Grzyb na ścianie i insekty. Tak mieszka ojciec z niepełnosprawną córką
Pan Jacek samotnie wychowuje swoją córkę Weronikę. Chora na autyzm 13-latka jest upośledzona intelektualnie i chodzi do szkoły specjalnej. W ich komunalnym mieszkaniu panuje wilgoć, nie ma łazienki ani bieżącej wody, ściany są zagrzybione. Mimo to, przez osiem lat samotny ojciec nie mógł doprosić się władz miasta o zamianę lokalu. Dopiero teraz, przed naszymi kamerami, urzędnicy przyznali się do popełnionych błędów. Pojawiły się propozycje nowych mieszkań.
54-letni pan Jacek mieszka w Łodzi, w dzielnicy Stare Polesie. Samotnie wychowuje 13-letnią córkę Weronikę. Nastolatka jest upośledzona intelektualnie i choruje na autyzm, chodzi do szkoły specjalnej. Matce dziecka, nadużywającej alkoholu, sąd odebrał prawa rodzicielskie.
- Była taka sytuacja, że jak wracaliśmy od jej matki ze świąt, to dziecko wisiało na szaliku. Wtedy miała z półtora czy dwa latka. Wpadłem do kuchni, złapałem od razu Weronikę, bo zaczęła się sina robić i zapytałem matkę, czy jest niepoważna - mówi mężczyzna.
- Była sprawa w sądzie właśnie o Weronikę, o zabranie, i sąd przyznał mi do niej prawa. Dał taki gwarant, że musimy gdzieś mieszkać. Ja mieszkania akurat wtedy nie miałem - dodaje.
Mąż pił i bił. Uciekała z synami i musi się ukrywać
Reporter: Gdzie pan wtedy mieszkał?
Pan Jacek: U siostry. No i zacząłem się właśnie starać o mieszkanie w lokalówce i załatwili właśnie tutaj to mieszkanie. Brałem pierwsze lepsze, bo nie wiadomo, może jeszcze gorsze bym dostał.
Ale trudno wyobrazić sobie gorsze warunki patrząc na lokal, który zajmuje pan Jacek z córką. Te niespełna trzydzieści metrów kwadratowych przesiąknięte jest wilgocią, ściany pokryte są grzybem i brakuje łazienki. Zalęgły się insekty, które nieraz w nocy pogryzły dziewczynkę.
- Okolica jest nieciekawa, dużo patologii, tu schodzą się latem pod oknem, piją, burdy do wczesnego rana, okna trzeba zamykać latem, bo głośno jest. Narkomani tu przychodzą i robią te swoje używki różne, to jest tragedia - mówi mężczyzna.
- Nie ma w ogóle łazienki, nie ma w ogóle wody. Myjemy się w wanience, a bieżąca woda jest pobierana z korytarza - dodaje.
- Jestem pełen podziwu jako wychowawca dla niego, ponieważ już drugi rok pracuję z tym dzieckiem i mam stały kontakt z rodzicem. Dziecko jest zadbane, czyściutkie, przynosi kanapki do szkoły, widać, że bardzo, bardzo ten tata stara się - zapewnia Robert Pietras, wychowawca Weroniki.
Tata, czyli pan Jacek, stara się także od ośmiu lat o inne, lepsze mieszkanie dla siebie i Weroniki. Nie stać go na wynajem.
- Biorąc pod uwagę, że mamy ojca, który samotnie wychowuje córkę, powinien mieć naprawdę wszelką pomoc. I ja też uważam, że to nie powinno tyle trwać. Biorę pod uwagę to, że miejskimi lokalami zarządza instytucja, która ma pod sobą około 43 tysięcy lokali. Jest to ogrom. I biorę pod uwagę to, że w takiej instytucji zdarzają się takie błędy, które nie powinny się zdarzać - mówi Jolanta Baranowska z biura prasowego Urzędu Miasta Łodzi.
Marzenie pana Jacka spełniło się przed naszymi kamerami. Ze strony urzędu miasta pojawiło się kilka propozycji mieszkań, do których mógłby przeprowadzić się z córką. Wśród nich lokal w tym miejscu.
- Świeżo zrewitalizowana kamienica, która ma koło siebie ogród, ma plac zabaw, ma siłownię zewnętrzną dla osób dorosłych i tu właśnie między innymi jest takie, nie za wielkie, bo niespełna czterdziestometrowe mieszkanie. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie dla Weroniki większy, z aneksem kuchennym. Jest wyposażona łazienka. To mieszkanie jest gotowe do zamieszkania - dodaje Jolanta Baranowska.