Pochował dziecko w złym grobie, a potem dokonał nielegalnej ekshumacji

10-letnia Amelia zmarła po kilku miesiącach walki z ciężką chorobą. Po jej śmierci mama dziewczynki postanowiła pochować ją obok grobu swojej przyjaciółki. Grabarz, który jest też administratorem cmentarza, pochował jednak dziecko tam, gdzie sam chciał. Kiedy matka się zorientowała, mężczyzna dokonał nielegalnej ekshumacji, nie powiadając nawet rodziny o powtórnym pochówku.

Rok 2019 dla pani Andżeliki z Gostynia w Wielkopolsce to traumatyczny czas. W kwietniu niespodziewanie zachorowało jej jedyne dziecko: 10-letnia córka Amelia, którą kobieta samotnie wychowywała. Dziewczynka wcześniej aktywnie spędzała czas: jeździła konno, tańczyła, pływała. Nic nie wskazywało, że jest chora.

- Badania wykazały, że córka cierpi na skomplikowane zapalenia mózgu. To oznacza, że samoistnie mózg niszczy organy wewnętrzne, działa na szkodę organizmu. Jest to zapisane w kodzie genetycznym i ujawnić się może w każdym momencie życia - mówi kobieta.

Niestety stan Amelii pogarszał się błyskawicznie. Lekarze byli bezradni. 19 listopada córka pani Andżeliki zmarła w szpitalu. Kobieta postanowiła ją pochować na jedynym cmentarzu w Gostyniu. Razem z przyjaciółką kobieta poszła do kancelarii parafialnej, do której należy nekropolia.

Reporter: Pani załatwiła wszystkie formalności?
Pani Andżelika: Tak, dostałam na to dokument, zapłaciłam za miejsce, pochówek i wszystko jest udokumentowane w papierach. Nie ukrywam, że pan grabarz od razu zaproponował mi inne miejsce, aleje niżej, na końcu rzędu, bo będzie „kończył rząd”.

- Andżelika wybrała miejsce na cmentarzu, dwa tygodnie wcześniej zmarła pani Ula, była przyjacielem Andżeliki i Amelii - mówi pani Marzena, przyjaciółka pani Andżeliki.

- Pomagała mi przy atakach, które miała córka. I ta pani zmarła w tym czasie, kiedy Amelia była w szpitalu. Zachorowała i zmarła. Uznałam, że będzie spoczywała koło sąsiadki, bo tu nie mam rodziny - opowiada mama zmarłej 10-latki.

Matka Amelii pojechała na cmentarz i wskazała grabarzowi Henrykowi Ch., który jest też administratorem cmentarza, gdzie córkę należy pochować. Tak się jednak nie stało. Okazało się, że dziewczynka została pochowana tam, gdzie chciał grabarz. Matka dziewczynki zorientowała się dopiero po pogrzebie.

- Odbył się pogrzeb, nie myślałam w racjonalny sposób, nie rozglądałam się na boki, czy jestem w tym samym miejscu. Jak umiera dziecko, to wszystko jest za mgłą. Szłam za urną. To dla mnie jest ciężkie - mówi pani Andżelika.

Po pogrzebie matka dziewczynki w kancelarii parafialnej zażądała przeniesienia urny dziecka do wykupionej przez nią kwatery. Cztery dni po pochowaniu Amelii, kobieta przeżyła kolejny szok. Okazało się, że grabarz przeprowadził ekshumację bez dokumentów i zawiadomienia odpowiednich służb.

- Nie znam się na przepisach cmentarnych. Liczyłam, że to się odbędzie w sposób, jaki jest zapisany w każdym urzędzie - mówi kobieta.

Reporter: Dlaczego pan pochował córkę pani Andżeliki w miejscu niewskazanym przez tą panią?
Grabarz: Nie będę z panem rozmawiał.
Matka: Ja wybrałam inne miejsce i wie pan o tym doskonale.
Reporter: Dlaczego pan dokonał ekshumacji bez zgód?
Grabarz: Ta pani żądała.
Matka: Ale ja się nie znam.
Grabarz: Mój błąd, powinienem powiedzieć, że ta pani ma iść do sanepidu po zgodę.
Reporter: Powinien pan to zrobić.
Grabarz: Przyznaję się do błędu.

Reporter: Chcieliśmy zadać pytanie, czy ksiądz wyciągnie konsekwencje w stosunku do grabarza?
Proboszcz: Nie wyciągnę.

Co ciekawe, od listopada o sprawie wie miejscowy Sanepid. Mimo to, do czasu realizacji reportażu nikt z urzędników nie powiadomił śledczych o nielegalnej ekshumacji. Prokuraturę musiała zawiadomić matka zmarłej dziesięciolatki.

- Prokuratura prowadzi postępowanie w kierunku zbezczeszczenia prochów. Trwają czynności ustalające okoliczności przeniesienia zwłok dziewczynki z jednego grobu do drugiego - mówi Michał Smętkowski z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Reporter: Jeśli wiecie, że mogło dojść do złamania prawa, powinniście powiadomić organy ścigania, a nie zrobiliście tego.
Magdalena Sadowska, Sanepid Gostyń: Nie będę się wypowiadała na ten temat. Dziękuję.

- Śmierć córki to najgorsza rzecz i nikomu tego nie życzę. Ale nie życzę nikomu, żeby przechodził traumę, bo ja wybieram inne miejsce, a grabarz wybiera miejsce, jakie chce - mówi pani Andżelika.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX