Przez pożyczkę straciła ziemię. "Dokąd będę żyła, będę dziada ścigać za to"
Pani Beata z małej wsi na Dolnym Śląsku prawie 10 lat temu pożyczyła 30 tysięcy złotych od Kamila Sz. Przez tę pożyczkę kobieta straciła grunty rolne warte ponad 300 tysięcy, które dawały wyżywienie całej rodzinie. Teraz walczy o zwrot ziemi albo pieniędzy.
- Wzięłam od niego pożyczkę i spłacałam, ale w pewnym momencie już nie dawałam rady, bo coraz większe były to kwoty. Przyjeżdżał, nękał mnie, SMS-ami, groził mi – twierdzi Beata Sośnicka.
Pani Beata mówi, że Kamil Sz. naciskał na podpisanie u notariusza niejasnych dla niej dokumentów. Dopiero w domu, po rozmowie z rodziną, zorientowała się, co podpisała.
Dyspozytorka nie wysłała karetki. Mężczyzna zmarł
- Nawet mi nie dali nic do przeczytania, tylko on trzymał kartki, dał mi coś do podpisania, ja to podpisałam i kazali mi szybko wyjść. I dopiero w domu zorientowałam się, że to jest umowa sprzedaży, rodzina pyta się mnie, gdzie mam pieniądze. A jakie? Jak on mi nic nie dał – mówi Beata Sośnicka.
Utracone grunty dawały wyżywienie całej rodzinie. Bez ziemi rodzinne gospodarstwo podupadło.
- Aż się mąż rozchorował, ja sama myślałam, że nogi wyciągnę z tego żalu, bo to z pokolenia na pokolenie – mówi Teodora Sośnicka, matka pani Beaty.
Pani Beata postanowiła walczyć w sądzie o pieniądze za swoje grunty. Procesy trwały prawie pięć lat. Ostatecznie prawomocny wyrok okazał się dla kobiety korzystny. Pani Beata powinna dostać ponad 287 tysięcy złotych.
Grzyb, wilgoć i chłód w mieszkaniu. Emeryci proszą o zamianę lokalu
- Komornik nic nie znalazł, żadnego majątku, żadnych pieniędzy – tłumaczy pani Beata.
Oficjalnie grunty kupiła firma Kamila Sz. Szukamy jej w trzech dolnośląskich miastach. To trzy adresy, pod którymi spółka widnieje w internecie: Wrocław, Trzebnica i Oborniki Śląskie.
W Trzebnicy nikt nie słyszał o firmie, we Wrocławiu usłyszeliśmy, że wynajmowała ona tam tzw. wirtualne biuro i obsługiwano jej korespondencję, ale umowa wygasła. W Obornikach Śląskich po budynku zostały tylko gruzy.
- Wydaje się, że mamy tu do czynienia ze spółką, która istnieje tylko na papierze, kilkumiesięczne działania komornika nie dały rezultatu – przyznaje Krzysztof Pietrzyk, rzecznik Krajowej Rady Komorniczej, gdy pytamy go o szansę na odzyskanie pieniędzy.
Ze sparaliżowaną żoną w mieszkaniu bez wody i toalety
Jak dodaje, bezskuteczna egzekucja przeciwko spółce otwiera drogę do wszczęcia postępowania przeciwko osobom fizycznym: „I mam nadzieję, że taka egzekucja okaże się skuteczna”.
Do tego jednak potrzebny będzie nowy proces. - Dokąd będę żyła, to będę dziada ścigać za to – zapowiada pani Beata.