Wycieczka do Włoch odwołana, pieniędzy nie zwrócono

- Zaliczkę wpłaciliśmy w 2019 roku, w listopadzie, natomiast dopłata była w lutym 2020 roku. Wyszło ponad 5 tys. zł razem z ubezpieczeniem. Człowiek jest starszy, to lepiej je mieć, jakby coś się tam stało – opowiadał Ryszard Błaszczak.

Wycieczka miała się odbyć w kwietniu zeszłego roku, ale z powodu pandemii została odwołana przez biuro podróży. Państwo Błaszczakowie do dziś czekają na zwrot pieniędzy.

Rachunek na 17 tys. zł za prąd na… działce letniskowej

- Ze względu na tą epidemię biuro turystyczne przysłało pismo, że rozwiązuje umowę z nami, że będzie zwrot pieniędzy lub można było je zostawić na inne pielgrzymki, które będą organizowane. My się zdecydowaliśmy na zwrot pieniędzy – powiedział Ryszard Błaszczak.

Emeryci liczyli na zwrot pieniędzy z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, ten jednak pieniędzy nie wypłacił z powodu braków formalnych. A formalności miało nie dopełnić biuro podróży.

- Ten szef biura podróży to jest taki lej woda, że mi nic konkretnego nie odpowiedział, on tak owijał w bawełnę, nie dało się rozmawiać – uważa Stanisława Błaszczak.

- Doszło do pewnej niefrasobliwości ze strony biura podróży. Złożyło wniosek ostatniego dnia, kiedy było to możliwe, czyli w sylwestra ubiegłego roku. Nie byłoby tego problemu, o którym rozmawiamy, gdyby ten wniosek został złożony poprawnie – poinformował Damian Ziąber z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.

Ściany pękają, sufit osiada. Strach mieszkać

To fragment rozmowy pani Stanisławy z prezesem biura podróży:

Prezes: Sprawa została skierowana do Marszałka Województwa Śląskiego, w związku z tym, że Turystyczny Fundusz Zwrotów nie mógł państwa wniosków powiązać. Rozmawiałem z zastępcą dyrektor tego Funduszu, która twierdzi, że wnioski są złożone, ale im się tam nie połączyło w systemie.

Pani Stanisława: Nam Fundusz powiedział, że to pan nie dopełnił wniosków jakichś…

- To jest nieprawda i ja mam dowody, że tak nie jest.

- Co my mamy robić?

- No, wie pani, zapewne czekać.

- Ci państwo swój wniosek wypełnili poprawnie, ale tego wniosku poprawnie nie wypełniło biuro. Biuro nie podało numeru PESEL – poinformował Damian Ziąber z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.

Dwa samochody i ten sam numer VIN 

- Fundusz nie zgadza im się, bo tu jest numer dowodu, a oni maja pesel i to się nie zgadza. Powiedzieli: nie wypłacimy, bo nam się tu nie zgadza. Ciekawe, czy tylko nam nie chcą wypłacić czy innym też, przecież tam był pewnie komplet, tam było z 50 osób – dodali państwo Błaszczakowie.

Biuro zawiesiło działalność, ale pod adresem gdzie się mieściło, prowadzona jest księgarnia z publikacjami katolickimi. Tam też zastaliśmy prezesa biura podróży. Ten jednak nie zgodził się na wypowiedź przed kamerą. Swoje oświadczenie wysłał mailem:

 Biuro dopełniło wszelkich formalności składając wnioski w terminie oraz dokonując należnych opłat z ich tytułu. (…) W mojej ocenie trudno tutaj kogokolwiek winić. Po zdiagnozowaniu problemu zarówno Biuro jak i podróżni kontaktowali się z Turystycznym Funduszem Zwrotów w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji lub naniesienia dodatkowych danych (…) Niestety wśród wprowadzonych danych można zmienić niemal wszystko (…), tylko nie można ani zmienić ani dopisać numeru dokumentu czy pesel.

Bój o mieszkanie. Po ponad 30 latach musieli się wyprowadzać

Jak tłumaczył Damian Ziąber z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, nie wystarczy teraz, by biuro podróży dosłało numery PESEL, bo akcja z Turystycznego Funduszu Zwrotów się zakończyła.

- Widząc, że ten wniosek jest niekompletny, prosiliśmy biuro, żeby ten wniosek poprawiło.  Biuro nie zareagowało we wskazanym terminie - dodał

Państwo Błaszczakowie liczą, że ktoś im pomoże. Chcą odzyskać pieniądze, żeby spełnić marzenie i pojechać na pielgrzymkę do Włoch.