Czekają na domy, za które zapłacili

Pani Daria i Pan Daniel marzyli o własnym domu. W 2018 roku małżeństwo zawarło umowę na budowę z firmą Jacka G. Gdy przedsiębiorca dostał od młodego małżeństwa ponad 200 tysięcy złotych, kontakt z nim się urwał. Teraz małżonkowie muszą albo sami dokończyć budowę, albo oddać pieniądze, których nie mają. Jak się okazało, państwo Przygodowie nie są jedynymi poszkodowanymi przez Jacka G.

Państwo Przygodowie mieszkają w Zielonej Górze. W 2018 roku postanowili spełnić swoje marzenie i wybudować dom. Kilka miesięcy później podpisali umowę w firmą z Tarnowskich Gór. Jej prezes Jacek G. zapewniał małżeństwo, że budowa potrwa kilka miesięcy. Niestety plany przedsiębiorcy zmieniły się, gdy otrzymał od małżeństwa pieniądze.

- Od maja 2018 roku do lutego dobra współpraca była jedynie na etapie projektu. W lutym wylany fundament, pierwsze pieniądze zostały wpłacone i zaczął się problem - mówi pan Daniel.

Według małżonków, ich dom powinien już stać. - Powinno być już pokrycie dachowe, okna, drzwi, brama wjazdowa. Stan zamknięty powinien już być - twierdzi pan Daniel.

Małżeństwo straciło około 260 tys. złotych. - Spłacamy już w tej chwili po 700 złotych samych odsetek do banku - mówi pani Daria.

Budowę domu państwo Przygodowie muszą dokończyć na własną rękę. W przeciwnym wypadku bank zażąda od nich zwrotu pieniędzy z kredytu. Niestety poszkodowanych jest więcej. Na forach internetowych ujawniają się kolejne osoby. Aleksandra Grzybek i jej ojciec zamówili u Jacka G. budowę dwóch sąsiadujących ze sobą domów.

- Spotkanie trwało 3 godziny. Przedstawiał ofertę jak te domy wyglądają, jak ludzie budują i przekonał nas do siebie - mówi pani Aleksandra Grzybek.

- Pierwsze poważne problemy pojawiły się po czterech etapach budowy. Harmonogram w pierwszych czterech etapach powoduje to, że wpłaca się duże kwoty pieniędzy, które są nieadekwatne do wykonanych robót - mówi z kolei pan Zygmunt, mąż pani Aleksandry.

Małżeństwo zapłaciło Jackowi G. około 125 tys. złotych.

Reporter: Kto teraz kończy budowę pani domu?

Pani Aleksandra: Sami kończymy.

Jacek G. nie jest już prezesem firmy budującej domy. Mimo to, w nowej siedzibie spółki w Bytomiu poinformowano nas, że Jacek G. nadal przyjmuje klientów. Umówiliśmy się z nim na spotkanie, które – mimo kilkukrotnej zmiany miejsca i godziny – nie doszło do skutku.

- Ja dalej buduję domy. Ja tym ludziom, którym obiecałem, że wybuduję domy, ja im wybuduje te domy. Nikomu domu nie zostawiłem. Ani jednej osoby - przekonuje Jacek G.

Pełnomocnik rodziny Przygodów twierdzi, że działalność Jacka G. to tzw. piramida finansowa. - Na początku nakręcę klienta, powiem mu wszystko, co chcę, by usłyszał, a następnie oszukam - dodaje.

- Otworzyłem oddział w Warszawie i otworzyłem oddział w Gdańsku i troszeczkę za dużo klientów mi przyszło. W pewnym momencie mi się to zapętliło, ekipy mi poszły, a ja podpisywałem umowy na dwa lata do przodu - mówi Jacek G.

Jacek G. odpiera zarzuty swoich klientów. Potwierdza jedynie, że stracił płynność finansową. Twierdzi też, że są budowy, które kończy. I wskazał nam jedną z nich. Na miejscu okazało się, że budowa trwa, ale kto inny jest za nią odpowiedzialny.

Sprawa  została skierowana do prokuratury. Niebawem trafi również do sądu. Poszkodowani przez Jacka G. obawiają się, by przedsiębiorca nie ogłosił upadłości. Wtedy nigdy nie odzyskają swoich pieniędzy.

- Niech się dzieje wola Boga, co się chce. Jak mnie mają zamknąć, to trudno. Popełniłem błąd. Za dużo wziąłem zleceń, nie dałem rady. Ja nikomu z klientów nie chciałem źle - przekonuje G.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX