Kamienica trafia z rąk do rąk
Pani Iwona i jej mąż Marek mieszkają w starej kamienicy w Koluszkach. Gdy kilka lat temu zmarła jej właścicielka, budynek przejęła pani S. Według lokatorów, kobieta zaczęła ich nękać. Małżeństwo postanowiło więc odnaleźć spadkobierców zmarłej właścicielki. Zanim do sprawy przejęcia kamienicy wkroczył prokurator, S. zdążyła budynek sprzedać.
Pani Iwona i jej mąż Marek mieszkają w starej kamienicy w Koluszkach. Gdy kilka lat temu zmarła właścicielka, budynek przejęła pani S. Kobieta przekonała sąd, że należy się jej cała nieruchomość.
- Pani S. była współwłaścicielką jednej czwartej, a co do pozostałych trzech czwartych, to wystąpiła do sądu rejonowego o zasiedzenie tej nieruchomości - mówi Monika Kucwaj-Zarzycka, pełnomocnik spadkobierczyni oraz lokatorów.
- Z akt wynika, że wnioskodawczyni przedstawiła dowody w postaci swoich własnych zeznań, zeznań swojego męża i zeznań jednego, jedynego świadka - dodaje.
- Z chwilą, kiedy stała się właścicielką, jej zamiarem była sprzedaż tego domu. Więc zaczęła nas prześladować na wszelkie możliwe sposoby. Mówiła, że mój mąż tutaj nie mieszka, że zalewamy cały dom, że mamy jakieś nielegalne szambo przed domem, było dużo tych spraw - mówi Iwona Pęcherzewska, lokatorka.
Reprywatyzacja w Warszawie. Właściciel chce opłat za korzystanie z podwórka
Działania pani S. spowodowały, że pani Iwona i pan Marek na własną rękę postanowili szukać spadkobierców zmarłej właścicielki budynku. I udało się.
- Traf był taki, że akurat znalazłem tutaj wyrzucone na korytarz papiery z tego domu i w tych papierach znalazłem telefon. Zadzwoniłem i się odezwała pani i powiedziała, że jej dzieci są spadkobiercami tu - mówi Marek Pęcherzewski.
Udało się odnaleźć dwie osoby, które powinny oprócz pani S. także dziedziczyć ten dom. Jedną z tych osób jest pani Anna, która mieszka w Gdyni.
- Moja prababcia miała czworo dzieci, w tym mojego dziadka. Nie wiedziałam o tym, że toczy się postępowanie spadkowe dotyczące tej nieruchomości i z tego, co mi teraz wiadomo, to również nie wiedział mój brat - mówi Anna Rosłaniec.
Sprawą przejęcia kamienicy zajęła się prokuratura. A pani S. niebawem stanie przed sądem. Prokurator zarzuca jej kilka przestępstw, które zamieścił w akcie oskarżenia.
- Sformułowane w nim zarzuty dotyczą przestępstwa składania fałszywych zeznań, wyłudzenia, poświadczenia nieprawdy i oszustwa na szkodę spadkobierców nieruchomości zlokalizowanej w Koluszkach. Składała fałszywe zeznania, zataiła pewne fakty, w ten sposób doprowadziła sąd do wydania orzeczenia, które nie powinno być wydane - mówi Krzysztof Opania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Zanim do akcji wkroczył prokurator, pani S. zdążyła kamienicę sprzedać. Nowy właściciel twierdzi, że nie wiedział o okolicznościach przejęcia budynku przez panią S.
- Dokumenty w trakcie zakupu się zgadzały, weryfikowałem to nie tylko u tego notariusza, w kilku miejscach. Nie widzę podstaw, żeby podważać, że coś było nie tak - mówi mężczyzna.
Reporter: Z nowym właścicielem jak się kontakty układają?
Pani Iwona: Bardzo źle, to jest analogiczna sytuacja, nawet gorszy jest.
- Z tego domu zrobił po prostu wydmuszkę. Walili tu całe dnie i noce, pęka nam tu wszystko - informuje z kolei pan Marek.
Spadkobiercy dawnej właścicieli zapowiadają walkę o odzyskanie kamienicy. Natomiast pani Iwona i pan Marek boją się dalej mieszkać w takich warunkach.
- Chciałam tu być, człowiek się przyzwyczaił, ale w tej sytuacji nie wyobrażam sobie tutaj życia, a tym bardziej z nim jako właścicielem - mówi pani Iwona.