Niepełnosprawni chodzą po schodach, bo burmistrz nie zezwala na zamianę mieszkań

Niepełnosprawna para z Biskupca codziennie musi pokonywać 27 stopni schodów, by wydostać się z mieszkania komunalnego. Kilka bloków dalej, na parterze mieszka matka z trojgiem dzieci i też szuka mieszkania, ale większego. Obie strony chciały się na lokale wymienić, ale nie zgodził się burmistrz miasta.

Pani Jolanta Siwik i jej partner Piotr Miszkurka są osobami niepełnosprawnymi. Pani Jolanta ma mózgowe porażenie dziecięce i niedowład czterokończynowy, pan Piotr jest niepełnosprawny umysłowo w stopniu lekkim. Para mieszka razem, w Biskupcu na Warmii.

Koszmarny transport karetką i śmierć pacjentki. ZUS odmówił renty specjalnej

- Przez 10 lat byliśmy przyjaciółmi, potem po śmierci najpierw Piotra mamy, potem mojej, połączyła nas miłość, stwierdziliśmy, że będziemy już razem do końca, dopóki śmierć nas nie rozłączy – opowiada Jolanta Siwik.

Prawo do lokalu komunalnego, w którym mieszka para, pan Piotr odziedziczył po zmarłej mamie. Już dwa lata temu mężczyzna zaczął starać się o zamianę na inny lokal, znajdujący się na parterze. Na tym samym osiedlu, kilka bloków dalej, samotna matka z trojgiem dzieci na taką zamianę się zgodziła.

- Trzeba było napisać podanie do burmistrza. Odpowiedź była negatywna, stwierdził, że mamy za duże dochody. Te schody mnie strasznie męczą, są obciążeniem też dla Piotra. On dźwigać nie może. Nie daj Boże mu się coś stanie, to już na całe wieki jestem tu uwięziona – przyznaje Jolanta Siwik.

- Tamto mieszkanie było dla mnie lepsze, bo ma większe pokoje, a ja mam troje dzieci – mówi kobieta, która chce się zamienić na lokale z niepełnosprawną parą.

Nawet 1000 zł dopłaty do wody w czterech blokach w Lublinie

Niestety na zamianę nie zgadzają się władze miasta, twierdząc, że para ma zbyt wysokie dochody. Gdy pan Piotr i pani Jolanta składali wniosek, oprócz otrzymywanych świadczeń dodatkowo pracowali. Pracę stracili, ale według urzędników ich sytuacja materialna się nie zmieniła.

Próbowaliśmy umówić się na rozmowę z burmistrzem Biskupca - bezskutecznie. Wielokrotnie próbowaliśmy też dodzwonić się do niego. Niestety do dziś nie odebrał telefonu.

- Ona by tutaj miała lepiej z tymi dzieciakami, a my byśmy mieli tam, bo byśmy wychodzili na podwórko. Trzeba burmistrza pociągnąć tu kilka razy z Jolantą po tych schodach, to może by zmienił zdanie – komentuje Piotr Miszkurka, partner pani Jolanty.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX