Tajemnicze zabójstwo w Kaliszu. Trzy kobiety ze śladami krwi ofiary
39-letni Andrzej P. zginął od ciosu nożem. W momencie zbrodni w mieszkaniu w Kaliszu były trzy kobiety, a na ubraniu każdej z nich śledczy odnaleźli ślady krwi. O zabójstwo oskarżono najmłodszą - Magdalenę K. Ta twierdzi jednak, że jest niewinna i padła ofiarą spisku dwóch pozostałych. Na ostatniej rozprawie na jaw wyszły szokujące fakty. Okazało się, że rzekomy naoczny świadek zbrodni kłamał w zeznaniach. Zatajał też istotne okoliczności sprawy.
Magdalena K. ma 22 lata, mieszka w Kaliszu. Jest matką dwuletniego chłopca. Pochodzi z dysfunkcyjnej rodziny. Wiek dojrzewania spędziła w ośrodku wychowawczym. Potem często zmieniała adresy. Zdarzało jej się też pomieszkiwać u swojej matki - 43-letniej Agnieszki K. Ta z kolei związana była z Andrzejem P.
-Andrzej P. był osobą, która nie stroniła od alkoholu, która była bardzo zakochana w matce mojej klientki – opowiada Karolina Skrzypczyńska, obrońca Magdaleny K.
- Wiem o dwóch zdradach, jakich dopuściła się Agnieszka. On domyślał się – mówi Daria Ż., świadek w sprawie zabójstwa.
Dzień przed kremacją ustaliła, że jej brat… żyje
Zdaniem znajomej Magdaleny K., matka 22-latki podejrzewała, że ma ona romans z Andrzejem P.
- Tam takie cyrki ponoć chodziły – przyznaje.
Jest 2 listopada 2019 roku. Tego dnia Agnieszka K. ma urodziny. Z tej okazji organizuje imprezę. W mieszkaniu jest pięć osób: Agnieszka, jej dwoje znajomych, córka Magdalena oraz konkubent - 39-letni Andrzej P. W pewnej chwili dochodzi do kłótni.
- Oskarżona nie akceptowała związku pokrzywdzonego z jej matką, wskazując, że w jej ocenie jest za brzydki, by z nią przebywać – relacjonuje Maciej Meler z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Budowlaniec z Jaworzna znika z zaliczkami. Miał też wyłudzać kredyty
- Magda się rzuciła na niego, Andrzej wstał i zaczęli się szarpać. Powiedział, że albo się uspokoi, albo zadzwoni na policję. No to ja stwierdziłem, że już czas na mnie i poszedłem – wspomina uczestnik imprezy.
Relacje z przebiegu zdarzeń są różne.
Według Magdaleny K. kłótnia odbyła się na stojąco, przy wersalce. - Była tam matka, która ich rozdzielała. Potem tak naprawdę jest wielki hałas, wrzawa podniesiona przez panią Darię i panią Agnieszkę, wskazujący na to, że moja klientka zabiła pana Andrzeja – mówi obrońca 22-latki.
- Byłam w ubikacji, Magda nie stała przy łóżku, jak wyszłam z łazienki. Magda siedziała sobie na fotelu – słyszymy od Agnieszki. K.
Przebieg całego zdarzenia powinna widzieć Daria Ż., która w momencie awantury siedziała na kanapie.
Rolnik musi wyrzucić tysiąc ton buraków. Wini dystrybutora nasion
- Nie pamiętam właśnie żadnych hałasów, krzyków, ja chyba spałam wtedy. Musiałam usnąć, po prostu ten alkohol wziął górę – twierdzi.
- Ona nie wyglądała na jakąś taką mocno pijaną, by nie wiedziała, co się dzieje – uważa uczestnik imprezy, który opuścił ją przed zabójstwem.
W mieszkaniu alkohol leje się szerokim strumieniem. Chwilę po tym, jak między Magdaleną a Andrzejem dochodzi do kłótni, okazuje się, że mężczyzna nie żyje. Zostaje zamordowany. Narzędzie zbrodni to kuchenny nóż.
Daria Ż. przytacza słowa, jakie miała usłyszeć po przebudzeniu. – Powiedziała: ciocia, bo ja trafiłam w łóżko. To najbardziej mi utkwiło. Ja się obróciłam i próbowałam tamować krew. On był już nieprzytomny.
Agnieszka K. twierdzi, że zdarzenia nie widziała. - One były w pokoju, tak że nie wiem, która to zabiła teraz. Najpierw wydawało mi się, że to moja córka Magda, ale nie wiem, która to naprawdę jest.
Kuriozalna pomyłka komornika. Zlicytował działkę za 1/4 wartości
- Biegły dokonujący oceny kierunku i umiejscowienia kropel krwi znajdujących się na odzieży oskarżonej potwierdził, że ich ułożenie wskazuje na okoliczność, że powstały w wyniku wyciągnięcia ostrego narzędzia i oddalenia się – informuje Maciej Meler z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Magdalena K. przyznała, że to ona umyła narzędzie zbrodni. Twierdzi, że był to odruch. Później odwiedziła znajomą.
- Zaczęła płakać, że mama chce ją wrobić. A czemu, to nie wnikałam w takie rzeczy – opowiada koleżanka 22-latki.
Jej obrończyni wskazuje na nietypowe zachowanie matki po zabójstwie.
- Połączyła się rozmową wideo ze swoją siostrzenicą, pokazując ciało denata i informując, że pani Magdalena go zabiła. Dopiero na samym końcu dzwoni na pogotowie, dzwoni na policję mówiąc, że jej córka zabiła jej partnera. Stwierdza to pomimo tego, że była w tym czasie w toalecie – mówi Karolina Skrzypczyńska.
- Razem ze swoją koleżanką przebierają się, poprawiają makijaż i czekają na policję. Robią to, żeby dobrze wyglądać – dodaje Agnieszka Walczak z TV Kalisz.
Walczy o spadek po siostrze z byłym burmistrzem Kłodzka. Tajemniczy testament
Po zabójstwie Magdalena K. przez kilka godzin błąka się po Kaliszu. Odwiedza kilku znajomych. Potem sama oddaje się w ręce policji. Nie przyznaje się do zabójstwa. Agnieszka i jej znajoma również zostają przewiezione na pobliską komendę. Na ubraniach każdej z kobiet śledczy znajdują ślady krwi.
Obrońca Magdaleny K. zwraca uwagę na zdjęcie wykonane Agnieszce K. w momencie zatrzymania. - Widać humor dopisał - komentuje.
Dwa dni po zabójstwie kobiety zostają przesłuchane. Znajoma Agnieszki K. składa wówczas kluczowe zeznania. Twierdzi, że siedząc obok ofiary, widziała moment zabójstwa. Widziała, jak Magdalena K. zadaje śmiertelny cios.
- Opowiada, że moja klientka w pewnym momencie wstała, chwyciła nóż i zza ławy dźgnęła leżącego od strony ławy na kanapie pokrzywdzonego – relacjonuje Karolina Skrzypczyńska, obrońca Magdaleny K.
Leży w łóżku i walczy z bólem. Rehabilitację wyznaczono za dwa lata
- Oskarżona musiałaby mieć ręce dłuższe, niż ona sama. Gdyby to ona miała nóż w ręce i zadała mu cios, to te ręce musiałyby mieć długość 2,5 metra – komentuje Agnieszka Walczak z TV Kalisz.
Później Daria Ż. zmienia treść zeznań.
- Stwierdziła, że jednak teraz sobie mocniej przypomina i pani Magda cios zadała nie zza ławy, tylko podeszła do tapczanu i wtedy przy samej pani Darii stojąc dokonała zabójstwa – mówi Karolina Skrzypczyńska.
W rozmowie z nami Daria Ż. stwierdziła, że jednak nie widziała momentu zabójstwa oraz że nie wie, dlaczego wcześniej zeznała inaczej.
Magdalena K. została tymczasowo aresztowana. Prokurator postawił jej zarzut zabójstwa. Kilka miesięcy temu rozpoczął się proces. Na ostatniej rozprawie Daria Ż. po raz kolejny zmieniła swoje zeznania.
- Całkowicie się rozkleiła i powiedziała, że była szantażowana przez Agnieszkę K., czyli gospodynię przyjęcia, która nie kazała jej mówić prawdy. W świetle tych zeznań możemy stworzyć różne wersje tego, co tam się wydarzyło. Możemy sobie zadać pytanie: kto tak naprawdę zabił? – mówi Agnieszka Walczak, dziennikarka TV Kalisz.
- Straszyła mnie, że jeżeli powiem, że tam były dzieci, to mi łeb przy samej dupie ukręci. A jak ona nie zdąży, to ktoś inny – twierdzi Daria Ż.
Trzyletni koszmar. Nie mogli pozbyć się z mieszkania dzikich lokatorów
- Okazuje się, że ten nóż umyło jedno z dzieci. Mówimy o chłopcach w wieku 13 i 15 lat – wyjaśnia obrończyni Magdaleny K.
Agnieszka K. odmówiła składania zeznań przed sądem. Kilka tygodni temu w sprawie nastąpił tragiczny zwrot. Niespodziewanie zmarł sędzia, który prowadził sprawę. Oznacza to, że cały proces będzie musiał być prowadzony od nowa.
- Spodziewam się kolejnych zwrotów w tej sprawie. Przede wszystkim, czekając na przesłuchanie dzieci – podsumowuje Karolina Skrzypczyńska, obrońca Magdaleny K.