Senior stracił 35 tysięcy złotych. Oszustwo „na wnuczka”
Rodzina Apolinarego Ziomeckiego ze Zgierza koło Łodzi domaga się złapania oszustów, którzy w kwietni 2019 r. metodą na wnuczka okradła seniora z 35 tysięcy zł. Śledztwo w tej sprawie umorzono. Postanowiliśmy interweniować.
- Zadzwonił ktoś, podał się za policjanta i powiedział, że wnuczek miał wypadek, potrącił pieszego na pasach i jeżeli tata nie zapłaci 35 tysięcy zł, to wnuczek pójdzie na 3 lata do więzienia. Dodajmy, że wnuk mieszka na drugim końcu Polski w Goleniowie. Mój tata przygotował pieniądze i powiedziano, że przyjedzie policjant po cywilnemu – opowiada Anna Terała, córka oszukanego pana Apolinarego.
90-letniemu mężczyźnie wmówiono, żeby dla dobra wnuka nikomu nie mówił o tej sprawie. Godzinę później w domu pana Apolinarego pojawił się przysłany przez oszustów kurier. Zauważył go syn staruszka, który akurat podjechał pod posesję ojca. Sfotografował samochód i tablice rejestracyjne tajemniczego mężczyzny
- To był moment, 10 sekund, podszedł, odebrał i wychodził – mówi Mirosław Ziomecki, syn pana Apolinarego.
Rodzina zawiadomiła policję. Kurierem okazał się Radosław U. Początkowo usłyszał zarzuty, jednak ostatecznie je wycofano, a śledztwo umorzono z powodu niewykrycia sprawców. Kurier zeznał, że na portalu internetowym zamieścił ogłoszenie oferujące usługi transportowe. Ktoś z angielskiego numeru do niego zatelefonował, zlecił odebranie przesyłki i zawiezienie jej pod samą granicę czeską - do Cieszyna.
Moje zdanie, że to był normalny odbierak. Jak jest kurier, to musi być ślad pobrania i oddania przesyłki, a to był odbierak – mówi Mirosław Ziomecki, syn pana Apolinarego.
- To jest taka banda, że szkoda gadać. Ich jest kilkunastu, jednego wysyłają za granicę, żeby korespondował, a szef działa w Polsce – dodaje Andrzej Terała, zięć oszukanego.
Pan Apolinary zmarł 17 października, 9 dni po umorzeniu postępowania. O sprawiedliwość zaczęła walczyć jego rodzina. Zaskarżyli decyzję do sądu, ale od 3 miesięcy nie wyznaczono nawet terminu rozprawy. Sprawa bulwersuje, bo okazało się, że ten sam kurier brał udział także w podobnym oszustwie „na wnuczka” w Pabianicach.
- Kilka dni później, 6 maja kolejny raz przewoził przesyłkę z pieniędzmi z Pabianic do Cieszyna, odebrał od kobiety 10 tysięcy – informuje Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
- On od kwietnia chodził przygnębiony jak się dowiedział że ta sprawa jest umorzona, że nie odzyska pieniędzy, to serce nie wytrzymało. Czekamy na rozprawę w sądzie odnośnie umorzenia. Wykonują prace opieszale – uważa Anna Terała , córka pana Apolinarego.
- Ta osoba z Pabianic zmarła, ojciec zmarł, umorzyli i koniec, pomimo że mają osobę, która odbierała, wiedział, co odbiera, zgodził się na to, zrobił to – wskazuje Mirosław Ziomecki, syn oszukanego.
Zatelefonowaliśmy pod angielskie numery telefonów komórkowych, z których dzwoniono do Pana Apolinarego jak i kuriera. Nie są aktywne.
Pojechaliśmy do Cieszyna. Tam przed jednym z domów kurier przekazywał odebrane staruszkom pieniądze. W domu nikogo nie ma, a na klamce wiszą awiza. Dzwonimy, więc do kuriera - Radosława U.
- Proszę kontaktować się z moim prawnikiem – mówi U. i rozłącza się.
Jak się okazuje, śledczy nie sprawdzili do kogo należą brytyjskie numery telefonów, z których dokonano oszustwa na „wnuczka.”
O niedokładnie prowadzonym przez zgierską policję i prokuraturę śledztwie poinformowaliśmy Prokuraturę Okręgową w Łodzi. Okazuje się, że nasza interwencja odniosła skutek.
- Po przeanalizowaniu materiału doszliśmy do wniosku, że są pewne niewykorzystane możliwości dowodowe, dlatego też zażalenie będzie uwzględnione i prokuratura czynności przeprowadzi. Pozwolą one na weryfikacje ostateczną zeznań podejrzanego – zapewnia Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.