Polska zakonnica założyła pierwsze hospicjum na Litwie. I walczy o więcej

W centrum Wilna działa jedyne na Litwie hospicjum. Stworzyła je i prowadzi polska zakonnica – siostra Michaela Rak. Otacza opieką wszystkich bez względu na chorobę, narodowość czy wyznanie, również Polaków. Jak mówi, wyżebrała już miliony euro. Teraz przygotowuje się do otwarcia hospicjum dla dzieci.

Kiedy przyjechała do Wilna 11 lat temu, nie miała żadnych pieniędzy. Wówczas Państwo litewskie zwróciło diecezji wileńskiej poklasztorne, zrujnowane budynki z XVI wieku.

- Zrobiłam konferencje, bo ruch hospicyjny na Litwie nie był znany. Pózniej ktoś przyniósł pieniądze, meble, sprzęt, ktoś ufundował używany samochód, ktoś przyjechał i powiedział: mam ręce do pracy, w czym mogę pomóc? W 2013 roku, 7 lat temu, przyjęliśmy pierwszego pacjenta – wspomina siostra Michaela Rak.

- Na Litwie nie istniało nawet słowo na określenie placówki tego rodzaju. Wspólnie z komisją językową wprowadzono słowo: hospisas – tłumaczy Rajmund Klonowski, publicysta Kuriera Wileńskiego.

W wileńskim hospicjum bł. księdza Michała Sopoćki przebywa wielu naszych rodaków.

Polacy są największą mniejszością narodową na Litwie, skupioną właśnie głównie na Wileńszczyźnie. Pracownicy hospicjum opiekują się chorymi także w ich domach i to nawet w odległości 100 km od Wilna.

- Oprócz pacjentów, którzy są u nas w hospicjum, mamy także pacjentów w domu, których odwiedzamy codziennie. W domach mamy 20 osób. Robimy kroplówki, opatrunki, pomagamy umyć chorego – opowiada Anna, pielęgniarka w Hospicjum bł. ks. Michała Sopoćki w Wilnie.

- Zatrudniam 58 pracowników: personel medyczny, psychologów, rehabilitantów, administrację, pracowników socjalnych. Mamy własną kuchnię, jak chory ma pragnienie na coś, to kuchnia przygotowuje, czego oczekuje. Naszymi pacjentami są Polacy, Litwini, Rosjanie; różnych wyznań, bo są katolicy, prawosławni, wyznawcy islamu czy judaizmu – dodaje siostra Michaela Rak..

Hospicjum od pacjentów nie bierze żadnych pieniędzy. Zapewnia im także leki.

- W tym domu siostra przyjęła człowieka chorego na HIV. Był skandal, ludzie jej nie rozumieli, a siostra powiedziała: Miłosierdzie Boże jest dla każdego człowieka. Mamy się nim zatroszczyć – wspomina ks. Andrzej Bogdziewicz, kapelan hospicjum.

Do placówki w Wilnie trafiła chora na nowotwór złośliwy teściowa Andrzeja Kostugina. O jej śmierci mieszkaniec Wilna dowiedział się telefonicznie. Jak twierdzi, nigdy wcześniej nie słyszał, aby ktoś w tak wyjątkowy sposób przekazał smutną wiadomość.

- Dzwonek telefoniczny, odebrałem, to do dziś słyszę te słowa, że mama nie umarła, tylko mama wasza jest w niebie – mówi pan Andrzej.

Siostra Michaela Rak napisała list z prośbą o pomoc nawet do Boba Dylana.

- On jest połączony z ziemią wileńską, bo dziadkowie stąd pochodzili. Odpowiedzi nie dostałam, ciągle czekam i ufam, że się dokona. Na chwilę obecną miesięczny koszt utrzymania to 68 tysięcy euro. A refundacja z litewskiej kasy chorych to 35 procent. A o resztę: muszę wyciągać ręce i patrzeć w oczy – przyznaje siostra.

15 lutego 2020 roku uruchomiony zostanie, obok dotychczasowego hospicjum, nowy ośrodek. Hospicjum dla dzieci. Siostra Michaela z dumą pokazuje swoje najnowsze dzieło.

- Przygotowujemy salę rehabilitacyjną, póki co jest jeszcze nieuporządkowana, całe wyposażenie to ludzkie serca. Kolejna sala dla dzieci poniżej 10. roku życia, z monitoringiem. Każdy pokój jest z łazienką. Jest też pokój dla dwójki starszych dzieci. Śmieje się, że to jest pokój 5 gwiazdkowy, bo dzieci mają widok na całe Wilno – opisuje siostra Michaela.

Tylko na budowę dziecięcego hospicjum siostra, jak sama to nazywa - wyżebrała półtora miliona euro. Inwestycja wymaga jeszcze wielu nakładów finansowych. Polska zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego wciąż szuka sponsorów i apeluje o pomoc.

- Muszę stworzyć 12 nowych etatów, nie mam pieniędzy na te etaty. Dla hospicjum dziecięcego potrzebujemy dwóch samochodów, mogą być używane. Tylko żeby mogły bezdroża pokonywać. I dojechać do dzieci np. przez lasy. Dziecko chore najlepiej czuje się w domu, ale jak stan będzie ciężki, to jest oddział stacjonarny – tłumaczy.

Jeżeli chcą Państwo pomóc siostrze, prosimy o kontakt z redakcją: interwencja@polsat.com.pl, tel: 22 514 41 26

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX