30 wizyt w ASO! Naprawy trwają już 4 lata

Bogdan Szwarczewski z Bydgoszczy kupił w salonie nowego Opla Astrę, który niemal od samego początku nie chciał odpalać. Emeryt już około 30 razy oddawał auto do ASO, ale usterki nie wyeliminowano! - Po każdej naprawie problem wracał i to nie po tygodniu, czasami po kilku dniach – mówi. Za chwilę skończy się gwarancja na auto.

Pan Bogdan jest emerytem z Bydgoszczy. 4 lata temu mężczyzna kupił w salonie nowy samochód – Opel Astra. Niestety, nabytek właściwie od samego początku sprawiał problemy.

- To Opel Astra 5, nowy model, w 2016 roku, w marcu zakupiłem u dealera w Bydgoszczy. Ze względu na to, że odszedłem na emeryturę, to jakieś tam były środki i je przeznaczyłem na nowe auto, żeby jeździć nim do końca. Po niespełna dwóch tygodniach wystąpił pierwszy problem z uruchomieniem samochodu – opowiada Bogdan Szwarczewski.

Problem w aucie pana Bogdana polegał na tym, że bardzo często nie udawało się go uruchomić. Mężczyzna był jednak przekonany, że autoryzowana stacja obsługi łatwo usunie usterkę.

Wywalczyli remont drogi, teraz część mieszkańców go nie chce

Na auto udzielono 4-letniej gwarancji producenta. Przez okres 4 lat mężczyzna odwiedził serwis, w tej jednej tylko sprawie, ponad 30 razy.

- Jak odbierałem od nich, to odpalał i wszystko było ok. Przyjeżdżałem do siebie, samochód postawiłem, na drugi dzień próbuję odpalić i już nie chodzi – wspomina pan Bogdan.

Jak twierdzi, dopiero po 3,5 roku sprawa trafiła do centrali Opla.

- Udało mi się udowodnić, że miałem rację. Poprosiłem serwis, żeby przyjechał mechanik do mnie, do garażu w chwili wystąpienia tej usterki. Podłączono komputer i błędy wyszły. Zostały zapisane i wysłane do decyzji Opel Polska, do centrali. W każdym razie już nie oni decydowali, tylko góra. I decyzją centrali było, żeby wymienić ABS. Więc pojechałem, wymienili mi całe urządzenie, sterowniki. Po dwóch dniach problem wrócił. I tak jak poprzednio, wymieniano masę urządzeń: moduł PCE, rozrusznik, czujnik nacisku sprzęgła, kostkę stacyjki. Po każdej naprawie problem wracał i to nie po tygodniu, czasami po kilku dniach – mówi mężczyzna.

Straciła nogę, a mąż obie. Dramat pary z Warszawy

Mechanicy z Autoryzowanej Stacji Obsługi twierdzą, iż naprawianie samochodu pana Bogdana trwa tak długo, ponieważ to nie oni podejmują decyzje. Wszystkie czynności wykonują wedle wytycznych z centrum serwisowego z centrali Opla.

To fragment rozmowy z pracownikiem ASO Opel:

Reporter: Pan Bogdan nam mówił, że to nie serwis decyduje, nie mechanik decyduje o tym, co robicie, tylko centrala. I w ramach naprawy immobilisera kazali naprawić moduł ABS? To jest możliwe? Gdzie tu sens jest jakikolwiek?

Pracownik: To jest możliwe. Wie pan co, pracuję w branży motoryzacyjnej ponad 20 lat i mam wrażenie, że w tej chwili w centralach siedzą ludzie, którzy nie mają pojęcia o motoryzacji.

Reporter: Trzydzieści razy w serwisie nowy samochód i cały czas ten sam błąd? I wiadomo na pierwszy rzut oka, że to chodzi o immobiliser, a wymienia się wiązkę, ABS, wszystkie moduły?

Pracownik: Nie przekona pan człowieka z korporacji. Pan twierdzi immobiliser, ja mogę twierdzić immobiliser, a on powie, że wiązka.

Z prośbą o wyjaśnienia zwróciliśmy się do centrali firmy Opel Polska.

„Dla firmy Opel jakość obsługi i zadowolenie klientów jest priorytetem, dlatego też podjęty został cały szereg działań, mających na celu wyeliminowanie zgłaszanych przez klienta zakłóceń w czasie rozruchu. Działania autoryzowanego serwisu były przeprowadzane we współpracy i ze wsparciem technicznym producenta, zgodnie z zasadą, dokonywania w pierwszej kolejności sprawdzenia i ewentualnej wymiany tych elementów, które mogą być najbardziej prawdopodobnym źródłem problemu..."

Samochód pana Bogdana od czterech miesięcy stoi w serwisie i czeka na kolejną część, która ma rozwiązać problem. Mężczyzna jednak stracił już nadzieję, że tak się stanie.

Nie mogą zamieszkać we własnym domu

- Decyzja Opla w tej chwili jest taka, że mam się stawić do serwisu w celu wymiany wiązki przewodów elektrycznych za tablicą zegarów. Więc 9.03 auto postawiłem w serwisie. Uzgodniliśmy termin wykonania tej usługi. Po 1,5 miesiąca nie zostało naprawione. Jak pojechałem do serwisu, to auto stoi na placu, ma rozmontowaną całą tablicę, kokpit, nie ma nic. Same przewody, plątanina. I tak sobie stoi i czeka na wiązkę. Nie wiem, czy to będzie ostatnia naprawa. Nikt mi tego nie powie – podsumowuje pan Bogdan.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX