Zatrudniał, ale nie płacił składek ZUS. Śledczy zawiesili śledztwo
Byli pracownicy firmy z branży budowlanej z Wrocławia od kilku lat walczą z byłym już pracodawcą Maciejem A. o zapłacenie należnych im składek ZUS. Chodzi o co najmniej dwuletnie zaległości w płatnościach ubezpieczeń. Na tyle poważne, że ZUS zawiadomił prokuraturę.
- Pracowałem w tej firmie około czterech lat. W zasadzie dobrze prosperowała, później się coś popsuło i przestał płacić ZUS. W zasadzie to policja mnie poinformowała, bo było dochodzenie w sprawie niepłacenia składek – opowiada jeden z byłych pracowników Ryszard Bielecki.
- Pracowałem dwa lata jako monter, pełny etat. Dostałam informację, że jestem ubezpieczona, ale składki nie było płacone – mówi Inny pracownik Bartłomiej Bielecki.
Wezbrany potok regularnie niszczy kładkę, odcinając rodzinę od świata
Prokuratura Rejonowa w Trzebnicy w połowie 2018 roku wszczęła postępowanie przeciwko Maciejowi A. Sprawę zgłosił ZUS. Przesłuchano 21 poszkodowanych. Jak się okazuje przedsiębiorca nie odprowadził z tytułu ubezpieczenia ponad 137 tys. zł.
- Niezgłoszenie do ubezpieczenia społecznego jest przestępstwem, a nie opłacanie składek można podciągać pod rażące naruszanie praw pracowniczych zakresu ubezpieczenia społecznego –informuje Agata Kostyk-Lewandowska z Okręgowego Inspektoratu Pracy we Wrocławiu.
- Z uwagi na przebywanie poza granicami kraju Macieja A. sprawa została zawieszona. Natomiast mam informację, że czynności z jego udziałem mają być wykonane – zapewnia Maciej Zagożdżon z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Reporter: A wie pan, że ja za godzinę mam z nim spotkanie, że on jest w kraju.
Prokurator: Ja mam wiedzę, że aktualnie są podejmowane kroki, żeby te czynności procesowe z jego udziałem wykonać.
Bez trudu dotarliśmy do przedsiębiorcy, który uporczywie od kilku lat nie płacił składek na ubezpieczenie za swoich pracowników. Maciej A. zgodził się na rozmowę przed kamerą w jednym z wrocławskich parków.
Obok bloku budują tunel. Najgłośniej robi się w nocy
- Przebywałem za granicą, bo pracuję też w Berlinie. Jak przyjechałem do prokuratury, to pan prokurator był zajęty na przesłuchaniu w jakiejś tam poważnej sprawie. Powiedział, żebym się zgłosił na policję, dlatego stawiłem się w komisariacie w Trzebnicy. To było na początku stycznia – mówi Maciej A.
Tymczasem w prokuraturze słyszymy, że jak tylko czynności z mężczyzną zostaną wykonane, ta wznowi postępowanie.
- Będąc na policji odmówiłem składania zeznań ponieważ chciałem zobaczyć dokładnie jakie to są okresy i jak to wygląda. ZUS składa doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa, ja nie dostałem tego kopii, więc nie znam dokładnie szczegółów, jakie tam są zarzuty – mówi Maciej A.
Rzecznik dolnośląskiego ZUS-u odesłał nas do prokuratury, tłumacząc, że jego wypowiedź „mogłaby być poczytana, jako ingerencja w toczące się postępowanie”.
- Ja pracuję na dwa kraje, żeby móc spłacać te rzeczy – zapewnia Maciej A. Twierdzi, że jego problemy wynikają z niezapłaconych mi należności na kwotę prawie 400 tys. zł.
Wypadek skazał go na niepełnosprawność, ZUS na biedę
- To są ogromne pieniądze, dla mnie przynajmniej. Są to pieniądze, które w zasadzie pokryłyby w zupełności ZUS, ale też sprawiłyby, że mógłbym normalnie działać. A to są pieniądze teraz nie do odzyskania, bo jedna ze spółek oszukała nie tylko mnie, ale również jeszcze z ośmiu czy dziewięciu podwykonawców i to w dodatku na inwestycji publicznej – twierdzi.