Zbudowali sieć gazową. Z inwestycji korzysta jeden dom
Mieszkańcy Myszkowa cieszyli się, że na ich ulicy zostanie podłączony gaz. Inwestycja znacznie ułatwiłaby im codzienne życie. Niestety radość nie trwała długo. Okazało się, że gaz podłączono tylko do jednego domu na końcu uliczki. Na podłączenie innych domów do sieci zgody nie chce wydać starostwo. Jest jednak szansa, że sytuacja wkrótce ulegnie zmianie.
Pani Elżbieta ma 66 lat. Mieszka ze swoją 86-letnią matką w niewielkim domu w Myszkowie w województwie śląskim. Kiedy dowiedziała się, że na jej ulicy zostanie podłączony gaz, ucieszyła się, że skończy się dla niej uciążliwe palenie w piecu.
- Codziennie niestety muszę wyjść z domu, bo nie mam w domu pieca, tylko mam w komórce. Muszę go oczyścić z sadzy, nasypać prawie worek ekogroszku, potem muszę ten popiół z mojej posesji wyciągnąć na ulicę. Ja już nie mam siły, jesteśmy tutaj we dwie i to ogrzewanie centralne na gaz to było dla mnie zbawienie - mówi Elżbieta Cubała.
Z inwestycji cieszyli się również sąsiedzi pani Elżbiety. Dostali nawet dotację z gminy na zakup nowego pieca gazowego i podpisali umowę z firmą gazowniczą.
Niestety radość nie trwała jednak długo. Gaz podłączono tylko do jednego domu na końcu uliczki. Starostwo Powiatowe w Myszkowie uznało tę inwestycję za "inwestycję celu publicznego". Na podłączenie dwóch kolejnych domów starostwo nie chce wydać zgody, bo według urzędników to już inwestycja… prywatna.
Jeden dom, jedna rodzina i wielki konflikt
- Nie wiemy, dlaczego tak jest, to dla nas jakaś magia, to jest jakieś kuriozum - opowiada Elżbieta Wrona. - Starosta powiedział: nie, bo uliczka należy do powiatowych rad narodowych, które nie istnieją - dodaje.
Okazuje się, że droga, w którą wkopano rurę z gazem, nie ma właściciela. Potrzebna była zgoda starosty na ograniczenie praw do tej działki. Starosta zgodę wydał, ale tylko na podłączenie jednego domu. Na podłączenie kolejnych wydać nie chce.
- Jestem zdruzgotana tym, że jedni są lepsi, drudzy są gorsi, że jednym wolno coś zrobić, drugim nie wolno - mówi Elżbieta Cubała.
- Nie przeszkadzało im wydać zgody sąsiadowi, ale nam już nie. Nie wiem, może my jesteśmy ten gorszy sort - zastanawia się Wiesław Wrona.
Marcin Pilis, Starostwo Powiatowe w Myszkowie: Wniosek spełniał wymogi, ta inwestycja wpisywała się w definicję celu, dlatego starostwo wydało pozytywną decyzję, rok później państwowa spółka gazownictwa złożyła wniosek, który właściwie składał się z wykonania przyłączy indywidualnych.
Reporter: Ale to też było przyłącze indywidualne, do tego jednego domostwa.
Pilis: Zgadza się, ale to była realizacja celu użytku publicznego polegająca na wybudowaniu ciągu sieci gazowej wzdłuż drogi, która nie ma właściciela.
Po podziale podwórka toną w śmieciach
Reporter: Ale która służy tylko jednemu właścicielowi, to jaki to jest cel publiczny, cel publiczny to chyba wtedy, kiedy więcej ludzi może z tego korzystać…
Pilis: Zgadza się, ale chciałbym podkreślić, że starostwo działo zgodnie z wnioskiem Polskiej Spółki Gazownictwa, było tak sformułowane. Ten wniosek drugi dotyczył już innych przyłączy indywidualnych.
- Jak to było weryfikowane, komu dać, a komu nie dać - nie wiemy - mówi Elżbieta Wrona.
- Nie możemy się podłączyć pod tę inwestycję publiczną. Rozważaliśmy nawet złożenie drugi raz papierów i niech nam drugą rurę pociągną przez ulicę i niech nas podłączą do tej rury, jeśli do tej pierwszej nie można - dodaje Elżbieta Cubała.
Okazuje się, że urzędnicy nie mają sobie nic do zarzucenia. - Urzędnicy wykonali pewną procedurę w prasie, na tablicy ogłoszeń, w Internecie - wyjaśnia Marcin Pilis ze Starostwa Powiatowego w Myszkowie.
Jest jednak szansa, że sytuacja wkrótce ulegnie zmianie. Wojewoda nakazał Staroście ponownie rozpatrzyć wniosek o podłączenie dwóch domów do sieci.