznania, kupiła okna od innej firmy i zatrudniła specjalistów od tynków i posadzek za wyższą cenę.
- Ze względu na to, że nie mieliśmy okien, fachowcy, którzy mieli nam wykonać prace, po prostu zrezygnowali, bo już nie mieli terminu. Musieliśmy szukać innych firm, które naliczały większe o około 8 tys. zł koszta – tłumaczy Marcin Jędrzejczak.
W podobnej sytuacji jest też pan Marek.
- Podpisałem umowę na całą kwotę: około 36 tys. zł. Okna miały być zamontowane w terminie od 1 do 20 lipca. W dzień podpisania umowy dostałem fakturę proforma od pana Grzegorza na zaliczkę w kwocie 20 tys. zł. Wpłaciłem oczywiście tę kwotę. 10 lipca powiedział, że nie przyjedzie i ja tych okien nie dostanę, a pieniądze nam zwróci – opowiada.
Jak twierdzą poszkodowani, przedstawiciel firmy z Poznania podpisywał umowy i pobierał od klientów zaliczki w wysokości 70 - 80 proc. całego zamówienia, którego nie realizował bądź realizował częściowo.
- W maju podpisałem umowę, do 3 sierpnia był termin montażu. Dwa tygodnie przed nim pojawiły się w internecie złe opinie na temat tej firmy. Zadzwoniłem do niego. Zapewnił, że do końca sierpnia zamontuje te okna. Wpłaciłem mu prawie 50 tys. zł i nie mam nic – przyznaje jeden z poszkodowanych Tomasz Sołek.
Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie oszustwa.
- W tej chwili trwają przesłuchania wszystkich osób pokrzywdzonych, będziemy ustalać, czy tych osób nie ma więcej, będziemy również uzyskiwać od tych osób dokumenty dotyczące zawartych transakcji, czyli zamówienia, faktury, dowody wpłaty. Po dokonaniu tych czynności zostanie podjęta decyzja o ewentualnym postawieniu zarzutów – informuje Michał Smętkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Chcieliśmy spotkać się z właścicielem firmy z Poznania, żeby zapytać, kiedy odda pieniądze swoim byłym klientom, niestety nie zastaliśmy go w biurze. Nie odebrał też telefonu. Skontaktowaliśmy się zatem z prawnikiem Grzegorza M. Uzyskaliśmy oświadczenie, w którym czytamy:
„Przede wszystkim jest mi bardzo przykro z powodu problemów, jakie mają moi Klienci. (…) Przyczyn zaistniałej sytuacji było bardzo wiele. Pomimo podjęcia szeregu działań mających na celu poprawę płynności finansowej, nie udało mi się utrzymać współpracy z dostawcami stolarki okiennej. W obecnej chwili staram się uzyskać finansowanie za pośrednictwem banków i osób prywatnych, które umożliwiłyby mi realizację zamówień lub też rozliczenie z Klientami”.
Byli klienci firmy z Poznania domagają się zwrotu swoich pieniędzy za okna, których nie dostali. Obawiają się jednak, że ani pieniędzy, ani okien nie zobaczą.
- To było celowe działanie, mimo kłopotów, którymi się tłumaczył pan Grzegorz, podpisywał kolejne umowy, z kolejnymi klientami, od których brał zaliczki. Zwłoka działa na korzyść tego pana, przy jednoosobowej działalności ma czas, żeby wyzbywać się tego majątku – uważa Barbara Zagawa, jedna z poszkodowanych.*
* skrót materiału
emlodziankowska@polsat.com.pl