Ciężka choroba i schody odcinające panią Gizelę od świata
Roman Bieniek z Zabrza przez 24 godziny na dobę opiekuje się ciepiącą na stwardnienie rozsiane, przykutą do łóżka żoną. Pani Gizela marzy o wyjściu z mieszkania, ale od świata oddzielają ją kręte stopnie schodów. Dotknięte olbrzymim dramatem małżeństwo prosi o mieszkanie na parterze, ale tych w mieście brakuje. Są tylko te wymagające gruntownego i kosztownego remontu.
Państwo Bieńkowie z Zabrza od 39 lat są kochającym się małżeństwem. Niestety 13 lat temu u pani Gizeli zdiagnozowano stwardnienie rozsiane. Choroba postępowała bardzo szybko.
Od czterech miesięcy formalnie… nie żyje
- Żona miała 47 lat. Miała problemy z okiem, bardzo ją bolało. Pojechała na badania do kliniki w Gliwicach, była tam trzy dni i to był już taki zalążek podejrzenia stwardnienia – mówi Roman Bieniek.
- Jak usłyszałam diagnozę, to ja się popłakałam. Płakałam jak bóbr, chyba godzinę - dodaje pani Gizela.
Od pięciu lat kobieta jest już przykuta do łózka. Pan Roman zrezygnował z pracy zawodowej, aby opiekować się żoną. Nie wyobrażał sobie innego rozwiązania. Teraz jego codzienność wypełniona jest całodobową troską o żonę.
- Staram się psychicznie wytrzymać, bo to czasami jest już ponad moje siły. To jest osoba, którą kocham, darzę miłością i dlatego to robię. Żona aż nieraz sama płacze i mówi: jak ty to wszystko wytrzymujesz? Bardzo się modlę o tę moc, o siłę dla mnie i dla mojej żony, żebyśmy mogli jeszcze jakiś czas przetrwać – opowiada pan Roman.
Zalane groby i błoto po kostki
A do przetrwania potrzebują tylko jednej rzeczy: zamiany mieszkania. Teraz mieszkają na pierwszym piętrze i oboje czują się uwięzieni w mieszkaniu.
- Walczę o mieszkanie gdzieś na parterze, żeby jeszcze coś mojej żonie zagwarantować: troszeczkę świeżego powietrza, nieba, zielonego coś. Telefonem jej nagrywam rożnego rodzaju fajne drzewa, które kwitną… Ile razy okno jest otwarte, ona pyta mnie, jak tam jest na dworze. Opowiadam jej – relacjonuje pan Roman.
- Muszę cały czas leżeć, to jest całe moje życie. Nie wiadomo, jak długo jeszcze pożyję, nie wiem… Tylko o to mieszkanie nam chodzi – dodaje pani Gizela.
Szpital nie chce operować, bo pacjentka jest niepełnosprawna
- W trosce o osoby z niepełnosprawnością w Zabrzu od kilku lat realizujemy program, w którym pierwszeństwo w otrzymywaniu mieszkań mają osoby z głęboką niepełnosprawnością. Ta lista nieruchomości cały czas się poszerza, w związku z czym co tydzień aktualizujemy ją i proponujemy panu Romanowi kolejne możliwości. Sęk w tym, że część z nich wymaga gruntownego remontu – informuje Dawid Wowra, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Zabrzu.
- Pieniędzy starcza nam tylko, żeby jakoś przetrwać, wyżyć. A remont mieszkania wymaga kolosalnych pieniędzy, naprawdę kolosalnych – odpowiada pan Roman.
- Biorąc pod uwagę szczególną sytuację pana Romana zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby pomóc znaleźć odpowiednie mieszkanie – zapewnił rzecznik Wowra.