9 miesięcy czeka na… wyliczenie emerytury
Alicja Szmoniewska z Kędzierzyna-Koźla od 9 miesięcy czeka na emeryturę z ZUS. Tyle minęło, odkąd złożyła dokumenty i tyle trwa wyliczanie przez urzędników kwoty, jaką powinna otrzymywać. Przez ten czas wypłacają pani Alicji zaledwie 700 zł emerytury w kwocie zaliczkowej. Jak za to przetrwać?
W Kędzierzynie-Koźlu mieszka pani Alicja Szmoniewska ze swoim mężem. Kobieta w styczniu tego roku skończyła 60 lat i postanowiła przejść na emeryturę.
- Prace były różne, ostatnio to była w supermarkecie, w firmie sprzątającej. Ze względu na zdrowie, nie wszystkie prace mogłam wykonywać – mówi.
Pani Alicja złożyła wszystkie dokumenty do ZUS-u w Kędzierzynie. Jednak jej sprawa trafiła do ZUS-u w Nowym Sączu, dlatego że kobieta w latach 80. pracowała za granicą.
- W latach 81-87 pracowałam w Czechach, to była umowa międzynarodowa, pracowałam tam normalnie, legalnie. Mija już 9. miesiąc i nic nie jest załatwione – tłumaczy.
Kobieta otrzymała decyzję przyznającą emeryturę, ale nie w pełnej kwocie. 700 zł to jedynie zaliczka emerytury.
On zapadł w śpiączkę, one musiały się wyprowadzać
- Moja matka pracowała praktycznie przez całe życie, nie była to praca lekka, z reguły fizyczna i w podziękowaniu od państwa dostaje 700 zł emerytury – komentuje Przemysław Szmoniewski, syn pani Alicji.
- Żona skończyła pracę, oddała papiery potrzebne do emerytury do ZUS-u, to dostała tak na odczepnego te parę groszy: masz niewolniku, pracowałeś, a teraz ciesz się, że żyjesz – dodaje Bogdan Szmoniewski, mąż pani Alicji.
- Ponieważ pani Alicja przedstawiła te okresy pracy za granicą, tutaj mówimy o Czechach, więc jest to sprawa koordynowana, my nie chcąc zostawić pani Alicji bez środków do życia, wydaliśmy decyzję o ustaleniu prawa do emerytury, ale w wysokości zaliczkowej. I też rozpoczęliśmy, długą jak się okazało, współpracę z jedną z firm, żeby poprawiła nieprawidłowości, nieścisłości, które były w okresie ubezpieczenia – wyjaśnia Karol Jagielski, przedstawiciel ZUS.
Alkohol i fetor. Lokator zagraża całemu blokowi
Od 8 miesięcy pani Alicja nie otrzymała informacji od ZUS-u, ile faktycznie wyniesie jej emerytura. Nie pomagają pisma i telefony do urzędu.
- Co ich obchodzą Czechy? Czechy to jest inna sprawa, sami powiedzieli, że Czesi będą osobiście płacić. Niech ZUS podliczy to, co zostało tu w kraju przepracowane i niech wypłaca polską emeryturę, Czesi zrobią, to nadpłacą czeską emeryturę – dodaje Bogdan Szmoniewski, mąż pani Alicji.
Pani Alicja nie rozumie, dlaczego tak długo trwa podjęcie decyzji w sprawie wysokości jej emerytury. Kobieta nie jest w stanie przeżyć za 700 zł miesięcznie. Liczy, że urzędy szybko podejmą decyzję i będzie mogła cieszyć się życiem na emeryturze.
- Leki kosztują, a mama ma problemy z tarczycą, a przede wszystkim chory kręgosłup, to takie bonusowe „podziękowanie” od życia i pracy fizycznej – mówi Przemysław Szmoniewski.
Z siedmiorgiem dzieci w malutkim domu. Ich historia poruszyła widzów
- Czekamy na wydanie decyzji przez instytucję czeską. Nie zmienia to jednak faktu, że możemy wypłacać już tę emeryturę w wysokości minimalnej. Pani Alicja dostanie nową decyzję o przeliczeniu - zapowiada Karol Jagielski, przedstawiciel ZUS.
- Niestety, muszę na wszystkim oszczędzić, żeby przetrwać. To nie jest życie, tylko takie przetrwanie – podsumowuje pani Alicja.