Nie przyznano jej mieszkania... bo zaczęła pracę

29-letnia Alicja Błaszczyk cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. Mieszka w lokalu niedostosowanym do potrzeb osoby niepełnosprawnej. By odciążyć mamę, od pięciu lat stara się w urzędzie miasta i gminy o dostosowane do jej potrzeb mieszkanie. Niestety, w tym roku jej marzenia o mieszkaniu legły w gruzach, bo... kobieta poszła do pracy.

Daleszewo to niewielka wieś położona pod Gryfinem w województwie zachodniopomorskim. Mieszka tu 29-letnia pani Alicja Błaszczyk. Kobieta jest niepełnosprawna, cierpi na mózgowe porażenie dziecięce.

- Mieszkamy na poddaszu. Mieszkanie nie jest dostosowane do moich potrzeb. W domu są schody, poruszam się za pomocą ścian, mebli - mówi Alicja Błaszczyk.

- Wpływa to negatywnie na zdrowie. Powoduje przeciążenie stawów, obciążenie kręgosłupa i ręki - tłumaczy Adam Ogonowski, specjalista ortopedii i rehabilitacji.

Pani Alicja nie ma warunków, by jeździć w mieszkaniu na wózku inwalidzkim.

- Jakbym miała mieszkanie dostosowane do moich potrzeb, to byłabym w stanie te rzeczy wykonać sama. A tak nawet głupie zrobienie herbaty to jest: „mamo pomóż, mamo przynieś, mamo zrób” - dodaje pani Alicja.

Niepełnosprawna 29-latka utrzymuje się z renty - 1100 zł. Kobieta robi wszystko, żeby nie być ciężarem dla rodziny. Brała udział w specjalnych projektach, które przygotowały ją do samodzielnego życia. Pani Alicja niedawno dostała też pracę w Zakładzie Aktywności Zawodowej w Gryfinie.

- Robimy różne rzeczy. W tym momencie jest okres przedświąteczny, więc zajmujemy się robieniem stroików, ozdób świątecznych - mówi pani Alicja.

- Cały czas jestem z nią. W sumie jestem uwiązana, bo rano muszę być, żeby ją sprowadzić, podwieźć pod przystanek i po południu muszę być, żeby ją z kolei wprowadzić do mieszkania - mówi pani Zofia Błaszczyk, mama pani Alicji.

- Jest coraz gorzej, bo mamie wysiada kręgosłup. Jest coraz starsza i nie ma już siły - tłumaczy 29-latka.

Pani Alicja od pięciu lat stara się w urzędzie miasta i gminy w Gryfinie o dostosowany do jej potrzeb lokal. Kobieta była już pierwsza na liście oczekujących. Niestety, w tym roku jej marzenia o mieszkaniu legły w gruzach, bo … kobieta poszła do pracy. Teraz jej łączne dochody to ponad 2150 zł brutto.

- Zostałam totalnie skreślona z listy, bo gmina uważa, że nie ma obowiązku pomocy ze względu na to, że mam po prostu za duże dochody o 230 złotych - dodaje pani Alicja.

Zastępca burmistrza Gryfina Tomasz Miler tłumaczy, że próg dochodowy osób zdrowych i niepełnosprawnych jest identyczny. - Natomiast osoby niepełnosprawne z tytułu niepełnosprawności otrzymują dodatkowe punkty, które przesuwają ich na tych listach w górę - wyjaśnia.

- Powinno być jakieś rozgraniczenie. Niepełnosprawni powinni być inaczej traktowani, powinna być uchwała, inne przepisy pod tym kątem, bo jest dużo ludzi ambitnych którzy mogą sami funkcjonować, ale przepisy blokują im drogę - dodaje z kolei Władysława Lach-Sitarska, sołtys Daleszewa.

Kobieta poszła do pracy, bo wierzyła, że dzięki temu dostanie szybciej mieszkanie i z łatwością je utrzyma. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że dodatkowy dochód będzie źródłem jej problemów. Tym bardziej, że najpierw miała trudności z dostaniem się na listę oczekujących na lokal komunalny, bo dochody z jej renty były za małe.

- Najpierw powiedzieli, że ma za mało środków, żeby dostać mieszkanie. Jak miała większe środki, to okazało się, że są za duże. Nikt nie wiedział, że jest jakaś pula, którą może przekroczyć - mówi pani Zofia Błaszczyk.

- Kiedy tylko dowiedziałam się, że jest możliwość pójścia do pracy, to pomyślałam: „pójdę do pracy, będę w stanie się utrzymać” - dodaje pani Alicja.

- Ta aktywność jest godna pochwały. Rozumiemy tę sytuację, chcielibyśmy pomóc, natomiast te progi są w określonym celu. Nie możemy działać w ten sposób, że będziemy te zapisy prawa łamać - przyznaje Tomasz Miler.

- Jak skreślono mnie z listy, to był dramat. Przez trzy dni nie wstawałam z łózka. Poczułam się, jakby ktoś ukarał mnie za to, że chcę być samodzielna - dodaje Alicja Błaszczyk.

29-latka liczyła, że odciąży mamę i nie będzie musiała już wchodzić po schodach. Zdaniem urzędników jest szansa na powrót kobiety na listę osób oczekujących na mieszkanie, musi ona jednak zmniejszyć swoje dochody.

- Dla mnie ta praca jest odskocznią. Ja nie chcę się zamknąć w domu za żadne skarby. Zabrano mi szanse na marzenia, zostałam bez niczego - mówi pani Alicja.*

*skrót materiału
emlodziankowska@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX