Fekalia zalewają podwórko. Problem zgłaszają od lat
Państwo Mrukowie z Parchowa na Kaszubach od 2015 roku borykają się z problemem gminnego kanalizacji, z której nieczystości wybijają na ich podwórko. Problem pojawia się co jakiś czas. Urzędnicy obiecują pomoc. Tłumaczą jednak, że kanalizacja jest stara, a mieszkańcy gminy wrzucają do niej nieodpowiednie rzeczy, jak np. część pługa.
47-letnia pani Bożena i jej o sześć lat starszy mąż, Jan, bezskutecznie do tej pory prosili urzędników o naprawę wadliwej kanalizacji. W związku z nieczystościami zalewającymi ich ziemię boją się o zdrowie swoje i swoich dwóch synów.
- To jest masakra. Smród czuć w domu, nawet się jeść nie chce – opowiada Bożena Płotka- Mruk
- Wcześniej sami sprzątaliśmy, ale ostatnio jak te fekalia wybiły, to powiedziałem, że już nie będę, bo to ponad moje siły. Zgłaszałem kilkakrotnie problem do wójta, który jest odpowiedzialny z tę kanalizację. Do dzisiejszego dnia jest to nieposprzątane i czekamy w dalszym ciągu na tego pana, który obiecał mi, że to przyjdzie i posprząta – mówi Jan Mruk.
Zabrano im dom pod budowę drogi. 10 lat walczą o odszkodowanie
- Osobiście tego nie sprawdzałem, natomiast wysłałem pracowników, którzy mieli się tym zająć. Jeżeli nieczystości nie zostały usunięte, to obiecuję że dzisiaj, najpóźniej jutro, zostaną usunięte – zapewnił Andrzej Dołębski, wójt gminy Parchowo.
Po naszej interwencji na podwórku państwa Mruków pojawiła się ekipa sprzątająca z urzędu gminy i usunęła nieczystości. Ale to tylko częściowo rozwiązuje problem, pozostaje kwestia przyczyn tego, co nie daje spokojnie żyć naszym bohaterom.
- Mamy w kotłowni podłączenie wody. Poczułam smród szamba poszłam tam i faktycznie, wybijało, pulsowało, wypływało… Cuda są w tym, co wypływa. Mamy budynek z przeznaczeniem na salę bankietową, będziemy przyjmowali gości, będziemy robili wszelakie imprezy, i co? I nagle się okaże, że salę zamkniemy, bo fekalia nam wypływają na środek? – pyta pani Bożena.
- Zaprosiłem tutaj pana, który jest odpowiedzialny za tę kanalizację, chodziliśmy po moim placu, obejrzał sobie wszystkie rzeczy i powiedział: "no, będziemy się starać". No, ale starać, to się starają już od 2015 roku do tej pory i nic nie jest zrobione – dodaje pan Jan.
Dwa samochody - jeden numer VIN!
- Już ma prawie trzydzieści lat ta kanalizacja, awarie się zdarzają, tak jak wszędzie. I też zdarzyła się tutaj u państwa z ulicy Kartuskiej – komentuje wójt Dołębski.
Zdaniem władz awarie nie są tak częste, jak podają to państwo Mrukowie. Jednocześnie urzędnicy przyznają, że problem istnieje, ale kanalizacja źle działa z powodu mieszkańców gminy.
- My apelujemy do mieszkańców, żeby nie wrzucali rzeczy, które nie powinny się tam znaleźć. A znajdują się różne rzeczy. Pojawił się lemiesz od pługa, wyciągnięto duży kamień, ale pojawiają się też pampersy, pojawiają się podpaski, pojawiają się obierki, kufajka była. Nawiązaliśmy kontakt z dwoma firmami, które zajmują się monitoringiem i alarmowaniem o awarii. Dzisiaj ma być spotkanie z jedną firmą, która zbada w terenie, jak to wygląda i zrobi wycenę – mówi wójt.
Zaufała przyjacielowi. Twierdzi, że straciła pół miliona złotych
Państwo Mrukowie liczą, że podjęte działania szybko przyniosą efekty i władze gminy spełnią ich oczekiwania. A nie są one zbyt wygórowane.
- Chcielibyśmy więcej nie budzić się z widokiem fekaliów na podwórku – podsumowuje pani Bożena.