Czwarty rok bez 500+
40-letnia pani Monika Bielecka czwarty rok z rzędu nie pobiera należnych jej dwóm synom świadczeń 500+. Składa wnioski do gminy, które są następnie przesyłane do Urzędu Wojewódzkiego i na tym sprawa się kończy. Okazuje się, że w przeszłości Urząd przejął ponad 14 tys. niezałatwionych wniosków.
40-letnia pani Monika Bielecka z gminy Werbkowice na Lubelszczyźnie czwarty rok z rzędu nie otrzymuje należnych jej synom świadczeń 500+. Składa wnioski do gminy, które są następnie przesyłane do Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie, na tym sprawa się kończy. Pieniędzy nie ma.
- Mam trójkę dzieci: syn Łukasz ma 16 lat, Szymek ma 13 lat i Jakub 2 latka. Jestem osobą bezrobotną, zarejestrowaną w Urzędzie Pracy. W przeszłości dostawałam 500+ na Szymona i Łukasza, ale zawsze były z tym jakieś problemy - tłumaczy pani Monika.
- W sumie to już czwarty rok bez świadczeń, a dzieci rosną. Chłopak chodzi do szkoły średniej i nie ma z czego się utrzymać - tłumaczy pan Tadeusz Kołtun, ojciec pani Moniki.
- Utrzymujemy się z pieniędzy najmłodszego, Jakuba. Tylko on dostaje 500+. Dodatkowo mam fundusz alimentacyjny na chłopaków i to wszystko. I jak mój partner dorwie jakąś pracę - mówi pani Monika.
- Kuba dostaje pieniądze, tylko my nie dostajemy. Jakoś tak to wszystko dziwnie złożone jest - dodaje Łukasz, syn pani Moniki.
Pani Monika jest bezrobotna. Ma to kluczowe znaczenie, gdyż pierwszeństwo w pobieraniu zasiłku ma rodzic, który jest aktywny zawodowo. W tym przypadku to były mąż, który na stałe mieszka i pracuje w Szwajcarii. Pan Piotr chce, by zasiłek otrzymywała żona, która wychowuje ich dzieci.
- On mówi, że nie chce brać tych pieniędzy i przysięga się, że ich nie bierze. Chłopcy mieszkają ze mną, ja ich utrzymuję, ja ich karmię, ubieram. To jest dla mnie śmieszne, żeby mój były mąż brał świadczenia na nasze dzieci - tłumaczy pani Monika.
- Dzwoniłem kiedyś przecież do Lublina. Pan, z którym rozmawiałem, był jakiś wysoko postawiony. Powiedział mi, że ja nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia, że jestem tylko ojcem i sprawa mnie nie dotyczy - mówi pan Piotr Bielecki, ojciec Łukasza i Szymona.
O tym, który kraj będzie wypłacał 500+, zdecyduje Szwajcaria, gdzie żyje ojciec Łukasza i Szymona. Pani Monika od 2017 roku regularnie składa wnioski do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Niestety, wciąż nie ma ani decyzji, ani pieniędzy. Dlaczego wszystko trwa tak długo?
- Jeżeli chodzi o to najmłodsze dziecko, to pani otrzymuje świadczenie 500+ zgodnie z wnioskiem, który złożyła. Jeśli chodzi o starsze dzieci, decyzję wydaje Wydział Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie, ale dopiero po odpowiedniej dokumentacji uzyskanej z miejsca zatrudnienia ojca tych starszych dzieci - tłumaczy Agnieszka Skubis-Rafalska, wójt gminy Werbkowice.
- Problem pojawił się w momencie przejęcie zadania przez Wojewodę Lubelskiego od Marszałka Województwa, ponieważ wtedy otrzymaliśmy 14 tysięcy spraw zaległych. Pierwszy wniosek rozstrzygnięty przez Lubelski Urząd Wojewódzki został odesłany do Szwajcarii w sierpniu 2019 roku. Jeśli teraz w ciągu dwóch miesięcy nie odeślą tych dokumentów, to znaczy, że uznają się za organ właściwy do wypłaty świadczeń. Skoro klientka nie otrzymała jeszcze informacji z instytucji szwajcarskiej, wnioskujemy, że oni uznali swoją właściwość i będą się już kontaktować w tej chwili bezpośrednio z klientką. Nie mają obowiązku informowania Urzędu Wojewódzkiego o tym, jaka jest ich decyzja - tłumaczy Wojciech Zbiegień z Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie.
- Mam wrażenie, że ja już tych pieniędzy nie zobaczę, że one już przepadły - komentuje Monika Bielecka.*
*skrót materiału
mpietkiewicz@polsat.com.pl