Rodzinna karczma odcięta od drogi. "Same fast foody przy autostradach"
Rodzinna karczma ze staropolskim jedzeniem przy tzw. gierkówce bankrutuje, bo drogowcy odcięli ją od drogi. Teraz obok będzie autostrada, ale do wartej około 4 mln zł karczmy dojazdu nie będzie. I to mimo, że tuż obok buduje się ogromny parking, tzw. MOP. - W całym kraju nie spotkamy polskiej restauracji przy MOP-ach. Są fast foody zachodnich sieci. Wszystko zostało poodgradzane – mówi właściciel karczmy.
Karczma Wygodna Izba niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego to rodzinna restauracja przez lata funkcjonująca przy tzw. Gierkówce, czyli drodze szybkiego ruchu łączącej Śląsk z Łodzią i Warszawą. Restauracja rodziny Karbowiaków czynna była była 24 godziny na dobę. W budynku były także pokoje hotelowe.
- Kuchnia była polska, rodzinna, pracowała tam cała rodzina. Przyjeżdżali do nas ludzie, którzy podróżowali z południa na północ. Różne znane osobistości. Częstym gościem był Wodecki, Makłowicz chwalił kuchnię – opowiada Adam Mell, zięć właściciela karczmy.
On w Anglii, ona w Polsce. Walczą o syna
Droga ekspresowa jest obecnie przerabiana na autostradę A1. W 2019 roku okazało się, że karczma zostanie na stałe odcięta od trasy. I wkrótce teren wokół został rozkopany, a dojazd zablokowany. Restaurację i motel zamknięto.
- Do spłaty pozostało nam 1,3 mln zł kredytu. Wszystko, co mieliśmy zostało wyprzedane, by płacić raty. Już nic nie mamy, dlatego wszedł syndyk – tłumaczy Adam Mell, zięć właściciela karczmy.
- Ja rozumiem problem, kiedy droga jest wytyczona zupełnie na nowo, a przy starej drodze zostają knajpy, jak np. Zakopianka za Myślenicami. Tam się zmienił ślad drogi, ale tutaj sytuacja jest zgoła inna. Droga idzie starym śladem, chodziło o kawałeczek asfaltu. Obywatel kontra państwo i instytucja. Obywatel nie ma szans – ocenia Robert Makłowicz, krytyk kulinarny.
Właściciele karczmy chcieli pokryć koszty budowy nowego dojazdu, zbudowania kładki lub zapłacić za zmianę projektu. Nikt nie był tym zainteresowany. Jest to dla nich o tyle niezrozumiałe, że obok zostanie wybudowane miejsce obsługi podróżnych. Karczma będzie jednak oddzielona od niego ogrodzeniem.
Maszynista skazany. Pierwszy taki wyrok w Polsce
- Po zakończeniu budowy autostrady ma tutaj powstać miejsce obsługi podróżnych – tzw. MOP. Przewidywany jest na 200 aut i 150 TIR-ów. Jak to bywa w Polsce, nas odcięli, żeby gastronomię sprzedać zagranicznej firmie. Ten MOP od nas będzie oddalony o 50-100 metrów – zauważa Piotr Karbowiak, syn właścicieli karczmy.
- W całej Polsce nie spotkamy polskiej restauracji przy MOP-ach. Są fast foody zachodnich sieci. Wszystko zostało poodgradzane – dodaje właściciel Sławomir Karbowiak.
- Ci państwo nie mogli zostać odcięci od dostępu do drogi krajowej, bo takiego dostępu nigdy nie mieli. Trudno odcinać coś, co nie istniało – odpowiada Marcin Zalewski z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Łodzi.
Walka z ZUS-em o wyższą emeryturę
Kiedy przed laty Karbowiakowie kupowali teren pod restaurację, warunkiem był dostęp do drogi krajowej. Sprzedający zobowiązał się notarialnie na udostępnienie dojazdu przez należącą do niego sąsiednią działkę. Potwierdzone to zostało również wpisem do ksiąg wieczystych. Jednak drogowcy wykupili tę parcelę wraz z terenem wyznaczonym jako służebność wieczysta. I uważają, że nie muszą wywiązywać się ze zobowiązań poprzedniego właściciela.
- My działki przylegające do działki z zajazdem wykupiliśmy od poprzedniego właściciela i z automatu służebność wygasła. Nie będziemy płacić odszkodowania za ten teren, bo ten teren nie jest uwzględniony w inwestycji. Nie przejmujemy tego terenu – tłumaczy Marcin Zalewski z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Łodzi.
- Jak coś komuś odbieramy, powinniśmy wypłacić odszkodowanie. Wartość naszej nieruchomości spadła. W tej chwili jest zerowa, a mamy wycenę z 2018 roku na 4 miliony zł – mówi Sławomir Karbowiak.
Właściciele karczmy nie dostali dotąd ani grosza odszkodowania. Sprawą zajmuje się Łódzki Urząd Wojewódzki. Jak się okazuje, sprawa nie jest aż tak oczywista, jak twierdzą drogowcy.
Ma usunąć odpady za oszustów. Koszt: 8 milionów zł
- W tej chwili badam, czy należy się tym ludziom odszkodowanie. Czy na skutek tego, że GDDKiA kupiła działki, wygasły ich prawa. Jeżeli te prawa im służyły, to należy im się odszkodowanie, jeśli nie, to się nie należy – mówi Piotr Klimczak, z Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi.
- To jest uzależnione od dobrej woli urzędników, żeby nas połączyć z MOP-em lub porozumieć się w sprawie odszkodowania. Mogą wykupić ten teren. Nie będzie potrzeby wycinania lasu do stworzenia parkingu. Okazuje się, że lepiej wyciąć las, niż wykupić nasz teren – podsumowuje Piotr Karbowiak, syn właścicieli.