Koszmarny wypadek w szkole. Kto odpowie?
8-letni Olaf podczas zajęć WF-u bawił się z klasą na placu zabaw. W pewnym momencie wspiął się na drążek do ćwiczeń i spadł z niego, uderzając głową o ziemię. Niestety uszkodził kręgosłup i ma problem z poruszaniem. Bliscy chłopca są wstrząśnięci, nie rozumieją, dlaczego to jego obarczono winą za wypadek.
Pani Jagoda i pan Dominik mieszkają w Olsztynku. Mają troje dzieci. Ich ośmioletni syn Olaf jeszcze kilka tygodni temu był radosnym i zdrowym dzieckiem. Dziś walczy o zdrowie i sprawność.
- Ktoś musi ponieść odpowiedzialność za to, ale na pewno nie mój wnuk. Szkoła to jest instytucja, która odpowiada za wszystkie dzieci, rodzic posyłając dziecko do szkoły nie może się bać, że odbierze trupa albo kalekę! – mówi Małgorzata Andrzejewska, babcia Olafa.
Medycy wyrzucani na bruk. Miasto sprzeda hotel pracowniczy
14 maja Olaf na lekcji WF-u wraz ze swoją klasą bawił się na placu zabaw. W pewnym momencie wspiął się na drążek do ćwiczeń i spadł uderzając głową o ziemię. Trafił do szpitala z podejrzeniem złamania kręgosłupa.
- Ja płakałam, on płakał, bo krzyczał, że chce być pełnosprawny. Było ciężko. A jak zrobiliśmy tomograf, wyszło, że rzeczywiście jest dekompresyjne złamanie i lekarz mi powiedział, że całe szczęście, że skończyło się tylko tak, że nie jest uszkodzony rdzeń – opowiada Jagoda Federewicz, mama Olafa.
- Tragedia to mało powiedziane. Bardzo się boję, chciałbym, żeby on był taki jak wcześniej, żeby sobie pobiegał. Przez ten miesiąc to tak jakby mi ktoś zabrał 10 lat - mówi Dominik Federewicz, tata Olafa.
Po czterech tygodniach pobytu w szpitalu Olaf wrócił do domu. Niestety ma problemy z poruszaniem. Chłopiec wymaga intensywnej rehabilitacji, a na prywatną rodziny nie stać.
- Ja tylko pracuję i utrzymuję dom – przyznaje tata Olafa.
Znak drogowy utrudnia życie kilku wsiom
- Lato przegapię, będę w gorsecie, więc pływać nie będę mógł w ogóle. Nogi mi się jakby zapadają i wtedy jest ból - mówi Olaf.
- Szpital postawił go na nogi, on staje, robi kroczek po kroczku, ale płacze, że zapadają mu się pięty, że on nie może chodzić, że chce być pełnosprawny. Ciągle to mówi. Potrzebny był psycholog dla syna i dla mnie również – dodaje Jagoda Federewicz.
Rodzina chłopca walczy o jego zdrowie. Ale walczy też ze szkołą. Zdaniem rodziców winą za wypadek obarczony został 8-letni Olaf.
- To ja poinformowałam policję. Oni od początku wiedzieli, że jest to ich wina, ale żeby zamieść pod dywan, to próbowali jakoś tak to odkręcić. Pani z BHP mówi: rozumiem, że córka podpisała protokół? A ja mówię: nie, bo tam nie ma co podpisać, tam są same bzdety, że wina chłopca, zero zainteresowania ze szkoły. Olaf jeszcze wstał i szedł. On wtedy mógł sobie uszkodzić rdzeń. Najbardziej nie mogę ogarnąć, że nikt tego nie zauważył, nauczycielka nie widziała, no to gdzie była - mówi babcia Małgorzata Andrzejewska, babcia Olafa.
Zamiast pracować, musi opiekować się synami. Urzędnicy nie pomogą
- Nauczyciel na pewno nie dopilnował, bo nie było go widać. Zresztą na tych zdjęciach na protokole są oznaczenia, gdzie miał stać. Tyle że go tam nie było, bo z kamery na filmiku widać te miejsca – zaznacza tata Dominik Federewicz.
- To wspinanie nie jest takie szybkie. On musiał nagłowić się, żeby tam wejść po takich cienkich rurkach. Z jednego stopnia na drugi aż na trzeci. Nauczycielka zeznała, że głównie obserwowała pajączka do zabawy, bo tam była większość dzieci i nie widziała tego wypadku – dodaje mama Jagoda Federewicz.
Radca prawny Przemysław Ligęzowski tłumaczy, że „szkoła ma obowiązek zapewnienia takich warunków bezpieczeństwa dla uczniów, by nie miało prawa nic złego dla ucznia się zdarzyć”.
- Szkoła odpowiedzialna jest na zasadzie ryzyka. Dyrektor szkoły, jak i nauczyciel. Mamy dwojaką odpowiedzialność zarówno cywilno-prawną o odszkodowanie, ale może się okazać, że doszło nawet do popełnienia przestępstwa – stwierdza.
Sprawą zajmuje się policja i prokuratura. Poprosiliśmy o komentarz dyrekcję szkoły. Otrzymaliśmy jedynie oświadczenie dyrektor szkoły.
„Szkole jest niezwykle przykro z powodu wypadku, który zdarzył się na szkolnym placu zabaw. Nauczyciel był obecny z uczniami przez cały czas. Jest bardzo przygnębiony tym wypadkiem. Szkoła przez cały czas podejmuje działania wspierające rodzinę, a przede wszystkim ucznia. Szkoła nie może udzielać informacji ze względu na toczące się postępowanie”.
- Nie może być tak, że dziecko odpowiada samo za siebie, jeszcze 8-letnie dziecko. Dla mnie to jest krzywdzące – podsumowuje Jagoda Federewicz, mama Olafa.