Seniorzy zamknęli się w domach. W pandemii pomagają im wolontariusze i Interwencja
Pandemia to trudny czas przede wszystkim dla seniorów. Część z nich nie wychodzi z domu w obawie przed wirusem. Zamknięci w czterech ścianach nie mogą zrobić choćby podstawowych zakupów. Właśnie z takim problemem do naszej redakcji zgłosiła się 70-letnia pani Antonina.
- Nie wychodzimy nigdzie, mąż nie ma wózka czy balkonu. Żebym miała wózek, to posadziłabym go jakoś przed klatką może. Ja wychodzę raz na jakiś czas, wezmę ze 30-40 zł i mam zakupy na cały tydzień. Boję się bardzo, bo jeżeli podłapałabym tego wirusa i przyniosła do domu, to wiem, że to będzie koniec – mówi pani Antonina, której dostarczyliśmy jedzenie i produkty pierwszej potrzeby.
System nie wytrzymuje. Wstrząsające relacje ratowników
Takich seniorów jak pani Antonina i jej mąż jest więcej. W Warszawie zorganizowano akcję „Senior w Koronie”, w której wolontariusze dostarczają schorowanym osobom w podeszłym wieku niezbędne zakupy.
- Stworzyliśmy grupę na Facebooku, na której zaczęliśmy wymieniać się informacjami na temat seniorów i zaczęliśmy szukać wolontariuszy. Zaraz potem otworzyliśmy zarzutkę internetową, z której później zaczęliśmy zbierać środki na zakup ciepłych posiłków dostarczanych do naszych seniorów. Docieramy w soboty do około 80 seniorów, dostarczamy ciepłe posiłki – opowiada Sebastian Kos, wolontariusz akcji „Senior w Koronie”.
- Skupiamy się na tych najbardziej potrzebujących, na tych schorowanych osobach, które nie wychodzą z domu, które albo boją się wychodzić, albo po prostu nie mogą, mają problemy z chodzeniem. Dla naszych seniorów ważne są nie tylko te produkty, ale często sam fakt, że ktoś zapuka do drzwi, ktoś się przywita, zapyta, co słychać, jak dana osoba się czuje – mówi Justyna Charubin, wolontariuszka akcji „Senior w Koronie”.
Wolontariusze rozwożą paczki w każdą sobotę. Mają pod swoją opieką kilkudziesięciu seniorów i szukają kolejnych, którym mogliby pomóc. Pani Maria korzysta z pomocy wolontariuszy od kilku miesięcy. 80-latka rzadko wychodzi z mieszkania, ponieważ ma problemy z poruszaniem się.
Wszystkie ręce na pokład. Studentka medycyny pomaga wykrywać koronawirusa
- To są ludzie, na których mogę liczyć, jak państwo widzicie, nawet moja kotka. Jestem bardzo zadowolona. Państwo z drugiego końca Warszawy potrafią przyjechać i kupić mi dwie kajzerki – przyznaje pani Maria.
Wolontariusze odwiedzają też pana Andrzeja. Schorowany 73-latek jest bardzo wdzięczny za pomoc.
- Staram się nie wychodzić zupełnie, po prostu boję się. Boję się, bo mam kłopoty zdrowotne, bardzo poważne. Powiedzenie zwyczajne „dziękuję” to jest za mało – komentuje senior.
Pan Stanisław mieszka na warszawskiej Pradze. Pomoc otrzymuje nie tylko samotny 60-latek, ale i jego zwierzęta.
- Jestem z tego bardzo zadowolony, bo to nie tylko żywność, ale i inne artykuły. Dla mnie i dla piesków, kotków – mówi.
Szpitale tymczasowe a walka z koronawirusem
- Nie wiem, skąd się wzięli, tyle ich jest, szkoda tylko, że przez maski nie mogę ich poznać lepiej – komentuje pani Maria.
- My naprawdę jesteśmy biedni, na ogół ludzie starsi wiekiem są schorowani, coś im dolega, jesteśmy bardzo podatni, żeby podłapać tę paskudną chorobę i w zasadzie żyjemy dzięki tym ludziom – dodaje pan Andrzej.