On zapadł w śpiączkę, one musiały się wyprowadzać

Pani Teresa twierdzi, że po tym, jak jej partner zapadł w śpiączkę po wypadku, musiała się wyprowadzić z jego rodzinnego domu wraz z ich 11-letnią córką. Reszta budynku należy do rodzeństwa mężczyzny, które zażądało, jak twierdzi pani Teresa, 1000 zł opłat.

- Darek w ogóle jest chrzestny i powiedziałam, że ojciec chrzestny, który przysięgał przed Bogiem, powinien pomóc chrześnicy, a nie wyganiać z domu – mówi Teresa Trochim, partnerka pana Edwarda.

Z siedmiorgiem dzieci w malutkim domu. Ich historia poruszyła widzów

Banie Mazurskie - wieś w województwie warmińsko-mazurskim. Pani Teresa Trochim mieszka tu od dzieciństwa. Po sąsiedzku mieszkał pan Edward. 15 lat temu połączyła ich miłość. Owocem tej miłości jest 11-letnia Julianna. 

Sielanka trwała wiele lat. Rodzina po śmierci rodziców pana Edwarda zamieszkała w domu rodzinnym mężczyzny. Ponieważ pan Edward ma siostrę i brata, to rodzeństwo sądownie  podzieliło dom między siebie.

- Edek nie chciał, żeby ten dom opustoszał, bo oczywiście nikt nie chciał się nim zająć. Tam wszystko Edek robił: centralne, łazienki, wszystko on. Pomagał wówczas swojej mamie i tacie, reszta rodzeństwa wielkim łukiem to omijała. To stary budynek, trzeba było bardzo dużo pieniędzy tu wsadzić – mówi Teresa Trochim, partnerka pana Edwarda.

Dziki lokator doprowadził do pożaru. Stracili wszystko 

Był 25 sierpnia ubiegłego roku. Pan Edward chciał wyczyścić dmuchany basen, który był ulubionym miejscem zabaw jego córki. Nikt nie przypuszczał, że to co się stało, na zawsze zmieni życie pani Teresy i Julianny.

- Pompa była podłączona do przedłużacza. I jak on wziął ten przedłużacz, to nie wiem, może nogi miał mokre. Chwycił przedłużacz i go podniosło. Biegiem poleciałam do garażu, wyłączyłam prąd. Krzyczałam po Darka, po Krzysia, wezwałam karetkę, reanimowali go – opowiada pani Teresa.

Pan Edward przeżył ten tragiczny wypadek. Niestety, zapadł w śpiączkę. Jest w specjalistycznym ośrodku w Toruniu. Dramat, który przeżywają matka z córką, stał się początkiem koszmaru, który teraz zgotowali im siostra i brat pana Edwarda.

- Po tym wypadku już zaczęli się czepiać. Po prostu chcieli się jej pozbyć, żeby wyszła. Nie patrzyli, że to Edwarda córka, żeby pomóc jakoś, nie, nie było tego – uważają Daniela i Jerzy Trochimowie, rodzice pani Teresy.

- Ona mi wysyłała od swojego adwokata pogróżki takie, żebym z nią umowę jak najszybciej zawarła, i że korzystam z wszystkiego, i żebym poniosła 1000 zł kosztów. Po prostu chce takiego czynszu. Postanowiłam wyjść i już – mówi pani Teresa.

Rodzeństwo pana Edwarda nie wyraziło zgody na rozmowę przed kamerą.

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX