Bez pieniędzy za okna. Firma zniknęła

To historia kilku osób w woj. łódzkiego, które zamówiły okna wraz z montażem w tej samej firmie ze Zduńskiej Woli.  W 2019 roku wpłacili zaliczki, ale umowa nigdy nie została zrealizowana. Firma i pieniądze zniknęły. Poszkodowani, mimo wygranych spraw sądowych, są bezradni.

Panią Joannę, pana Bogdana, panią Paulinę oraz panie Anetę i Aleksandrę połączyła ta sama historia. Wszyscy zamówili okna w tej samej firmie ze Zduńskiej Woli. Wpłacili zaliczki w 2019 roku i spokojnie czekali na realizacje zamówień.

- Złożyłam zamówienie w maju 2019 roku, umawialiśmy się na montaż około lipca. Wpłaciłam zaliczkę w wysokości 800 złotych. To stanowiło 30 proc. wartości zamówienia – opowiada Joanna Kobusiewicz.

- 27 marca 2019 roku zawarliśmy stosowną umowę na wykonanie okien i zamontowanie ich w domu na koniec maja 2019 roku. Wpłaciliśmy zaliczkę w wysokości 3 tys. zł – mówi Bogdan Krzyżański.

- Wpłaciliśmy po 4 tys. zł za okna oraz po 2,5 tys. za drzwi – wspomina Aneta Pietrzak.

Zlecał transport, ale nie płacił. Rzesza poszkodowanych przewoźników

Czas płynął. Zniecierpliwieni bohaterowie reportażu usilnie próbowali skontaktować się z wykonawcą okien, z którym zawarli umowy. Niestety bezskutecznie. W internecie zaczęły pojawiać się wpisy kolejnych poszkodowanych osób.

- Mieliśmy czekać około sześciu tygodni na okna, a trwa to ponad dwa lata. Ciągle słyszeliśmy, że

trzeba poczekać, a później okazało się, że firmy nie ma. Biuro było zamknięte, nie było szyldu – opowiada Paulina Wasilewska.

- Zadzwoniła do nas, już chyba wtedy była pracownica pana B. i poinformowała nas, że pan B. ma jakieś problemy finansowe i najprawdopodobniej nasze okna nie zostaną w ogóle wykonane, a tym bardziej założone, o drzwiach to już nie było wtedy mowy – wspomina Aneta Pietrzak.

- Dziesięć lat pracowałam u niego. Przeinwestował. Dobrał kredytu i jednocześnie zaczął tam za firmą budować swój dom. Kredyt trzeba było spłacać, a jednocześnie swój dom budować i wydaje mi się,  że to się wymsknęło wszystko mu spod kontroli – mówi była pracownica firmy.

Dom dziecka lepszy od ojca? Tak uznali urzędnicy

Kilkanaście kilometrów od Zduńskiej Woli jest fabryka, którą wybudował mężczyzna.  Jedziemy tam z nadzieją, że może uda nam się z nim skontaktować.

- Ten budynek został sprzedany i jest już inny właściciel, inna firma. Już parę osób tu było i pytało o Wiesława B. Ludzie roszczą sobie jakieś należności od niego – słyszymy na miejscu.

Bohaterowie reportażu oddali swoje sprawy do sądu. Wszyscy wygrali. Mają wyroki sądowe nakazujące zwrot pieniędzy. Niestety do tej pory nie odzyskali ani złotówki. Okazało się, że komornik jest bezsilny, bo nie można znaleźć żadnego majątku mężczyzny.

- Na dziś pan jest winien mi ponad 12 tys. zł i siostrze też 12 tys. z kosztami sądowymi, z odsetkami i ze wszystkim – szacuje Aneta Pietrzak.

Kłótnie, wyzwiska, rękoczyny. Konflikt w bloku w Lubinie

- Zostały dokonane darowizny. To, co posiadał, dał żonie i teraz jest goły i wesoły – dodaje poszkodowana Joanna Kobusiewicz.

- Najbardziej boli nas nasze prawo, że po prostu taki człowiek żyje normalnie, ma rodzinę i nie poniósł żadnych konsekwencji swojego zachowania, pomimo wyroków – podsumowuje Aneta Pietrzak.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX