Bój o Stawy Raszyńskie pod Warszawą
Rezerwat Stawy Raszyńskie pod Warszawą od ponad pół wieku stanowi zielone płuca południa stolicy i jest miejscem wypoczynku. Ta ostoja dla wyjątkowych gatunków ptaków oraz zwierząt stała się areną walki między mieszkańcami a urzędnikami, którzy chcą zmienić przeznaczenie działek przyrodniczych na komercyjne. Dzięki temu mogłyby powstać hale produkcyjne oraz osiedla mieszkaniowe.
Adam Anuszkiewicz ma 35 lat, jest fotografem przyrody. Od kilku lat obserwuje rezerwat „Stawy Raszyńskie” położony w Falentach pod Warszawą. To w otulinie tego rezerwatu planowano zmianę przeznaczenia działek z ekologicznych na m.in. komercyjne. Dla pana Adama to skandal.
- To będzie wyrok dla tej przyrody, na sto procent. Dla tych wszystkich zwierząt, dla których to jest ostoja. To jest niewyobrażalna sprawa i nie możemy na to pozwolić – mówi.
Pani Anna Gawryś ma 40 lat i od urodzenia mieszka niedaleko rezerwatu przyrody. Odkąd sięga pamięcią odwiedza to miejsce w wolnych chwilach.
- To jest miejsce, gdzie jeszcze do niedawna czułam, że mogę zapomnieć o całej otaczającej nas rzeczywistości, która nie jest specjalnie różowa. Teraz ta rzeczywistość i tutaj mnie dopadła, bo okazuje się, że to miejsce nie jest bezpieczne, że może za kilka lat zniknąć albo zmienić swój charakter. Stwierdziłam, że po prostu trzeba ruszyć ludzi – opowiada.
Emerytura skromna, ale o 30 zł za wysoka. Pomocy nie będzie
To między innymi dzięki jej uporowi udało się skrzyknąć lokalną społeczność w walce o Raszyńskie Stawy.
- Czujemy mieszankę wściekłości i jakiejś takiej bezsilności, że ta przyroda jest w rękach ludzi, którym kompletnie na niej nie zależy – zaznacza Anna Gawryś.
- Są takie rejony, że przypomina to w ogóle Puszczę Białowieską. I nagle, jak się okazało, że gdzieś cichaczem, ktoś coś robi, działki chce przeznaczyć pod jakieś inne cele, to nas to trochę zmroziło – mówi Zbigniew Hołdys, muzyk, który również walczy o przyszłość rezerwatu.
- Bardzo boli, że instytut, który ma w nazwie „przyrodniczy”, chce to wszystko zniszczyć – dodaje Małgorzata Golaczyk.
Instytut, czyli państwowy ośrodek badawczo-naukowy, podlega Ministerstwu Rolnictwa. Jednostka, która ma siedzibę w Falentach jest administratorem rezerwatu oraz terenów wokół stawów raszyńskich.
Oczyszczają ścieki, osady zwożą obok ich domów
- Instytut Technologiczno-Przyrodniczy złożył wniosek o zmianę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, w którym to wniosku zawarł szereg zmian terenów którymi włada, a które stanowią otulinę Stawów Raszyńskich – wyjaśnia Andrzej Zaręba, wójt gminy Raszyn.
Właśnie proponowane zmiany zagospodarowania terenu, w których wymieniono m.in. działalność komercyjną i budowę domków jednorodzinnych niepokoją lokalną społeczność.
Mimo wielu prób kontaktu władze Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego odmówiły nam wywiadu przed kamerą. Otrzymaliśmy jedynie drogą mailową oświadczenie. Oto jego fragment:
„Instytut chce zainicjować merytoryczną pracę i komunikację, aby przemyśleć i wypracować odpowiednie rozwiązania planistyczne na przyszłość. (…) Wniosek dotyczył 27 działek, a co do postulowanych zmian, to jest to spora ilość danych, których nie da się streścić krótką wypowiedzią.”
Nowa umowa. Rachunki za gaz wzrosły zamiast zmaleć
Władze instytutu w mailu do naszej redakcji przyznają, że złożą ponownie wniosek o zmianę przeznaczenia działek. Na jakie? Nie wiadomo. Dlatego mieszkańcy nie składają broni. Jak sami mówią, walkę toczą przede wszystkim dla przyszłych pokoleń.
- Kręcili, kłamali i to jest poszlaka, która mówi nam, że coś się za tym kryło. Wycofanie wniosku w moim rozumieniu to prosty i logiczny zabieg - na tej podstawie nie chcieli odpowiadać znowu na kolejne pytania. To jest cały czas granie trefnymi kartami. Nie odpuszczę – zapowiada Zbigniew Hołdys.