Znikał z pieniędzmi. Teraz przeprasza
Przemysław Kujawa zajmuje się budową i remontami dachów oraz ogrodzeń pod Łodzią. Kilka lat temu na skutek - jak twierdzi - rozliczeń finansowych ze wspólnikiem, stracił płynność finansową. Od tego czasu większość prac, których się podjął, nie zakończyła się zgodnie z umową. Pan Przemysław pobiera zaliczki, a następnie znika. Mimo kolejnych aktów oskarżenia, mężczyzna wciąż jest na wolności i podejmując się kolejnych prac, pobiera wciąż nowe zaliczki.
Nieopodal Łodzi mieszka i prowadzi firmę Przemysław Kujawa. Mężczyzna zajmuje się budową i remontami dachów i ogrodzeń. Niestety - od 3 lat większość prac, których się podjął, nie zakończyła się zgodnie z umową.
- Wpłaciłem zaliczkę na wykonanie płotu. Niestety do wykonania nie doszło, na zwrot zaliczki 2700 złotych, czekam jakieś pół roku - mówi Marcin Rosiak, jeden z pokrzywdzonych przez Przemysława Kujawę.
- Nie czytałam opinii, bo jeżeli dostałam telefon od kogoś, komu zrobił dach bez żadnego problemu, to zaufaliśmy. Tak wyszło. Zapłaciliśmy ok. 11 tys. zł - dodaje pani Beata.
- Mówię: panie Przemysławie, mam dach do robienia, jakie terminy pan ma?. „O, teraz to nie mam terminów, no, chyba że teraz. Właśnie mam lukę taką, ale to od poniedziałku zaczynamy”, a to chyba był czwartek. Mówił, że zainwestował pieniądze i że szybko musi działać, że trzeba zaliczkę. Umówiliśmy się na 28 tys. zł - dodaje inna pokrzywdzona, pani Elżbieta.
Pani Jadwiga, pokrzywdzona: Mówił, że jest fachowcem od dachów. Za remont dachu i ogrodzenia chciał 25 tys. złotych. Wyciął mi takie dziury na dachu z jednej strony. Zalało cały telewizor, zalało sufity, nie zabezpieczył tego.
Reporter: I ile to panią w sumie wszystko kosztowało?
Pani Jadwiga: Przeszło 30 tys. złotych.
Reporter: A ten dach pani zrobiła wreszcie?
Pani Jadwiga: Zrobił mi go ktoś inny, za 18 tys. złotych.
Przemysław Kujawa kilka lat temu na skutek - jak twierdzi - rozliczeń ze wspólnikiem, stracił płynność finansową. Mężczyzna wciąż wierzy, że wywiąże się ze swoich zobowiązań, lecz tymczasem jego kontrahenci stracili cierpliwość i powiadomili o wszystkim prokuraturę.
- Przez stracenie płynności wpadłem w dużą depresję. Na zakończenie prac po prostu nie pozwalało mi zdrowie psychiczne. Jestem w kontakcie ze wszystkimi klientami - zapewnia Przemysław Kujawa.
- Na pytanie, kiedy odda zaliczkę, odpowiada: „Za tydzień. Za tydzień, jutro, pojutrze, proszę o kontakt” - opisuje Marcin Rosiak.
- Od marca cały czas żeśmy do niego wydzwaniali. Ja wykonałam mnóstwo telefonów - mówi pani Beata.
- Są ludzie, którzy nie chcą się ugadać. Wtedy wkracza prokurator, bo oni zakładają sprawy - mówi Przemysław Kujawa.
Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi przekazuje, że pan Przemysław kilkukrotnie pojawiał się w postępowaniach prowadzonych przez prokuratury z okręgu. - W trzech sprawach skierowane zostały akty oskarżenia, w których formułowane były zarzuty oszustwa. Co więcej - dwie prokuratury prowadzą postępowania, w których podejrzany usłyszał zarzuty - dodaje rzecznik.
Oszukani w internecie. Pozytywne opinie zwiodły klientów
Reporter: Dla wielu z tych ludzi to były spore kwoty, to nie są bogaci ludzie. Ktoś się decyduje robić płot, robić dach, a pan z tymi pieniędzmi znika. Oni muszą za to płacić jeszcze raz. Nie jest panu tak trochę głupio, wstyd? Tak po ludzku?
Przemysław Kujawa: Tak, jest to nie w porządku, jest mi wstyd i dlatego naprawiam te błędy.
Reporter: Może chciałby pan przed kamerą przeprosić tych wszystkich ludzi?
Przemysław Kujawa: Tak, jak najbardziej. Przepraszam tych wszystkich ludzi, u których nie dokończyłem pracy.
- Panie, to jest fikcja, nie sądy, nie policja. Im się robić nie chce. Wiem, że nie odzyskam tych pieniędzy, ale ja go chcę zapuszkować. Koniecznie. On musi siedzieć! - podsumowuje pani Elżbieta.*
*skrót materiału