Zapłacili, okien nie dostali. Przełom po reportażu
Zapłacili, ale okien nie dostali. Już dwa tygodnie po emisji naszego reportażu o problemach klientów jednej z firm z Grodziska Mazowieckiego pierwsi klienci mieli już zamontowane okna, dzięki czemu mogą zamknąć swe budynki na zimę. W sprawę zaangażował się sam producent okien.
Pod koniec sierpnia tego roku pokazaliśmy problem grupy osób, które zamówiły okna w sklepie w Grodzisku Mazowieckim. Firma istniała od kilku lat i miała atrakcyjne oferty, dlatego większość klientów wpłacała całość kwoty za zamówienie.
- 13 grudnia 2018 roku w ramach promocji świątecznej zapłaciłem 100 procent płatności za okna, razem z montażem. Jest to kwota 58 tysięcy zł, więc znaczna. Montaż tych okien przewidziany był na lato tego roku – mówił wówczas jeden z poszkodowanych klientów.
- U mnie było 11 700 zł. Słyszałam, że jak zapłacę wszystko, to na ful wypasie są zniżki, a jak wpłacę jakąś zaliczkę, to już tych zniżek nie ma – dodał kolejny.
Problemy zaczęły się w momencie, kiedy okna miały pojawić się u klientów. Zamówienia nie dotarły, a kontakt ze sprzedawcą był utrudniony. Kiedy klienci przyjechali do sklepu, okazało się, że jest zamknięty.
- Problem pojawił się, kiedy chcieliśmy doprecyzować, na która godzinę przyjadą panowie od wstawiania okien. Już wtedy pan M. nie odpowiadał na maile, smsy i telefony. Mieliśmy bardzo duże problemy z komunikacją z nim – opowiadała klientka Anna Miszczuk.
- Sam producent nie zaczął produkować tych okien, bo płatności od pana M. nie przeszły do Vetrexu i jesteśmy tutaj wszyscy w takiej samej sytuacji, czyli zapłacone w większości 100 procent za okna, a okien brak – wskazywał klient Piotr Długokęcki.
Właściciel sklepu miał poinformować klientów, że podpisał porozumienie z producentem okien. Dzięki temu okna miały być produkowane. Klienci mieli wpłacić kaucję.
- Mamy propozycję, żeby zapłacić jeszcze raz, zapłacić kaucję. Zapłacę kolejne 25 tys. zł, to co? Skąd wiem, czy oni kiedykolwiek mi je wyprodukują? Kiedykolwiek te pieniądze odzyskam? – zastanawiała się Monika Trzcińska, jedna z poszkodowanych osób.
Skontaktowaliśmy się telefonicznie z właścicielem firmy sprzedającej okna. Mężczyzna stwierdził, że robi wszystko, żeby klienci otrzymali zamówienia, a wszystko zależy od producenta okien.
- Moje stanowisko jest takie, że ja ze wszystkich sił chcę doprowadzić do tego, żeby wszystkim ludziom wykonać te okna w Vetrexie lub tym, co nie chcą okien, oddać pieniądze. Nie zabrałem ludziom pieniędzy, pieniądze poszły na koszty utrzymania firmy, czy poprawek, czy kar umownych za spóźnienie. Firma, którą kierowałem, po prostu nie dała rady, koszty przekroczyły przychody, w związku z tym nie byłem w stanie jej dłużej utrzymać. Myślałem, że Vetrex pomoże, dałem również zabezpieczenie od mojej matki, ziemię rodzinną im. Myślałem, że dostanę za to tzw. limit kupiecki, wszystkie okna wyprodukuję i będę im jakoś to powoli oddawał, i będę dalej pracował. Niestety porozumienie, które podpisałem, nie zostało przez Vetrex zrealizowane – stwierdził właściciel firmy.
Prezes firmy produkującej okna obiecał, że rozwiąże problem klientów. Po emisji naszego reportażu sprawa nabrała tempa. Po kilku tygodniach okna pojawiły się u klientów. Państwo Czarneccy otrzymali zamówienie już na początku września.
- Zostały zamontowane przez autoryzowany salon z Radomia, nie ukrywam, że to był bardzo krótki okres, bo dwa tygodnie, kiedy montaż się odbył. Został wykonany profesjonalnie. Nie było żadnych problemów, kontakt był bardzo dobry. Taki, jakiego oczekiwaliśmy od samego początku, którego brakowało w firmie B. Dzięki temu reportażowi mamy okna, jesteśmy niezmiernie szczęśliwi – przekazali Piotr i Agnieszka Czarneccy.
Klienci nie musieli płacić ponownie za zamówienia. Pani Anna Miszczuk otrzymała okna pod koniec września. Dzięki temu prace na budowie mogły ruszyć dalej.
- Dzięki programowi Interwencja udało się nam - poszkodowanym spotkać się z prezesem, który obiecał, że nasze okna zostaną wyprodukowane i zamontowane. Nie wskazał żadnego terminu, natomiast wywiązał się ze swojej obietnicy w ciągu miesiąca – powiedziała Anna Miszczuk.
- Dzięki temu że okna zostały zamontowane w bardzo szybkim czasie, jak widać już ruszyliśmy z dalszymi pracami. Znaleźliśmy ekipę tynkarską, jeśli postęp prac będzie taki, to w przyszłym roku uda przenieść się nam na swoje – cieszy się Piotr Czarnecki.*
* skrót materiału
atrela@polsat.com.pl