Sam z chorą na schizofrenię siostrą. Grozi im bezdomność

26-letni pan Dariusz z Włocławka, jedyny opiekun chorej na schizofrenię siostry, może wraz z nią trafić na ulicę. Urzędnicy wyrzucają ich z mieszania komunalnego, w którym dorastali i którego mężczyzna nigdy nie opuścił. Urzędnicy mu jednak nie wierzą, podobnie sąsiadom, którzy o tym zaświadczają.

Pan Dariusz i pani Anna są rodzeństwem. Wychowali się w 37-metrowym mieszkaniu komunalnym we Włocławku. Niestety dziś o to mieszkanie muszą  walczyć, by nie zostać bez dachu nad głową.

 - Oni jeszcze potrzebują pomocy, a nie żeby ich wyrzucić na bruk – mówi Wioletta Czupryniak, siostra pana Dariusza.

Strzelał do rodziny, a po wyjściu na wolność wrócił z groźbami. Znów go wypuszczono

- Całe życie tutaj mieszkałem od urodzenia, zawsze byłem tutaj zameldowany, mieszkałem z mamą, a z tatą mieszkałem do czwartego roku życia, bo zginął w wypadku samochodowym - opowiada Dariusz Piątkowski.

Panią Annę, pana Dariusza oraz ich siostrę - panią Wiolettę wychowywała samotnie  matka - pani Janina. Siostry wyszły za mąż, lecz najstarsza szybko wróciła do rodzinnego mieszkania, bo zachorowała na schizofrenię.   

  To nie koniec problemów. Pięć miesięcy temu zmarła pani Janina. Pan Dariusz został sam z niepełnosprawną, ubezwłasnowolnioną siostrą.      

- To jest siostra, rodzeństwo, kocham ją, a ona mnie. Nie wyobrażam sobie, bym miał ją oddać gdzieś pod opiekę. Powiedziałem sobie, że będę robił tak, jakby mama chciała i tego się trzymam – tłumaczy.

Bez odszkodowania za działkę zabraną pod budowę drogi w Warszawie

Pani Janina była głównym najemcą lokalu. Po jej śmierci pan Dariusz chciał podpisać nową umowę najmu. Niestety urzędnicy odmówili. Co więcej, rodzeństwo miało opuścić mieszkanie do 31 stycznia tego roku.

- Z akt sprawy wynika, że mama pana Dariusza i pani Ani prowadziła jednoosobowe gospodarstwo domowe. Taka była jej deklaracja. Stawka za wywóz śmieci była odpowiednio niższa dla jednego najemcy, był to też jasny sygnał dla MOPS-u, który wypłacał pani Janinie dodatek mieszkaniowy. Taka sytuacja trwała kilka lat – tłumaczy Bartłomiej Kucharczyk z Urzędu Miasta we Włocławku.

Jednak zdaniem Sławomira Bajka, pełnomocnika pana Dariusza, zachowanie pani Janiny nie powinno mieć żadnego wpływu na decyzję urzędników.

- Kodeks cywilny nie przewiduje dodatkowych obostrzeń związanych z przekazaniem lokalu nowemu najemcy. Dzieci najemcy, które stale tam zamieszkiwały, mogą tam mieszkać, jest to przewidziane w kodeksie – argumentuje.

Bez pieniędzy za okna. Firma zniknęła

- Mogła błąd zrobić, treści mogła nie zrozumieć, była chora i podpisała – opowiada pani Celina, przyjaciółka pani Janiny.

Sąsiedzi i znajomi poświadczyli, że pan Dariusz zawsze mieszkał w tym lokalu.  Ale zdaniem urzędników to wciąż zbyt mało, by podpisać z nim umowę najmu.

- Pan Dariusz i pani Anna złożyli w administracji komunalnej oświadczenie sąsiadów, lokatorów o tym, że w tym lokalu mieszkali, ale radca prawny administracji zasobów komunalnych uznał, że to nie jest dokument tej rangi – mówi Bartłomiej Kucharczyk z Urzędu Miasta we Włocławku.

Kłótnie, wyzwiska, rękoczyny. Konflikt w bloku w Lubinie

Rodzeństwu pozostaje tylko walka w sądzie. Pan Dariusz pracuje i zarabia 2 tysiące złotych, a pani Anna ma zasiłek - niewiele ponad 600 złotych. Nie stać ich na wynajem mieszkania. Jeśli rodzeństwo w sądzie przegra, zostanie bez dachu nad głową.

- Zostanie ulica, miejsce pod mostem, bo nie mamy gdzie iść – podsumowuje pan Dariusz.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX