Walka dziadków o 4-letnią Julię. Co zrobi sąd?
Rodzina Woźniaków spod Warszawy od ponad dwóch lat walczy, by 4-letnia Julka wróciła do domu. Dziecko trafiło do rodziny zastępczej pod koniec 2018 r. z powodu nieporadności maki. Chcieliby się nią zająć dziadkowie, tak jak 6-letnim bratem Julki. Dziewczynkę umieszczono jednak w rodzinie zastępczej. Niemal nie widuje swoich bliskich.
Mama Juli zostawiła ją u koleżanki, a sama poszła szukać pracy. Dziewczynka dostała wówczas duszności. Trafiła do szpitala.
Sprawą zajął się sąd. Babcia Julii, Lucyna Woźniak dostała telefon z pytaniem, czy zajmie się wnuczką. Nie zdecydowała się, potrzebowała czasu na zastanowienie.
Rolnicy mają odpowiadać za przejazd kolejowy albo… nie dojadą do pól
- Myśmy się z mężem długo zastanawiali co zrobić, bo oboje pracujemy, mamy jedno dziecko już na wychowaniu, które chodzi do przedszkola, zastanawialiśmy się, czy poradzimy sobie z tym wszystkim jako osoby pracujące. Byliśmy w rozsypce, ale w pewnym momencie zabrakło nam jej. Postanowiliśmy, że weźmiemy Julkę do siebie, do brata, żeby się razem dzieci wychowywały – wspomina Lucyna Woźniak.
Choć dziadkowie dość szybko zorientowali, że popełnili błąd i chcą wychowywać Julkę, to jak mówi Katarzyna Marchewka, kierownik PCPR w Powiecie Warszawskim Zachodnim, "machina ruszyła, wnioski wpłynęły do sądu i proces trwa. Decyzja należy sądu".
Pani Lucyna stara się, by Julia miała kontakt ze swoim bratem Dawidem.
- Dawid jeździł z nami po Julkę, bardzo się cieszył, że ją ma, że ma się z kim pobawić. Oni byli bardzo szczęśliwi. Jak przyjeżdżała Julka do mnie w odwiedziny na kontakt, nie zauważyłam, żeby chorowała na astmę, bo z Dawidem pięknie się bawili, ganiali, brykali – wspomina Lucyna Woźniak.
Przez rok relacje między rodziną zastępcza a dziadkami były dobre. Dzisiaj jest konflikt. Sąd na wniosek rodziny zastępczej ograniczył swobodne spotkania Julii z rodziną. Obecnie babci przysługują dwie godziny osobistego kontaktu w miesiącu.
- Otrzymali informację, że dziadkowie macierzyści w jakiś sposób próbują korygować wypowiedzi dziecka w kierunku tego, aby nie nazywało ono swoich rodziców zastępczych mamą i tatą. To spowodowało sygnał do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie z prośbą o zmianę tych kontaktów, aby one się odbywały w obecności pracownika tej instytucji – informuje Beata Adamczyk-Łabuda z Sądu Okręgowego w Warszawie.
Kurator ostrzega, że odbierze dzieci. Muszą znaleźć mieszkanie
- Na dzień dzisiejszy wygląda to tak, że nie mam żadnych kontaktów z Julką. PCPR tak jak i sąd doskonale wiedzą, że my pracujemy od poniedziałku do piątku, a mimo wszystko zdecydowali, że kontakty będą odbywały w PCPR, z kolei PCPR kontaktów u siebie jako PCPR nie miał z racji na pandemię, więc zostałam bez żadnego kontaktu z wnuczką – tłumaczy pani Lucyna.
Od początku sprawy także wujek dziecka deklaruje gotowość zostania rodziną zastępczą. Ponieważ sąd i w jego sprawie nie podjął decyzji, dziecko wychowuje się w rodzinie zastępczej. Julka coraz rzadziej bywa w rodzinnym domu. Ostatnio te spotkania ustały zupełnie. W tym czasie biegli psycholodzy oceniali więzi Julii z rodziną.
- Kluczowym dowodem w sprawie będzie opinia biegłych, właśnie ta opinia gdzie były badane więzi, relacje przed umieszczeniem dziecka w pieczy, w trakcie umieszczenia, relacje obecnie jakie panują w rodzinie zastępczej, to będzie klucz – przyznaje Katarzyna Marchewka, kierownik PCPR w Powiecie Warszawskim Zachodnim.
W przesłanym nam oświadczeniu pełnomocnik rodziny zastępczej Julii przekazał, że badania biegłych zostały przeprowadzone na początku tego roku. We wnioskach końcowych opinii biegli z OZSS wskazali, iż „w świetle obecnej sytuacji zdrowotnej, a także emocjonalnej małoletniej, zmiana jej środowiska bądź formy opieki nie będzie dla małoletniej korzystna”.
- Mama wychowała trójkę dzieci, ja mam teraz swoje, Dawid zachowuje się bardzo dobrze, że jak przyjeżdżali opinie robić, to było wszystko fajnie. Mama się opiekowała, nie było zastrzeżeń, a teraz nagle dostaliśmy to pismo to, że nie ma więzi – mówi Daniel Woźniak, wujek 4-letniej Julii.
Plenerowa impreza i śmierć 17-latki. Co spotkało Paulinę?
- Rodzina zastępcza ma świadomość konieczności budowania tożsamości dziecka i jego więzi z rodzicami: z mamą biologiczną, z wujkiem, a także dziadkami macierzystymi – przekonuje Beata Adamczyk-Łabuda z Sądu Okręgowego w Warszawie.
Reporter: Pani sędzio, ale rodzina zastępcza mówi, owszem może przyjechać do dziadków, ale pod warunkiem, że nie będzie tam mamy. To jakie jest tu budowanie więzi z mamą?
Sędzia: Rodzice zastępczy mają w swoim domu zdjęcia mamy i pokazują dziewczynce te zdjęcia, rozmawiają o tym, że jej mama biologiczna jest.
- Utrudniają bardzo mi kontakt z Julką, teraz pisałam jakiś czas temu do rodziny zastępczej o spotkanie z Julką, to powiedzieli, że przez sąd mam ustalić sobie kontakty. Jakbym cofnęła czas, to bym zrobiła wszystko, żeby mieć całą trójkę przy sobie – przyznaje Karolina Woźniak, biologiczna mama Julii.
- Najważniejsze dla nas jest to, i zawsze będzie, żeby Julka była z nami wśród rodziny biologicznej, wśród rodzeństwa, kuzynostwa, całej rodziny naszej – podkreśla pani Lucyna.